Stasiuk osiągnął poziom niezamierzonej autoparodii

dramat Andrzeja Stasiuka "Czekając na Turka"

Kazimiera Szczuka omawia dramat Andrzeja Stasiuka \'Czekając na Turka\', wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2009.

Niewielki utwór sceniczny stworzony w ramach europejskiego projektu teatralnego Instytutu Goethego, niemieckich teatrów narodowych i kilku jeszcze równie poważnych instytucji, które - jak rozumiemy - łożyły przez pewien czas na pisarza, aby mogło powstać jego dzieło. Chyba nie posłużyło to znanemu z umiłowania wolności artyście, bo Stasiuk osiągnął tym razem poziom niezamierzonej autoparodii. A może i zamierzonej? 

Mamy noc, mamy las, mamy ciemność i wiatr, co \'wieje przez przełęcz\'. \'Chór starych przemytników\' na dawnym karpackim przejściu granicznym siedzi pod sklepem z alkoholem. Granicy nie ma, nie ma zatem sensu ich istnienie. Sklep to \'ściana butelek\', za nią las. Stary abdykować musi na rzecz młodego, totalitaryzm zastąpiła prywatyzacja i wykup ziem postgranicznych przez Turka. Umowność scenerii podkreśla, być może, że oto nadszedł kres stasiukowszczyzny, że sam tekst o zbójach spod sklepu, psach gestapowskich i budce strażnika kruszy się jak papier i gdyby nie zobowiązania wobec Federalnej Centrali Kształcenia Politycznego wymienionej z tyłu tej (wydanej w dwujęzycznej wersji) książeczki - doprawdy nie warto by było jej pisać. Inwestor turecki pojawia się pod postacią pani Salaminy, która tę nostalgiczną scenerię karpacką obrócić ma w skansen. Władza kobiety symbolizuje, jak rozumiemy, powszechny uwiąd wszystkiego.

Kazimiera Szczuka
Gazeta Wyborcza Wysokie Obcasy
23 lipca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia