Stary, ale wciąż jary!

"Przemytnik" - reż. Clint Eastwood - Warner Bros (USA)

Clint Eastwood jest prawdziwą legendą amerykańskiego kina. Od ponad sześćdziesięciu czterech lat pracy w branży filmowej, wciąż zwalnia tępa i przedstawia widzom jedną z najlepszych produkcji, jaką udało mu się stworzyć w XXI wieku.

Bohaterowie ukazywani w większości filmów Clinta Eastwooda, najczęściej byli samotnikami, outsiderami, twardzielami, bezlitosnymi mścicielami, toczącymi nierówną walkę ze złem. Lecz od czasu premiery Bez Przebaczenia (1992) i Za Wszelką Cenę (2004), Eastwood postanowił pójść w innym kierunku. Artysta postanowił tworzyć skromne, kameralne filmy, opowiadające prawdziwe historie. Jak czas pokazał, wybór ten był bardzo opłacalny i przyczynił się do zdobycia wielu nominacji i nagród, przyznawanych przez Amerykańską Akademię Sztuki Filmowej. Nie inaczej jest w przypadku Przemytnika.

Przemytnik, który swoją premierę miał 10 grudnia 2018 roku, opowiada nam historię 80-kilkuletniego hodowcy kwiatów ozdobnych Earla Stone'a (Clint Eastwood), który z powodu kryzysu finansowego, traci swój biznes. Rodzina nie chce go znać, ponieważ swojej pasji poświęcił niemal każdy moment swojego życia, przez co był fatalnym mężem i ojcem.

Los się do niego uśmiecha, kiedy dostaje od grupy meksykanów propozycję pracy, wymagającej od niego jedynie jazdy samochodem. Podczas podróży po całym kraju, Stone dostaje od swoich mocodawców zlecenia dotyczące przewożenia różnego rodzaju towarów. Ulegając przebiegłej manipulacji, Stone nie zdaje sobie sprawy, że staje się kurierem narkotykowego kartelu. To co miało być jednorazową akcją, staje się jego pełnoetatowym zajęciem. Jego poczynania śledzi agent DEA Colin Bates (Bradley Cooper), który chce za wszelką cenę złapać wyjątkowo nieuchwytnego przemytnika. Mimo że problemy finansowe Earla odchodzą w niepamięć, to błędy popełnione przez niego w przeszłości zaczynają mu coraz bardziej doskwierać. Nie wiadomo jednak, czy zdąży je naprawić, zanim dopadną go stróże prawa lub egzekutorzy kartelu.

Przejdźmy od razu do obsady aktorskiej. W filmie, oprócz Eastwooda, występują również Bradley Cooper i Andy Garcia, którzy dostają w miarę przeciętne drugoplanowe role.

Cooper, jako agent specjalny DEA Colin Bates, jest doskonałym śledczym, sumiennym i bezkompromisowym stróżem prawa, starający się za wszelką cenę złamać szlak przemytniczy, przez który meksykański gang przewozi do USA narkotyki. Natomiast Garcia wciela się w postać przywódcy kartelu, Latona, dla którego pieniądze i dobra zabawa wydają się być najistotniejszymi rzeczami na świecie. Jednak jak to bywa często w filmach, wyreżyserowanych przez Eastwooda, i w których on sam odgrywa główną rolę, tak jego postać przyćmiewa pozostałe. Można by rzec, że jest to film będący teatrem jednego aktora, a tym aktorem jest właśnie Clint Eastwood.

Największą nowością jest natomiast rola Earla Stone'a. Mamy tu do czynienia z największą, jeśli nie jedyną, metamorfozą stylu aktorskiego Eastwooda. Podkreślam jedyną, głównie z tego powodu, że od samego początku swojej kariery filmowej, Clint nie wykazywał się jakimś specjalnym warsztatem aktorskim. Nie posiadał on doświadczenia teatralnego, jak było to w przypadku chociażby Ala Pacino, Paula Newmana, Roberta De Niro czy Jacka Nicholsona. Sergio Leone, reżyser tzw. spaghetti westernów, takich jak Za garść dolarów (1964), Za kilka dolarów więcej (1965) czy Dobry, zły i brzydki (1966) - dzięki którym Eastwood zyskał popularność - ocenił jego styl aktorski jako bardzo oszczędny, żeby nie powiedzieć leniwy. Ten typowo oszczędny styl, pomógł mu w wykreowaniu szeregu postaci prawdziwych macho, w rodzaju łowcy nagród Człowieka bez Imienia czy inspektora policji Brudnego Harryego, czym właśnie wzbudził sympatię wielu miłośników kina.

Tytułowy Przemytnik, którego odgrywa Eastwood, jest zupełnym przeciwieństwem postaci w wyżej wspomnianych produkcji. Earl Stone nie jest żadnym twardzielem.

Nie jest chamskim, ksenofobicznym białym Amerykaninem, narzekającym na wszystko i na wszystkich. Jest typowym starszym mężczyzną, bezbronnym, schorowanym i naiwnym, który swoje najlepsze lata ma już daleko za sobą. Przez całe życie był egocentrykiem i samolubem, skupiającym się tylko i wyłącznie na sobie i swojej pracy, w wyniku czego, jego własna żona i córka, postanawiają się go wyprzeć. W końcu chce jednak naprawić swój błąd i zacząć wszystko od nowa, odkupując swoje dawne grzechy. Lecz, jeśli przyjżemy się z drugiej strony tej postaci to zobaczymy, że Earl potrafi być przemiłym, zabawnym człowiekiem, brylującym w towarzystwie i potrafiącym łatwo nawiązywać kontaktu z innymi.

Po 10 latach przerwy, mimo wcześniejszych zapowiedzi, Eastwood powraca do gry aktorskiej i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Nigdy w życiu nie widziałem filmu, w którym postać zagrana przez Clinta, dawała mi tyle radości. Eastwood, w swoim stylu, (polegającego na szybkim i wyjątkowo oszczędnym czasie kręcenia filmów), po raz kolejny udowadnia, że pomimo osiągnięcia leciwego wieku, wciąż potrafi zainteresować widza oraz sprawić, aby ten wyszedł z seansu usatysfakcjonowany. Pomimo swojego wieku, Clint nadal zamierza tworzyć i nie myśli o emeryturze.

Oby żył jak najdłużej i miejmy nadzieję, że jego kolejne filmy będę utrzymywać podobny poziom.

Michał Pawlak
Dziennik Teatralny Kraków
5 stycznia 2021
Wątki
KinoFani

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...