Stanisław Lem (1921 - 2006)

Pisarz gatunku hard science fiction, filozof, futurolog, eseista, krytyk.

Urodził się 12 lub 13 września 1921 we Lwowie. Zmarł 27 marca 2006 w Krakowie.

Czołowy przedstawiciel polskiej fantastyki naukowej, filozof, futurolog i eseista, w swoim dorobku ma również powieści realistyczne i teksty satyryczne.

 

Urodzony 12 września 1921 we Lwowie jako syn wziętego laryngologa Samuela Lehma i Sabiny Woller (swoje dzieciństwo wspomina w autobiograficznej książce "Wysoki Zamek"), krewny Mariana Hemara. Absolwent II Gimnazjum im. Karola Szajnochy, planował rozpocząć studia na Politechnice Lwowskej, jednak w okupowanym przez wojska radzieckie Lwowie okazało się to niemożliwe. Dzięki znajomościom ojca dostał się na studia medyczne, przerwane w okresie okupacji niemieckiej, kiedy to pracował jako pomocnik mechanika i spawacz. Lem kontynuował je również po wojnie, rezygnując jednak z ostatnich egzaminów, by uniknąć poboru do wojska. W 1946 cała rodzina przeniosła się do Krakowa, nie chcąc przyjąć obywatelstwa ZSRR.

Kariera literacka Stanisława Lema zaczęła się od współpracy z czasopismami ("Kuźnica", "Tygodnik Powszechny", "Nowy Świat Przygód"). Początkowo zamieszczał w nich wiersze, później zwyczajowo dodawane jako aneks do "Wysokiego Zamku", oraz opowiadania o tematyce okupacyjnej. W "Nowym Świecie Przygód" wydrukowano też w odcinkach jego pierwszą powieść fantastyczną, zatytułowaną "Człowiek z Marsa".

W latach 1947-1950 pisarz pracował w Konwersatorium Naukoznawczym prowadzonym przez dra Mieczysława Choynowskiego. Po zamknięciu tej instytucji znalazł się w trudnej sytuacji materialnej i życiowej. Niespodziewany sukces "Astronautów" - pierwszej powieści fantastycznej Lema, jaką wydano w formie książkowej - i równoległe problemy z drukiem wcześniejszego "Szpitala Przemienienia" (z powodu wymagań cenzury rozwiniętego do trylogii "Czas nieutracony", kończącej się przyjęciem przez głównego bohatera legitymacji partyjnej) sprawiły, że pisarz postanowił na dobre zająć się tworzeniem fantastyki. Z jednej strony zapewniało mu to możliwość snucia interesujących go refleksji na temat miejsca technologii w życiu człowieka, z drugiej - ułatwiało omijanie cenzury.

W 1953 Stanisław Lem ożenił się z Barbarą Leśniak, lekarzem radiologiem; ich syn Tomasz urodził się w roku 1968. W latach 1983-1988 pisarz przebywał na emigracji (Berlin, Wiedeń), by potem zamieszkać w Krakowie. W ostatnich latach życia intensywnie współpracował z "Tygodnikiem Powszechnym". Pisarz zmarł 27 marca 2006 roku, a urnę z jego prochami złożono na Cmentarzu Salwatorskim. Mimo że sam deklarował się jako agnostyk, na prośbę rodziny pochówku dokonano według obrządku katolickiego.

Stanisław Lem posiadał kilka doktoratów honoris causa (m.in. Politechniki Wrocławskiej, Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Lwowskiego i Uniwersytetu w Bielefeld). W roku 1973 pisarzowi przyznano honorowe członkostwo amerykańskiego stowarzyszenia Science Fiction Writers of America, lecz z powodu perturbacji proceduralnych odrzucił on oferowane w 1975 roku członkostwo zwyczajne. Nazwiskiem naszego autora nazwano również planetoidę 3836 Lem.

Ogólne omówienie twórczości
Na wielokształtność omawianej twórczości zwrócił uwagę Jan Błoński już w roku 1961 ("Życie Literackie" nr 497). Stanisław Lem dotknął wszystkich prawie możliwości, jakie daje pisarzowi współczesna science-fiction. Można nawet powiedzieć, że w swojej - chronologicznie zwięzłej, lecz ilościowo obfitej - twórczości powtórzył niejako ewolucję gatunku: w istocie, rozpoczął od powiastek prostych, ufnych, krzepiących ("Astronauci", "Obłok Magellana"), by wkrótce dojść zarówno do parodii ("Dzienniki gwiazdowe Ijona Tichego"), jak do apokaliptycznej i koncentracyjnej wizji "najgorszego z możliwych światów" ("Eden"). Co więcej - systematycznie sprawdzał szanse literackie, które przynosi fantazja naukowa.

Okres późniejszy potwierdził tylko tę trafną diagnozę, a nam pozostaje jedynie jej rozwinięcie.

Utwory Lema można roboczo podzielić na kilka grup. Po zapomnianych już dziś opowiadaniach oraz po wczesnych, optymistycznych w wymowie powieściach (przez samego pisarza krytykowanych później jako "socrealistyczne"), w latach 60. Lem stworzył dzieła mające najwięcej wspólnego z kanoniczną formą fantastyki naukowej, a przy okazji wprowadzające w ten gatunek elementy swoiście pojętego realizmu. Mowa tu o powieściach takich, jak "Eden" (1959), "Powrót z gwiazd" (1961), "Solaris" (1961), "Niezwyciężony" (1964), "Głos Pana" (1968), a także o drukowanych w różnych zbiorach opowiadaniach, które ostatecznie złożyły się na zbiór "Opowieści o pilocie Pirxie" (1968). Po 1968 Lem właściwie wrócił do tej formuły pisarskiej tylko raz, w ostatniej powieści zatytułowanej "Fiasko" (1987).

Nieco dłużej pojawiały się utwory o zabarwieniu groteskowym, niekiedy przewrotnie archaizowane, łączone w cykle za sprawą wyrazistych postaci głównych bohaterów, takich jak gwiezdny podróżnik Ijon Tichy bądź konstruktorzy Trurl i Klapaucjusz. Teksty tego rodzaju cechuje z reguły wielka inwencja językowa. Pojawiają się w nich techniczno-feudalne neologizmy, rymowanki, a także skrajnie groteskowe nazwy urządzeń przyszłego świata. Ostatnia powieść z Ijonem Tichym - "Pokój na ziemi" - wyszła w roku 1987.

Z czasem punkt ciężkości twórczości Lema przesuwał się coraz bardziej w kierunku eseistyki i rozważań filozoficznych. Najistotniejszym dziełem tego rodzaju jest z pewnością "Summa technologiae", choć warto wspomnieć również "Filozofię przypadku", gdyż echo zawartych tam poglądów pobrzmiewa w antykryminalnych utworach "Śledztwo" i "Katar".

Na pograniczu groteski i eseistyki sytuują się tzw. apokryfy - recenzje książek nieistniejących. Tu warto wspomnieć, że w ich przypadku proporcja - mniej więcej równa w "Doskonałej próżni" - z czasem przesuwała się w stronę tonacji serio. Ostatnia z cyklu recenzja książki "World as Holocaust" była już napisana w ten sposób, że znany jest przypadek, gdy tę pozycję potraktowano jako istniejącą.

W końcowym okresie życia Lem był aktywny jako felietonista. Jego teksty pojawiały się przede wszystkim w "Tygodniku Powszechnym" oraz - jako "Rozważania sylwiczne" - w miesięczniku "Odra". Felietony te dotyczyły głównie teraźniejszości i przyszłości szeroko pojętej cywilizacji, a forma była dość tradycyjna, a zatem odległa od brawury niektórych dawniejszych utworów. Błyskotliwość pomysłów pozostała jednak ta sama, co zwykle - jak w uwadze, że naturalną koleją rzeczy przed sztuczną inteligencją powinien pojawić się byt taki, jak "sztuczny kretyn".

Powyższy opis jest naturalnie dość szkicowy. Analizy bardziej szczegółowe znajdują się poniżej, przy czym wątki pogrupowane są według zagadnień, nie zaś chronologicznie według dat wydania kolejnych książek. Decyzja taka podyktowana jest faktem, że doskonałe omówienia poszczególnych pozycji, autorstwa Jerzego Jarzębskiego, można znaleźć na stronie lem.pl.

Realizm
Świat przedstawiony w utworach Lema różni się od rzeczywistości znanej z typowej fantastyki naukowej przede wszystkim tym, że z reguły autor nie daje do zrozumienia, iż przedstawia rzeczy niezwykłe. Wręcz przeciwnie - wiele elementów Lemowej rzeczywistości zostało skonstruowanych tak, aby sprawiać wrażenie przyszłej normalności i codzienności. Charakterystyczne pod tym względem są zwłaszcza "Opowieści o pilocie Pirxie", w których Układ Słoneczny opisany został jako przestrzeń oswojona, podległa badaniom naukowym, poddana gospodarczej eksploatacji, zdatna nawet do ruchu turystycznego. Nie oznacza to jednak, że jest to przestrzeń bezpieczna, o czym niejednokrotnie przekonują się ludzie, którym przyszło w niej pracować.

13 przepowiedni Lema, które się sprawdziły

Można zaryzykować następujące porównanie: loty kosmiczne w "Opowieściach o pilocie Pirxie" przedstawione są mniej więcej tak, jak podróże dalekomorskie u schyłku epoki wielkich żaglowców. Ten trop poddaje choćby stylizowany wystrój rakiety z opowiadania "Terminus" - okrągłe, mosiężne niby-okna, w których umieszczone było oświetlenie, bladobłękitne mapy, imitujące kolorem mapy morskie, wreszcie na poły legendarna opowieść o rozbitkach do końca walczących o przetrwanie. Jednak w rzeczywistości, w której porusza się Pirx, romantyzm zawodu kosmonauty stopniowo ustępuje rutynie, a ta z kolei prowadzi do licznych niedociągnięć. Zarówno procedury, jak i sprzęt pozostawiają wiele do życzenia, będąc mieszanką najnowszych osiągnięć techniki i narzędzi oraz sposobów postępowania ewidentnie przestarzałych (wszystko to oczywiście z punktu widzenia przyszłości).

Tę ambiwalencję eksperymentalnej nowości i nieuchronnego zużycia odzwierciedlają obiekty materialne przedstawiane w opowiadaniach. Z jednej strony często pojawiają się urządzenia prototypowe (co bynajmniej nie gwarantuje ich niezawodności), z drugiej - bardzo precyzyjne są opisy niewygody, zniszczenia, zużycia, czy nawet błędnych decyzji konstruktorskich (łuszczący się pancerz "Koriolana"). Największym zagrożeniem dla człowieka nie jawi się jednak zawodna technika, lecz tkwiące w nim samym ograniczenia. W "Ananke" przyczyną spektakularnej katastrofy jest patologiczny perfekcjonizm programisty, w "Odruchu warunkowym" śmiertelny w skutkach błąd kilkakrotnie pojawia się na styku zawodnej aparatury alarmowej i ludzkiej interpretacji jej wskazań. Jeżeli główny bohater z reguły znajduje wyjście z podobnych sytuacji, dzieje się to nie za sprawą zalet typowych dla superbohatera - pilot Pirx jest wręcz przedstawiany jako gapowaty marzyciel - lecz dzięki intuicji, pozwalającej mu wyjść poza schematyczny sposób działania. Co więcej, stanowiące z pozoru charakterologiczną rysę marzycielstwo warunkuje praktyczną skuteczność działań Pirxa. Ten model heroizmu ściśle splecionego ze słabością, na który zdobywa się człowiek w gruncie rzeczy przeciętny (co z punktu widzenia reguł gatunkowych prozy fantastycznej jest nowością), nadaje postaci Pirxa rys nieco Conradowski.

Ceną za to, że w fantastycznych światach Lema czytelnik czuje się dość swojsko - nie będę wnikać w to, na ile świadomie płaconą - bywają pewne anachronizmy. W "Edenie", gdzie technologia umożliwia podróże już nie międzyplanetarne, a międzygwiezdne, jeden z bohaterów posługuje się zapalniczką benzynową. Takie sytuacje odróżnić wypada od anachronizmów jawnie żartobliwych, jakich pełne są "Bajki robotów" czy "Dzienniki gwiazdowe".

Innym, nieco paradoksalnym przejawem realizmu jest bardzo plastyczne i szczegółowe przedstawianie rzeczywistości, która jawi się bohaterom jako obca. Co ciekawe, mogą to być zarówno przejawy pozaziemskiej cywilizacji, jak i sytuacja na Ziemi oglądana przez człowieka z innego czasu. Ten mógł być ofiarą paradoksów fizycznych związanych z podróżowaniem z prędkością bliską szybkości światła ("Powrót z gwiazd") bądź beneficjentem przeprowadzonego po latach ożywienia ("Fiasko" czy - ilustrujący ten sam problem w konwencji żartobliwej - "Kongres futurologiczny").

We wszystkich przypadkach przedstawiana przez Lema obcość jest konkretna i niemal dotykalna, niepokojąca nie za sprawą jakiegoś niedookreślenia, lecz głównie przez to, że nie można jej zrozumieć. Z reguły ludzkie schematy poznawcze zostają wystawione na próbę przez rozmycie różnicy między żywym a martwym, naturalnym a sztucznym, organicznym a nieorganicznym. Można tu przypomnieć nekrocyty z "Niezwyciężonego", czyli miniaturowe latające automaty militarne, inteligentne dopiero jako rój, biologiczną fabrykę z "Edenu", bądź wszystkie formy myślącej galarety występujące od "Solaris" do "Dzienników gwiazdowych". Innym typowym dla Lema znakiem obcości jest wynaturzenie bądź wypaczenie zamysłu konstrukcyjnego, stanowiące zwykle efekt katastrofy, po której do interpretacji pozostają tylko szczątki. Ten motyw pojawia się już w "Astronautach", by następnie ulegać niezliczonym modyfikacjom.

Na siłę i konkretny charakter zawartych w tym pisarstwie obrazów obcości zwraca uwagę Władimir Borisow (http://acta-lemiana.prv.pl):

O najwyższym stopniu wyrazistości użytych przez niego środków językowych świadczą opisy przynajmniej dwóch fantastycznych krajobrazów. Można przerzucić i tysiąc fantastyczno-naukowych książek, a nie znajdzie się tak widowiskowych opisów wymyślonych fenomenów, jak w opowieściach o tworach Solaris - zagadkowych symetriadach, mimoidach, górodrzewach, długoniach, chyżach itd. oraz o Lesie Birnam na Tytanie ('Fiasko'), który, co prawda w odróżnieniu od szekspirowskiego nigdzie nie idzie, ale za to wciąż się zmienia.

O Lemie realiście można mówić także z zupełnie innej perspektywy. Ćwiczenia w przedstawianiu obcości rozpoczął on w końcu od wczesnej powieści "Szpital Przemienienia", osadzonej w realiach niemieckiej okupacji. Zdaniem Jarzębskiego, dzieło to prezentuje tę samą problematykę filozoficzną, jaką znamy z dojrzałych i kanonicznych dzieł Lema (zneutralizowaną jednak częściowo przez fakt, że najtrudniejsze pytania zadaje w tej powieści bohater negatywny - literat Sekułowski).

Uwagę o filozoficznym pierwszeństwie "Szpitala Przemienienia" wypadałoby obudować przykładami - powiem więc, że konflikt między chłodną, naukową racjonalnością a ludzką naturą, w "Szpitalu Przemienienia" przedstawiany w formie dyskusji psychiatrów, powróci choćby w opowiadaniu "Rozprawa" - w wypowiedziach zbuntowanego, humanoidalnego robota Caldera oraz w refleksjach konfrontującego się z nim Pirxa. Humanistyczne aspekty posłannictwa lekarza odezwą się z kolei w postaci Doktora z "Edenu", a niepokojące opisy szaleństwa częściej niż ludzi będą dotyczyć karykaturujących naszą świadomość robotów (por. obraz religijnych uniesień oddawanych na złom automatów w "Powrocie z gwiazd").

 

Groteska
Tak jak pojawienie się pilota Pirxa jest znakiem poważnej refleksji nad stykiem technologii i natury ludzkiej, obecność Ijona Tichego niemal nieodmiennie wskazuje na groteskowy charakter utworu (wyjątkiem są pozbawione tytułów, numerowane opowieści o szalonych wynalazcach dołączone do "Dzienników gwiazdowych", stylizowane raczej na kameralne horrory technologiczne). Jerzy Jarzębski przypisał nieprawdopodobnym opowieściom Ijona Tichego cechy gawęd barona Münchhausena (sam Lem twierdził natomiast, że podobieństwo to było absolutnie niezamierzone). Cały cykl wykorzystuje pomysły, na które w "poważnej" fantastyce naukowej nie ma już, zdawałoby się, miejsca - podróże w czasie (możliwością zaistnienia tego rodzaju incydentów wyjaśniona została nieciągła numeracja kolejnych podróży), przypadki zagubienia się w pętli czasu, kosmici bardzo podobni do ludzi... Sztafaż tego rodzaju każe myśleć, że "Dzienniki..." nie są w istocie fantastyką naukową sensu stricto, lecz powiastką filozoficzną (na wzór "Kubusia fatalisty" Diderota), wykorzystującą jedynie nieco niezwykły zestaw rekwizytów.

Wśród utworów w typie powiastki filozoficznej pokaźną grupę stanowią teksty będące w twórczości Lema swoistą "specjalnością zakładu" - przedstawione w sposób komiczny antyutopie. Wynaturzone innoplanetarne społeczeństwa bywają alegoriami totalitaryzmu - jak choćby planeta Pinta, gdzie ludzi usiłowano przymuszać do oddychania pod wodą, co ponoć było skutkiem nadmiernego rozrostu biurokratycznych struktur odpowiedzialnych za nawadnianie suchego niegdyś globu. Innym razem są symbolami chaosu i bezcelowości historii - jak glob, na którym Ijon Tichy ustawił sprezentowaną przez prof. Tarantogę maszynę do przyspieszania upływu czasu, tylko po to, by w nieskończoność obserwować kolejne przewroty i zmiany ustroju. Czasami wreszcie teksty tego rodzaju stają się całkowicie poważnymi eksperymentami myślowymi - jak w przypadku opisu rasy rozumnej, która uzyskała możliwość dowolnego kształtowania ciał swoich przedstawicieli.

Jeżeli chodzi o komiczne walory cyklu tekstów z Ijonem Tichym w roli głównej, to płyną one tyleż z futurystycznego humoru sytuacyjnego i pomysłów jawnie przekraczających granice prawdopodobieństwa, co i z finezji dowcipu językowego. Obydwoma odmianami humoru skrzy się np. dołączany do niektórych edycji "Dzienników" tekst "Ratujmy kosmos. List otwarty Ijona Tichego", powołujący do życia różne groteskowo groźne lub wzbudzające obrzydzenie gatunki życia pozaziemskiego, którym jednakże należy się ochrona zgodnie z najwyższymi standardami ekologii. A zagrożona miała być np. mrówka Krzesławka Dręczypupa, której stada polowały na turystów w pobliżu miejsc widokowych - by przywabić ofiary, mrówcze roje formowały się w kształty wiklinowych foteli.

Ijon Tichy występował również w stosunkowo późnych powieściach "Wizja lokalna" oraz "Pokój na ziemi", które pod maską komizmu traktowały o nader poważnych kwestiach: pierwsza o hipotetycznych formach przyszłego społeczeństwa, zaklinającego etykę w technologię, oraz o cywilizacyjnych implikacjach innej niż ludzka budowy anatomicznej (przedstawieni w niej Encjanie to rasa rozumna pochodząca od ptaków-bezlotów), druga - o rozbrojeniu. Tutaj podobieństwo do powiastki filozoficznej, albo do alegorycznej fantastyki w rodzaju "Podróży Guliwera" Swifta, jest jeszcze wyraźniejsze.

Żarty Lema miały z reguły drugie dno. Pochodzący z "Cyberiady" pomysł na jednostkę służącą do pomiaru szczęścia powiązaną z systemem metrycznym (jeden hed to miara dobrostanu, jaki człowiek odczuwa po zdjęciu buta, w którym był gwóźdź uwierający go przez kilometr) wydaje się czystą groteską, niepowiązaną z rzeczywistością. Nabiera on jednak głębszego sensu, gdy przypomnieć sobie aparat matematyczny i narzędzia statystyczne używane w psychologii czy socjologii.

Jeżeli natomiast ktoś szuka u Lema większej dawki humoru absurdalnego, należałoby mu polecić "Bajki robotów". Struktura żartu jest w nich następująca: roboty, a więc byty technologicznie zaawansowane, żyją w społeczeństwach feudalnych, gdyż tylko w takich mogą pojawić się postaci charakterystyczne dla baśni: okrutny tyran, dzielny rycerz, fałszywy królewski doradca, czy oczekująca zamążpójścia księżniczka. Lista bajkowych postaci została zmieniona tylko w jednym punkcie - czarodzieja zastępuje konstruktor, w dodatku bezwyjątkowo przedstawiany jako bohater pozytywny. To podstawienie wydaje się zgodne z myślą Arthura C. Clarke'a, wedle którego każda dostatecznie zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii, zaś opowiedzenie się konstruktora po stronie dobra sprawia wrażenie pochwały racjonalizmu i nauki, dobrze radzących sobie nawet w świecie zupełnie absurdalnych reguł. Taka wizja byłaby jednak nadmiernym uproszczeniem - racjonalizm zostaje bowiem bezlitośnie wykpiony w tekście "Przyjaciel Automateusza". Bohater tytułowy kupuje niewielkie urządzenie, zdatne do umieszczenia w uchu i zdolne do podtrzymywania przyjacielskiej rozmowy. Gdy jednak Automateusz skutkiem wypadku znajduje się na bezludnej wyspie, elektroniczny przyjaciel bez ustanku proponuje mu najbardziej racjonalne wyjście z sytuacji - to jest samobójstwo.

W tym samym czasie co "Bajki robotów" i "Cyberiada" powstawały również "Dyktanda" - krótkie i absurdalne teksty najeżone trudnościami ortograficznymi, mające służyć jako pomoc w nauce dla siostrzeńca żony. Na książkowe wydanie czekały one jednak aż do 2001 roku. "Dyktanda" cechuje czarny, miejscami dość makabryczny humor (za przykład niech posłuży sposób na pozyskanie wątróbki: "Aby ją przyrządzić, należy kupić samochód i pędzić nim póty, aż się kogoś przejedzie. Wątróbkę, nieboszczykowi niepotrzebną, z wnętrzności wyjmujemy i wkładamy do lodówki").

Co czytał młody Lem? Fantastyka z zamierzchłej przeszłości
Fantastyka naukowa nie narodziła się w Polsce wraz z podbojem kosmosu. Futurologiczne wizje zapisywano, gdy polskie miasta dopiero nieśmiało wkraczały w nowoczesność. Poznaj trzech pisarzy, którzy ukształtowali Lema za młodu.

Dyskursywność
Jak już wspomniałem, w późniejszym okresie swej twórczości pisarz stopniowo porzucał beletrystykę na rzecz form pozbawionych elementów fikcyjnych, za to bardziej bezpośrednio wyrażających jego poglądy. Warto jednak zauważyć, że do eseistyki Lem zmierzał stopniowo, i to właściwie niemal od początku swej drogi twórczej. O ile bowiem naukowe wyjaśnianie przedstawianej w powieści rzeczywistości jest w ramach gatunku science fiction zabiegiem najzupełniej typowym, o tyle autor "Solaris" stosował go ze szczególną intensywnością.

George Clooney w filmie "Solaris" Stevena Soderbergha fot. 20TH CENTURY FOX / East News
George Clooney w filmie "Solaris" Stevena Soderbergha fot. 20TH CENTURY FOX / East News
Dyskursywny, nie zaś fabularny charakter ma już początek stosunkowo wczesnej powieści "Astronauci" - opowiadający o katastrofie tunguskiej i technice rakietowej, a cechujący się stosunkowo niewielką przymieszką fikcji. Wspomniana tendencja do prezentowania naukowych rozważań w stanie niemal nieprzetworzonym była tym silniejsza, iż Lem wybierał na swoich bohaterów ludzi, dla których nauka i technika stanowiły nieodłączny element życia - inżynierów, lekarzy, naukowców, odkrywców, pilotów. Właściwie brak w jego powieściach prób wykorzystania alternatywnego schematu kompozycyjnego, w którym głównym bohaterem jest dziecko lub kompletny laik, w naturalny sposób mogący zadawać pytania na temat otaczającego ich świata.

Wspomniany wybór jest tym bardziej symptomatyczny, iż wyspecjalizowani w poznawaniu rzeczywistości bohaterowie Lema prędzej czy później i tak znajdują się w sytuacjach, które czynią z nich właśnie laików. Samego autora interesują bowiem sprawy sytuujące się na granicy możliwości ludzkiego poznania. Fabuła jego powieści z reguły była głównie rusztowaniem dla myśli - nic więc dziwnego, że po pewnym czasie Lem przerzucił się na formy wyrażające ową myśl bez fabularnych dodatków.

Już książka wieńcząca cykl kanonicznych dzieł z lat 60. - "Głos Pana" - może być nieco paradoksalnie nazwana "powieścią w formie eseju". Odpowiada za to zarówno kreacja głównego bohatera - wybitnego matematyka Petera Hogartha, skłonnego przy okazji do antropologicznych rozważań - jak i samo założenie fabularne książki. Opisuje ona próbę odczytania "listu z gwiazd", która mimo zaangażowania najświatlejszych umysłów zostaje skażona typowo ludzkim militaryzmem. Projekt, zrzeszający naukowców powołanych do rozszyfrowania tajemniczego przekazu, zaczyna przypominać Projekt Manhattan - ze względu na usytuowanie kompleksu badawczego na pustyni, kontrolę ze strony władz oraz żywione przez państwowych fundatorów nadzieje na odkrycie nowych technologii, zdatnych do wykorzystania jako nowa broń masowego rażenia. To ostatnie nie udaje się jednak - nawet nie ze względu na "spisek" prof. Hogartha, lecz z powodu losowego charakteru efektu TREX-u (Transportu Eksplozji). W fakcie tym Hogarth widzi efekt nadzwyczajnej ostrożności ze strony Obcych, którzy mieliby przewidzieć i uniemożliwić wszelkie destrukcyjne odczytania "listu".

Na tle innych powieści o kontakcie "Głos Pana" wyróżnia się tym, że wyraża absolutną klęskę poznawczą. Wszystko, co bohaterowie powieści mogą uczynić, pomimo ich niewątpliwego naukowego geniuszu, to tworzenie kolejnych mitologii Kontaktu, czyniących z niego nieledwie Słowo Boże, stwarzające wszechświat, i w dodatku zabezpieczone przed interpretacjami mogącymi mieć śmiertelne konsekwencje dla ludzkości.

Warstwą powieści, która nie doczekała się do tej pory należytej uwagi, jest gryząca satyra na uniwersalistyczne uroszczenia humanistyki lat 60. Nie darmo kluczowymi słowami wielokrotnie powtarzającymi się w wywodach bohaterów są: komunikat, kontekst, kod, nadawca i odbiorca - terminy pochodzące ze strukturalistycznej nauki o języku reprezentowanej przez Jakobsona. Uczestniczący w Projekcie humaniści są zaś przedstawiani jako właściwie niepotrzebni - bo nawet jeśli niektóre ich pomysły należałoby uznać za ciekawe, to zupełnie nie odnosiły się one do założonego celu badań.

Innym tekstem stojącym na granicy między prozą fabularną a esejem jest "Golem XIV". Z elementów fikcyjnych pozostało w tym tekście tylko stworzenie sztucznej inteligencji, dalece przewyższającej ludzką - reszta to wykłady prezentowane jako owoc przemyśleń tytułowego superkomputera. Co ciekawe, "Golem" proponuje opis ewolucji zbieżny z tym, jaki można znaleźć w "Samolubnym genie" Richarda Dawkinsa (1976).

Szczytowym osiągnięciem eseistyki Lema jest bez wątpienia "Summa technologiae". Książka, której tytuł miał przywodzić na myśl dzieło Tomasza z Akwinu, rozważa filozoficzne implikacje przyszłych odkryć, analizując styk techniki i biologii, niejako przy okazji wprowadzając pomysły takie, jak rzeczywistość wirtualna (nazywana tam "fantomatyką"). Tekst ten przejawia niebywały rozmach intelektualny. Rozważa się w nim na przykład konsekwencje osiągnięcia przez ludzkość takiego pułapu technologicznego, że będzie można mówić o wszechmocy (dającego możliwość stwarzania wszechświatów oraz ustalania rządzących nimi reguł). Inną zawartą w "Summie" prowokacją myślową jest "Paszkwil na ewolucję", stwierdzający, iż z inżynieryjnego punktu widzenia dobór naturalny doprowadził do powstawania konstrukcji wysoce niedoskonałych (zaś wczesne "projekty" ewolucji, w rodzaju jednokomórkowców, były znacznie lepsze). I chociaż tytuł wskazuje raczej na groteskę, to sam pomysł rozwijany jest w sposób śmiertelnie poważny, prowadzący do zastanawiania się nad możliwością stopniowego zastępowania biologii przez technologię.

Również jeśli ją rozpatrywać na tle pozostałych tekstów eseistycznych, "Summa technologiae" odgrywa szczególną rolę. Poznać to po fakcie następującym: spora część późniejszej eseistyki Lema może być potraktowana jako przyczynki, korekty i uzupełnienia do "Summy". Zauważył to Tomasz Fiałkowski w odniesieniu do przebiegu prowadzonych przez niego rozmów z pisarzem, zawartych w książce "Świat na krawędzi":

Konfrontował też prognozy zawarte w "Summa technologiae" i w innych swoich książkach z otaczającym nas światem. Czynił to nie bez satysfakcji - wiele z tych prognoz ziściło się, i to wcześniej, niż sam przewidywał - ale i nie bez goryczy, zniechęcony wieloma aspektami współczesnej cywilizacji i złym użytkiem czynionym przez ludzi z nowych odkryć.

Szczególne miejsce wśród dzieł niefabularnych zajmuje także, choć z nieco innych powodów, "Fantastyka i futurologia". W sposób bezpośredni wyraża ona bowiem poglądy autora na uprawianą przez niego dziedzinę twórczości. W podsumowaniu Jarzębskiego prezentują się one następująco:

rzeczą dla Lema może najbardziej istotną w wartościowaniu science fiction jest ocena, na ile poważnie i odpowiedzialnie traktuje ona pierwszy człon swej gatunkowej nazwy.

Wymagania prawdopodobieństwa, logicznej spójności świata przedstawionego i wreszcie tego, by zasadnicze odmienności, jakimi cechuje się rzeczywistość fantastyczna, miały wpływ na fabułę, nie będąc jedynie malowniczym tłem dla tradycyjnej, przygodowej historii przypominają nawiasem mówiąc postulaty głoszone znacznie później przez Jacka Dukaja.

Specyficznym tekstem jest wreszcie "Filozofia przypadku" - wyrosła z buntu przeciw strukturalizmowi (co tylko potwierdza proponowane wyżej odczytanie "Głosu Pana"). Lem co prawda zaczyna swoje rozważania o przypadku od literatury, ale wychodząc od nich formułuje najpierw koncepcję kultury jako domeny procesów losowych, a następnie - uczy rozpoznawać działanie czynników losowych tam, gdzie odruchowo spodziewamy się zobaczyć spójną i nastawioną na określony cel konstrukcję.

"Filozofia przypadku" nie znajduje może zbyt wyrazistej kontynuacji w pismach filozoficznych Lema, za jej pokłosie można natomiast uznać dwa antykryminały - "Śledztwo" oraz "Katar" (traktowany przez autora jako ulepszona wersja "Śledztwa"). Od klasycznego kryminału obydwa utwory różnią się tym, że brakuje najistotniejszego elementu, to jest sprawcy. W obydwu przypadkach został on zastąpiony przez sekwencje dziwnych zbiegów okoliczności - przy czym w "Katarze" również i rozwiązanie zagadki zostaje odkryte za sprawą przypadku

 

Apokryfy
Osobliwą formą twórczości Lema było opisywanie książek nieistniejących, przybierające formę recenzji bądź wstępu do fikcyjnej pozycji wydawniczej. I tak głównie przyszłą beletrystykę projektuje Doskonała próżnia, zaś nieistniejące pozycje popularnonaukowe omawia Biblioteka XXI wieku. Stanisław Bereś podsumował ten rodzaj twórczości lapidarnym zdaniem:

literatura fantastyczna przerodziła się w fantastykę literatury.

Powód pisania dzieł o tak osobliwej konstrukcji Lem widzi w swoim własnym lenistwie:

Myślę, że w miarę upływu lat rosła we mnie coraz większa niecierpliwość względem sumiennej, rzemieślniczej i powolnej fabularyzacji. Aby iluminację pomysłu zamienić w narrację, należy się potwornie namordować, i to w kategoriach pozaintelektualnych. To był jeden z głównych powodów, dla których poszedłem na tak okrutne skróty, jakimi były te książki.
[lem.pl]

Wypadałoby tutaj przedstawić kilka spośród zamieszczonych w "Doskonałej próżni" pomysłów literackich. Niektóre z nich faktycznie można uznać za szkice, z których mogłyby wypączkować pełnowymiarowe powieści. Należy do nich stosunkowo najdłuższy "Gruppenführer Louis XVI", opisujący szaloną próbę stworzenia wzorowanego na feudalnej Francji państwa, dokonywaną w Argentynie przez uciekinierów z pobitych hitlerowskich Niemiec. Dalej idą teksty będące parodiami eksperymentów dokonywanych pod sztandarem roman nouveau (nowej powieści), takie jak "Toi" ("Ty"), będące stekiem wyzwisk pod adresem czytelnika, albo "Gigamesh", mający w swoim skomplikowaniu stanowić konkurencję dla "Ulyssesa" Joyce'a. Wypada wspomnieć wreszcie grupę trzecią, pokrewną już z "Biblioteką XXI wieku" - projekty przyszłej eseistyki, prognozy przyszłych procesów kulturowych bądź pomysły korespondujące z niefabularną twórczością Lema. Na przykład teksty przypisywane niejakiemu Kousce, z groteskowo przesadną drobiazgowością opisujące rolę zbiegów okoliczności w ludzkim życiu, dają się powiązać zarówno z "Filozofią przypadku", jak i z powieściami "Śledztwo" oraz "Katar".

Fiasko, czyli pesymizn
Lem z niechęcią wypowiadał się o swoich najwcześniejszych powieściach, dostrzegając w nich zbyt wiele koncesji ma rzecz realnego socjalizmu. Sprawa jawi się jednak jako bardziej złożona, choćby dlatego, że w żadnej z tych "prawomyślnych" podobno książek nie pada najmniejsza nawet wzmianka o przyszłych rządach partii komunistycznej, a głoszona przez Lema pochwała nauki, racjonalizmu i technokracji również niezbyt dobrze przystaje do tamtych zideologizowanych czasów. Wolno zatem przypuszczać, że prawdziwa przyczyna niechęci pisarza do wczesnych dzieł tkwi gdzie indziej. Upatrywałbym jej w fakcie, że optymizm tych utworów z czasem stał się autorowi zupełnie obcy.

Alfabet Stanisława Lema
Powszechnie znane prawo Stanisława Lema: "Nikt nie czyta; jeśli czyta, nic nie rozumie; jeśli rozumie, natychmiast zapomina", nie zwalnia nas z potrzeby przytoczenia najciekawszych fragmentów jego dzieł i wypowiedzi.

Lem pesymista najwyraźniej objawia się w swojej ostatniej powieści, zatytułowanej "Fiasko". Stanowi ona poniekąd rekapitulację motywów zawartych w dziełach wcześniejszych. Główny bohater jest w pewnym stopniu pilotem Pirxem ("w pewnym stopniu", ponieważ został wskrzeszony z dwóch ciał, z których jedno należało do Pirxa, drugie zaś do młodego pilota, który spieszył mu na ratunek), podróż mająca na celu kontakt z obcą cywilizacją przypomina tę z "Obłoku Magellana", mieszkańcy planety "otorbiają się" jak w "Edenie", a ich technologia wojenna przypomina nekrocyty z "Niezwyciężonego". Różnica jest taka, że we wspomnianych książkach ludzie nie przejawiali aż takiego instynktu zniszczenia, bądź wola kontaktu po drugiej stronie była większa (Lem wprost odwołuje się tu do koncepcji "okna kontaktu" - krótkiego w skali kosmicznej okresu między osiągnięciem przez cywilizację umożliwiającego międzygwiezdną komunikację poziomu technologicznego a samozniszczeniem bądź rezygnacją z ekspansji). W "Fiasku" zarówno ludzie, jak i druga strona rozkręcają spiralę podejrzeń, która w konsekwencji prowadzi do zniszczenia planety.

Znaczenie takiego rozwiązania fabularnego jest jasne: Lem uważa, że genetyczne uwarunkowanie gatunku ludzkiego do przemocy jest tak silne, iż może się uruchomić w najbardziej nieodpowiednich sytuacjach. Mit o postępie i o radosnej ekspansji zostaje nieodwołalnie zastąpiony przez opowieść o ciemnych stronach człowieczeństwa.

Obsesje
Pisarstwo Stanisława Lema można scharakteryzować również, wychodząc nie od problematyki, lecz od jego ulubionych, powtarzających się w wielu dziełach motywów. Część z nich została już zaprezentowana, gdy była mowa o sposobach przedstawiania obcych cywilizacji, a także o zamykającym powieściową twórczość "Fiasku". Pomysły takie, jak myśląca galareta, czy zminiaturyzowana i poruszająca się w stadach, podobna owadom broń, bądź też roboty przejmujące względnie parodiujące mistyczne potrzeby człowieka, zauważalne są właściwie dla każdego, kto poznał kilka spośród najważniejszych dzieł pisarza. Można jednak wskazać całą serię tematów powtarzanych z nieco mniejszą intensywnością, lecz równie ważnych dla całościowego obrazu tej twórczości.

Jeden z nich to działalność różnego rodzaju tajnych służb. Za ślad wczesnego zainteresowania tą tematyką wypada uznać opisywaną w "Wysokim Zamku" dziecięcą zabawę w fabrykowanie fikcyjnych i przeważnie tajnych dokumentów. Sam autor wspomina to w sposób następujący:

Jako uczeń produkowałem mnóstwo ważnych dokumentów: legitymacji, zaświadczeń, paszportów, dyplomów i aktów prawnych, na mocy których otrzymywałem niezliczone bogactwa, szlacheckie tytuły oraz władzę, albo też "najwyższe pełnomocnictwa", zezwolenia, zaszyfrowane dowody i kryptogramy najwyższej wagi - a wszystko to odnosiło się do kraju, którego próżno szukać na mapie.

Podobna rzeczywistość, składająca się niemal wyłącznie z rang, dokumentów i tajnych kodów, zmaterializowała się w groteskowym "Pamiętniku znalezionym w wannie" - zasadniczą różnicę stanowi jednak fakt, że bohater tej powieści dopiero uczy się zasad panujących w tym świecie tajnych hierarchii. Również punkt ciężkości zostaje przeniesiony z zachwytu strukturą zbiurokratyzowanego świata na jednostkową próbę wyobcowania się z niego poprzez niemal mistycznie pojmowaną Zdradę.

Innym często i chętnie powtarzanym motywem jest ogólnoświatowa katastrofa, polegająca na utracie przez ludzkość całego zasobu sztucznie przechowywanej informacji. W "Pamiętniku znalezionym w wannie" przyczyną jest rozkładająca papier pozaziemska bakteria. W "Pokoju na ziemi" - broń, stanowiąca efekt pozbawionej ludzkiej kontroli sztucznej ewolucji. Tym razem zagłada dotyka wszystkich informacji składowanych elektronicznie, wydatnie cofając ludzkość w rozwoju. Wreszcie dołączane do "Dzienników gwiazdowych" opowiadanie "Profesor A. Dońda" proponuje żartobliwe uzupełnienie teorii względności, postulujące równoważność materii, energii oraz informacji. Skutek jest taki, że po przekroczeniu określonego progu nasycenia świata informacją cała wytworzona przez ludzkość wiedza znika, co doprowadza do powstania nowego wszechświata.

Obsesja nadmiaru informacji wyrażała się także i w inny sposób. W "Doskonałej próżni" pojawia się na przykład tekst zatytułowany "Perycalypsis", proponujący system dotacji dla twórców, którzy powstrzymywaliby się przed niepotrzebnym już pomnażaniem dorobku ludzkości. W "Wizji lokalnej" wysoko rozwinięta cywilizacja Luzanów boryka się zaś z problemem utraty orientacji we własnych osiągnięciach naukowych, periodycznie przeprowadzając tzw. wgłobienia nauki (zakrojone na szeroką skalę badania zasobów własnej wiedzy).

Sygnalizowany powyżej motyw każe nam zastanowić się nad obrazem nauki w pisarstwie Lema. Autor, który wychodził od twardego racjonalizmu, z czasem zaczął bowiem zwracać uwagę na jego nieuchronnie ludzki, a więc ograniczony charakter. Stąd w opisach socjologicznej otoczki prac badawczych często uaktywnia się żywioł groteski. Następuje to nie tylko w powieściach o zacięciu satyrycznym ("Kongres futurologiczny"). Stanisław Bereś tak komentuje partie "Solaris" poświęcone opisowi stanu badań nad myślącym oceanem:

Imponując erudycją i hipotezotwórczą inwencją (postmodernistyczna gra naukowymi koncepcjami), a jednocześnie krytyczny wobec mechanizmów rządzących rozwojem nauki (pamfletowy ton rekonstrukcji stanu badań planety), pisarz ukazuje bezradność człowieka w obliczu zagadek wszechświata, nieumiejętność wyjścia poza własne kategorie i logikę.
[http://acta-lemiana.prv.pl/]

Sprawą, której nie poświęcano wystarczającej uwagi, są prawdopodobnie również teologiczne fascynacje Lema. Często spełniają się one w formach groteskowych, takich jak opis zakonu robotów (ojców destrukcjanów) zawarty w "Dziennikach gwiazdowych". Trudno jednak w kategoriach żartu potraktować tytuł omówionej tu wcześniej "Summy technologiae", czy też "Głos Pana". Szczególnie drugi przypadek jest interesujący: jeżeli bowiem nierozszyfrowane przesłanie z gwiazd utożsamiać z Dobrą Nowiną, wówczas stanowi ono utopijny projekt takiej księgi świętej, której nie da się wykorzystać do czynienia zła (nowinki technologiczne powstałe z cząstkowych odczytań "listu" nie dają się wykorzystać jako broń). W tym sensie "Głos Pana" proponowałby taką wersję Słowa Bożego, która byłaby bardziej ludzka, bardziej humanitarna

Pierwsze polskie wydania tekstów Lema
"Człowiek z Marsa" (powieść s-f) drukowany w odcinkach w czasopiśmie "Nowy Świat Przygód", 1946.
"Astronauci", Czytelnik, 1951.
"Jacht 'Paradise'. Sztuka w czterech aktach" (współautor: Roman Hussarski), Czytelnik, 1951.
"Sezam i inne opowiadania" (zawiera pierwsze odcinki przygód Ijona Tichego), Iskry, 1954.
"Obłok Magellana", Iskry, 1954 (wcześniej powieść była drukowana w odcinkach w "Przekroju").
"Czas nieutracony", Wydawnictwo Literackie, 1955.
"Dzienniki gwiazdowe", Iskry, 1957 (wydanie zmienione i rozszerzone: Wydawnictwo Literackie, 1966; Czytelnik, 1971).
"Dialogi" (eseje), Wydawnictwo Literackie, 1957.
"Eden", Iskry, 1959.
"Śledztwo", Wyd. MON, 1959.
"Inwazja z Aldebarana" (zawiera opowiadania, które weszły w skład "Opowieści o pilocie Pirxie"), Wydawnictwo Literackie, 1959.
"Powrót z gwiazd", Czytelnik, 1961.
"Solaris", Wyd. MON, 1961.
"Pamiętnik znaleziony w wannie", Wydawnictwo Literackie, 1961.
"Księga robotów" (opowiadania), Iskry, 1961.
"Wejście na orbitę" (eseje), Wydawnictwo Literackie, 1962.
"Noc księżycowa" (opowiadania i scenariusze telewizyjne), Wydawnictwo Literackie, 1963.
"Niezwyciężony i inne opowiadania", Wyd. MON, 1964.
"Bajki robotów", Wydawnictwo Literackie, 1964.
"Summa technologiae" (eseje), Wydawnictwo Literackie, 1964.
"Polowanie" (opowiadania), Wydawnictwo Literackie, 1965.
"Cyberiada" (opowiadania), Wydawnictwo Literackie, 1965 (wydanie rozszerzone: 1967).
"Wysoki Zamek", Wyd. MON, 1966.
"Głos Pana", Czytelnik, 1968.
"Opowieści o pilocie Pirxie", Wydawnictwo Literackie, 1968 (wydanie rozszerzone: Czytelnik, 1973).
"Filozofia przypadku" (eseje), Wydawnictwo Literackie, 1968.
"Fantastyka i futurologia" (eseje), Wydawnictwo Literackie, 1970.
"Doskonała próżnia" (apokryfy), Czytelnik, 1971.
"Bezsenność" (opowiadania), Wydawnictwo Literackie, 1971.
"Wielkość urojona" (apokryfy), Czytelnik, 1973.
"Rozprawy i szkice" (eseje), Wydawnictwo Literackie, 1975.
"Szpital Przemienienia", Czytelnik, 1975.
"Katar", Wydawnictwo Literackie, 1976.
"Maska" (opowiadania i scenariusze telewizyjne), Wydawnictwo Literackie, 1976.
"Powtórka" (opowiadania i scenariusze radiowe), Iskry, 1976.
"Golem XIV" (opowiadania), Wydawnictwo Literackie, 1981.
"Wizja lokalna", Wydawnictwo Literackie, 1982.
"Prowokacja" (apokryfy), Wydawnictwo Literackie, 1984.
"Człowiek z Marsa", 1985 (wydanie fanzinowe, nierespektujące praw autorskich).
"Biblioteka XXI wieku" (apokryfy), Wydawnictwo Literackie, 1986.
"Pokój na Ziemi", Wydawnictwo Literackie, 1987.
"Fiasko", Wydawnictwo Literackie, 1987.
"Pożytek ze smoka" (opowiadania), PTWK, 1993.
"Człowiek z Marsa", Nowa, 1994 (pierwsze oficjalne wydanie drukiem zwartym).
"Lube czasy" (felietony), Znak, 1995.
"Sex Wars" (felietony), Nowa, 1996.
"Tajemnica chińskiego pokoju" (felietony), Universitas, 1996.
"Dziury w całym" (felietony), Znak, 1997.
"Bomba megabitowa" (felietony), Wydawnictwo Literackie, 1999.
"Okamgnienie" (felietony), Wydawnictwo Literackie, 2000.
"Przekładaniec" (scenariusze), Wydawnictwo Literackie, 2000.
"Dyktanda czyli...", Wydawnictwo Literackie, 2001.
"Listy albo opór materii" (wybór listów), Wydawnictwo Literackie, 2002.
"Dylematy" (felietony), Wydawnictwo Literackie, 2003.
"Krótkie zwarcia" (felietony z "Tygodnika Powszechnego" pisane po 1994), Wydawnictwo Literackie, 2004.
"Lata czterdzieste. Dyktanda" (debiutanckie opowiadania z lat 40. oraz "Dyktanda"), Wydawnictwo Literackie, 2005.
"Rasa drapieżców. Teksty ostatnie" (felietony z "Tygodnika Powszechnego" 2005 i 2006 w wyborze Tomasza Fiałkowskiego), Wydawnictwo Literackie, 2006.
"Sknocony kryminał" (kryminał i dramat z notatek autora), Agora SA 2009.

Paweł Kozioł
Culture.pl
12 września 2020

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia