Spowiedź młodej narkomanki

"My, dzieci z dworca Zoo" - reż. Giovanny Castellanos (Kolumbia) - Teatr im. Aleksandra Sewruka w Elblągu

Piekło to inni ludzie" - pisał Jean-Paul Sartre. Piekło to także narkomania i inne uzależnienia, jak również cały splot zdarzeń i okoliczności, które nas do tych uzależnień popychają oraz całe to spustoszenie, jakie owe plagi naszych czasów w nas i wokół nas czynią.

Między innymi o tym opowiada spektakl "My, dzieci z dworca Zoo", którego premiera odbyła się w minioną sobotę na Małej Scenie Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Sztukę tę - na podstawie książki "My, dzieci z dworca Zoo" Christiane F, w przekładzie Ryszarda Turczyna, wyreżyserował Giovanny Castellanos, który jest także autorem adaptacji tekstu.

Książka "My, dzieci z dworca Zoo" to swoista spowiedź Christiane R, młodej narkomanki, nagrana na magnetofonową taśmę i spisana przez niemieckich dziennikarzy, Kaia Hermanna i Horsta Riecka. Ale chociaż opisywane w niej wydarzenia miały miejsce w latach 1975-77, w czasie narastającej fali narkomanii wśród młodzieży Berlina Zachodniego, to jednak utwór ten wciąż jest aktualny. Problemy narkomanii i innych uzależnień wśród dzieci i młodzieży nie są nam, niestety, obce również i dzisiaj. Zażywanie narkotyków, różnego rodzaju dopalaczy czy picie alkoholu jest dość powszechne wśród młodych ludzi.

Poza tym spektakl zrealizowany przez Giovanny'ego Castellanosa, to nie tylko historia o narkomanach i ich problemach, o prostytucji wśród nieletnich, ale także opowieść w ogóle o uzależnieniach i ich tragicznych konsekwencjach, o potrzebie przynależenia do grupy, akceptacji ze strony rówieśników, jak również próba odpowiedzi na szereg pytań typu: dlaczego młodzi ludzie sięgają po narkotyki i rozmaite używki, co w tym czasie robią ich rodzice i wychowawcy, gdzie się podziały autorytety?

To prawda, że każdy z nas jest kowalem swojego losu, sam podejmuje pewne decyzje i ponosi za nie odpowiedzialność, ale w życiu nic nie jest takie proste. Każdy dramat, każde niepowodzenie ma swoje przyczyny i skutki. W przypadku Christiane - bohaterki "My, dzieci z dworca Zoo - w całe to bagno narkomanii i prostytucji popchnął ją zbieg różnych okoliczności, zaniedbania ze strony matki, nauczycieli, brak autorytetów, alternatywnych form spędzania wolnego czasu, zle towarzystwo, brak życiowego doświadczenia i mądrości. A kiedy dziewczyna znalazła się już w środku tego bagna, trudno jej się było z niego wydostać.

Sceny jak z teledysku

Problemy, jakie porusza ten spektakl, są trudne, ciężkie, ale nie jest to bynajmniej nudna sztuka dydaktyczno-moralizatorska. Wyreżyserowane przez GiovannyŁego Cas-tellanosa przedstawienie, to kawał współczesnego, dynamicznego teatru. Twórcy elbląskiej inscenizacji sięgają po nowoczesne techniki, po ciekawe rozwiązania teatralne, po nową stylistykę. Aktorzy nie tylko mówią swoje kwestie, ale grają też ciałem, ruchem, gestem. Na scenie grają, tańczą, migają, prezentują sztukę walki, a momentami stają się swoistym uosobieniem tego o czym opowiada główna bohaterka.

W dość surowej scenografii (autorem scenografii i kostiumów jest Wojciech Stefaniak), przypominającej fragment obskurnego dworca, czy wręcz dworcowy szalet, nie ma zbyt wielu rekwizytów - najczęściej zastępują je ruchy i gesty aktorów.

Spektakl jest bardzo dynamiczny, momentami przypomina teledysk - a do tego wszystkiego, co dzieje się na scenie, dochodzą doskonale dopasowane muzyka, której autorem jest Marcin Rumiński i światła (Kazimierz Kowalski).

Nie byłoby oczywiście tego przedstawienia bez aktorów. Siłę napędową spektaklu stanowi wcielająca się w postać Christiane Natalia Jakubowska, która jest w swojej roli bardzo prawdziwa, przekonująca. Natalia stworzyła kolejną ciekawą rolę, zupełnie inną niż Mela w "Moralności pani Dulskiej", Z dobrej, całkiem innej strony niż w "Moralności pani Dulskiej" (Zbyszko) daje się tu również poznać Piotr Boratyński (Detlef). Natalii, oprócz Piotra, w spektaklu tym świetnie partnerują też pozostali aktorzy: Małgorzata Rydzyńska (Przyjaciółka), Marcin To-masik (Hero) i Beata Przewłocka (Matka).

Życie to nie gra komputerowa

Sam temat spektaklu jest przerażający, pewne rzeczy nazywane są tutaj po imieniu, pokazane dość brutalnie, ale tak to właśnie musi wyglądać, by przemawiało do wyobraźni. Być może dzisiaj, w czasach, gdy narkotyki czy tzw, dopalacze dostępne są niemal na wyciągnięcie ręki, historia Christiane R już tak młodzieży nie szokuje, ale przecież różnego rodzaju zagrożeń i pułapek, czyhających na przedstawicieli pokolenia komórek, gier, blogów i portali społecznościowych, jest dzisiaj dużo więcej. Dobrze więc się stało, że elbląski teatr proponuje widzom spektakl "My, dzieci z dworca Zoo", bo to przedstawienie może skłonić młodych ludzi do głębszej refleksji nad własnym życiem, A życie to nie jest bajka ani nawet gra komputerowa, którą - gdy już wdepnie się w bagno - w każdej chwili można wyłączyć...

Życie to nie jest gra komputerowa, którą - gdy już wdepnie się w bagno - w każdej chwili można wyłączyć...

Jarosław Grabarczyk
Dziennik Elbląski
19 stycznia 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia