Stawiają na Krzysztofa Warlikowskiego
„Makbet" - komp. Giuseppe Verdi - reż. Krzysztof Warlikowski na Salzburger Festspiele 2023W Salzburgu owacje dla polskiego reżysera. Nad tym spektaklem unosi się cień wojny w Ukrainie. „Makbet" Giuseppe Verdiego w inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego na Salzburger Festspiele 2023, zapis VOD na platformie internetowej telewizji Arte.
Krzysztofa Warlikowskiego interesuje w "Makbecie" moment, w którym zwykły człowiek staje się zbrodniarzem.
Szefowie Festiwalu w Salzburgu stawiają na Krzysztofa Warlikowskiego i dobrze robią. Polski reżyser debiutował w Salzburgu w 2018 roku, dwa lata później przygotował bardzo dobrze przyjętą premierę „Elektry" Richarda Straussa na otwarcie jubileuszowej edycji w stulecie istnienia Salzburger Festspiele.
W tym roku również nie zawiódł. Jego inscenizację „Makbeta" Giuseppe Verdiego wytworna premierowa publiczność w Grosses Festspielhaus (wielkiej sali festiwalowej) przyjęła owacją.
Warlikowski wraca do Szekspira
Warlikowski powraca do swojej ulubionej literatury – zanim zajął się operą, a więc przed 2001 rokiem, w warszawskich teatrach Dramatycznym i Rozmaitości wystawiał odczytane przez pryzmat współczesnych problemów dramaty antyczne i Szekspirowskie.
W marcu tego roku odbyła się w Paryżu premiera „Hamleta" Ambroise'a Thomasa w jego reżyserii. Warlikowski przedstawił odartą z metafizyki interpretację operowej adaptacji Szekspira. Przedstawienie było znakomite również za sprawą scenografii Małgorzaty Szczęśniak, która machinę sceniczną Opera Bastille poddała nadrzędnej myśli reżysera – że świat jest iluzją, podobnie jak scena.
W „Makbecie" scenografia nie jest tak zmienna i ruchliwa, za to znakomicie zakomponowana jako przestrzeń zdarzeń dramatycznych, o czym za chwilę.
Krzysztof Warlikowski w przedpremierowych wywiadach mówił, że w „Makbecie" interesuje go moment, w którym zwykły człowiek staje się zbrodniarzem i zabija innych ludzi bez mrugnięcia okiem.
Reżyser nigdy nie robił teatru aluzyjnego, ale też nie odwracał się tyłem do rzeczywistości. Wprowadzał ją do swoich przedstawień lekkim dotknięciem, a nie grubą kreską. Tak jest również w przypadku salzburskiego „Makbeta" – nad tym spektaklem unosi się cień okrutnej wojny w Ukrainie.
Ale sukces spektaklu to nie tylko kwestia inscenizacji. Wybitną rolę stworzyła litewska sopranistka Asmik Grigorian jako Lady Makbet, mając u boku białoruskiego barytona Vladislava Sulimsky'ego, który również miał wspaniałe momenty w tym dwu i pół godzinnym przedstawieniu.
Świetnie wypadły też role drugoplanowe (Tareq Nazmi – Banco i Jonathan Tetelman – Macduff) oraz Chór i Orkiestra Wiener Staatsoper pod finezyjną dyrekcją Philippe'a Jordana (szef muzyczny Wiener Staatsoper, który w ostatniej chwili zastąpił chorego Franza Welsera-Mösta). Na osobne uznanie zasługuje pokaźna grupa dziecięcych aktorów-statystów.
"Makbet" doceniony po latach
"Makbet" to wczesna opera Giuseppe Verdiego, mającego jeszcze przed sobą sukcesy i porażki związane z premierami takich arcydzieł jak „Rigoletto", „Traviata", „Bal maskowy" czy „Don Carlos". Przyszły twórca operowego „Otella" i „Falstaffa" właśnie w tym dziele pierwszy raz spotkał się z geniuszem sceny Williamem Szekspirem.
Prapremiera utworu z librettem Francesca Marii Piavego odbyła się 14 marca 1847 r. we Florencji, ale 18 lat później Verdi przeprowadził rewizję tego dzieła z myślą o premierze w Paryżu, dopisując wiele wartościowych fragmentów. Tę właśnie wersję z roku 1865 wykonano teraz w Salzburgu.
Dzieło to niegdyś pozostające w cieniu, obecnie jest coraz częściej wystawiane w małych i dużych teatrach (Zurych, Monachium, Berlin, Londyn, Bolonia, Duesseldorf). Jego mroczny, ponury nastrój, pesymizm co do ludzkiej natury, spirala krwawych zbrodni ukazana na scenie – to wszystko wydaje intrygować współczesnego widza, niezależnie od walorów muzycznych „Makbeta".
W czasach Verdiego była to zresztą opera dość nietypowa, bo pozbawiona intrygi miłosnej i miłosnych uniesień, tej osnowy włoskiej opery bel canto, a Verdi był przecież jej spadkobiercą. Być może ta nowatorska koncepcja kompozytorska, choć zgodna z literą oryginału sprawiła, że „Makbet" długo czekał na docenienie.
fot. screen z nagrania/ Arte.tv
Dziś jednak to, co uważane było za wadę, jest zaletą. To czyste studium zbrodni i staczania się ludzkiego umysłu w obłęd.
Wspaniała Asmik Grigorian jako Lady Makbet
U Warlikowskiego „Makbet" dzieje się współcześnie, zarazem przestrzeń gry jest metaforyczna, mimo pozorów realizmu wpisanego w kostiumy postaci i dekorację. Makbet jest mężczyzną w typie urzędnika, chodzi w szarym płaszczu i kapeluszu. Jego żona podkreśla natomiast swoją drapieżność - seksowna i elegancka nosi toczek i mufkę z lamparciego futra.
Muzycznie partia Lady Makbet jest dużo ciekawsza niż jej partnera, co sprawia, że u Verdiego to Lady jest prawdziwą bohaterką tragedii, demonem zła. To ona inspiruje męża do zamordowania króla Duncana i przejęcia tronu, zgodnie w przepowiednią czarownic. Choć i on nie pozostaje w tyle, planując zabicie Banka, swego dawnego wojennego druha, którego syn będzie zaczynem długiej dynastii władców Szkocji. Tego właśnie nie może przeboleć tytułowy bohater.
Tak było również u Warlikowskiego. Asmik Grigorian jako Lady Makbet zaprezentowała głos najwyższej klasy, o dużym wolumenie, intrygującej ciemnej barwie i nieograniczonej niemal sile ekspresji.
Jedyne zastrzeżenie – głos Grigorian chwilami brzmiał zbyt ostro, a za mało krągło, ale można to usprawiedliwić psychologią postaci. Wspaniale wykonane były toast z końca II aktu i słynna scena obłędu.
W zamyśle reżysera – Lady Makbet jest obecna na scenie od początku do końca przedstawienia, a więc znacznie dłużej niż u Szekspira i Verdiego. Gdy odzywa się wreszcie w połowie I aktu w arii i cabaletcie „Nel dì della vittoria – Vieni, t'affretta", w których roi sobie o zwycięstwie i władzy, wszystko już o niej wiemy.
Niemożność zajścia w ciążę wywołuje w Lady Makbet frustrację i pragnienie rekompensaty za niezawinione cierpienie. Dzieje się tak za sprawą znakomitego zabiegu inscenizatorskiego. Gdy Makbet słucha czarownic, po prawej stronie sceny Lady Makbet udaje się na badanie w fotelu ginekologicznym, które wykaże, że jej łono jest jałowe. Zapłakana wraca do domu.
Tam z listu od męża dowiaduje się o triumfalnej przepowiedni i wtedy łzy na jej twarzy wysychają. Już planuje przejęcie tronu. Jest to wspaniały moment w inscenizacji Warlikowskiego, choć wielu operomanów mogło być zawiedzionych. Reżyser „odebrał" Asmik Grigorian scenę czytania przez nią listu – zamiast tego słychać głos Makbeta puszczony z offu. Brzmi to upiornie i osiąga swój teatralny efekt.
Ofiara dzieci
Niespełnione pragnienie posiadania dziecka owocuje w spektaklu zbrodnią uśmiercenia dzieci Macduffa – Warlikowski przeciągnął ten moment do IV aktu opery, rozgrywając go na dźwiękach chóru szkockich banitów – to długa scena, rewers pierwszego monologu Lady Makbet. Nic widzowi nie zostało oszczędzone.
Tu właśnie ważną rolę odgrywają dzieci – jest ich dwadzieścioro, na biało ubranych dziewczynek i chłopców, którym mama - Lady Macduff - podaje w kubkach napój z trucizną, aby wybawić je od śmierci z rąk siepaczy Makbeta.
Wstrząsające wrażenie robi widok leżących pokotem – jedno przy drugim – dziecięcych ciał, na które z inwalidzkiego wózka patrzy Makbet ubrany w mundur ozdobiony licznymi medalami. Trudno oprzeć się skojarzeniom z rosyjskim ludobójstwem w Ukrainie, którego ofiarą są również dzieci.
W salzburskim „Makbecie" Warlikowski przepędził precz metafizykę – duch Banka, który straszy Makbeta, to tylko balonik unoszący się nad stołem. To człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny, a nie los. Kim są więc czarownice? Projekcją własnych pragnień człowieka. Ale on ma możliwość wyboru, może nie ulec pokusie. Warlikowski pokazuje, że u zarania każdej zbrodni leży osobista trauma. Dlatego Makbet i jego żona nie są ludźmi jednoznacznie złymi – pod koniec przedstawienia w widzu budzi się współczucie i litość dla ich niedoli i rozpaczy. Triumf Malcolma (Evan LeRoy Johnson) i Macduffa nie cieszy.
Giuseppe Verdi, "Makbet", inscenizacja Krzysztof Warlikowski, scenografia Małgorzata Szczęśniak, dyrygent - Philippe Jordan, Salzburger Festspiele 2023, premiera 29 lipca 2023. Realizacja telewizyjna Henning Kasten. Oglądałam zapis VOD na platformie internetowej telewizji Arte. Spektakl jest tam dostępny bezpłatnie.