Stella, znaczy gwiazda

"Stella Walsh. Najszybsza osoba świata" – aut. Anna Mazurek - reż. Jan Jeliński - Teatr Polski w Bydgoszczy

Ten na wskroś realistyczny spektakl jest zarazem wielką poetycką metaforą życia Stelli Walsh i osób interpłciowych.

Jej życie było jak dwie strony medalu. Dla ludzi świecił blaskiem zdobytego złota, srebra, brązu, ale jego rewers był widoczny tylko dla niej, bo skupiał w sobie jej wszystkie tajemnice, strach przed ich odkryciem, pragnienie bycia sobą...

Historia o polskiej lekkoatletce Stanisławie Walasiewicz, amerykańskiej Stelli Walsh, napisana przez Annę Mazurek to opowieść nie tylko o czasach, w których żyła, ale także i o teraźniejszości. Problem interpłciowości istnieje nadal, bo jak czytamy z telebimu podczas spektaklu, w roku 2021 w Polsce wykonano 6 808 zabiegów normalizujących płeć na dzieciach poniżej 16 roku życia, pomimo sprzeciwu międzynarodowych organizacji praw człowieka wobec przeprowadzania takich operacji.

Stella Walsh staje się także pretekstem do opowiedzenia o „innych", którzy zmuszeni są do opuszczenia ojczyzny i w obcym dla nich kraju, szukają dla siebie miejsca. Reżyser młodego pokolenia, Jan Jeliński, spośród aktorek Teatru Polskiego w Bydgoszczy tytułową rolę zaproponował aktorce Zheni Doliak, z Ukraińskiego Akademickiego Teatru Muzyczno-Dramatycznego im. Wasyla S. Wasylki w Odessie, występującej obecnie w bydgoskim teatrze. Czy kiedy Stella Walsh napinając łuk i kierując prosto do celu wyimaginowaną strzałę nie naciąga cięciwy razem z Zhenią Doliak?

Spektakl aż iskrzy od napięć dramaturgicznych, interesujących i nowatorskich rozwiązań reżyserskich Jana Jelińskiego, zaskakuje symboliką scenografii oraz kostiumów, grą świateł autorstwa Doroty Nawrot, tekstem, w którym Anna Mazurek najwyższy poziom ludzkich emocji i strachów łagodzi inteligentnym poczuciem humoru. Aktorzy wygrywają sytuacje oraz emocje jak na instrumentach muzycznych, z dźwięków których powstaje siatka ludzkich przesądów, uprzedzeń, strachów, zawiści, braku tolerancji, chorej ciekawości, pragnienia bycia kochaną, marzeń o miłości, bycia wolnym człowiekiem i prawa do decydowania o sobie.

Wyobraźnia sceniczna realizatorów spektaklu nie tyle zaskakuje podjęciem tak trudnego tematu, ale literackimi, reżyserskimi, scenograficznymi narzędziami, a głównie aktorskimi, które zostały tutaj wyselekcjonowane i zaprezentowane w bardzo empatyczny i delikatny oraz zakamuflowany sposób. Rozmowy z matką, z siostrą, czy wspólne kąpiele w wannie, wypełniają zabawy z pianą, pod którą kryją się pytania siostry o „inność" Stelli. Konwersacji Stelli z Harrym na temat seksu towarzyszy przesuwanie płyt wyobrażających ostre, strome skalne zbocza, które niczym stalowe kolce oddzielają ludzi od siebie. Stella i Harry podczas tej tak intymnej sceny, zdradzają swoje erotyczne tajemnice i pragnienia, nie patrzą na siebie, lecz każde z nich skupione jest na tym, by bloki skalne znalazły się dokładnie tam, gdzie są kierowane.

Bardzo skomplikowaną emocjonalnie matkę Stelli kreuje Małgorzata Witkowska. Sceny rozmów z córką, to domniemania wyobraźni twórczej realizatorów, ponieważ nie zachowały się żadne źródła obrazujące wzajemne relacje pomiędzy Stellą a matką. Podobnie jest w przypadku relacji pomiędzy Stellą a jej mężem Harrym Olsonem.

Małgorzata Witkowska wielowarstwowo oddaje wnętrze matki i dzięki swemu doświadczeniu aktorskiemu gra tak, że dla widza nie jest to postać, którą mógłby postrzegać i oceniać w kategoriach czarno-białych. Tyle, ile Małgorzata Witkowska pokazała tu odcieni matczynej miłości, sposobów chronienia swojego pierwszego dziecka przed odkryciem jego tajemnicy, ile niepokoju o jego każdą godzinę spędzoną poza domem, poza wyznaczoną jej strefą bezpieczeństwa, dawno nie widziałam na scenie. Zresztą, autorka scenariusza Anna Mazurek daje widzowi szansę na dokonanie wyboru w ocenie matki, poprzez niezwykle subtelnie napisane sceny tego spektaklu, prowadzonego w równie delikatny, ale konsekwentny sposób przez reżysera Jana Jelińskiego.

Podjęcie tak trudnego, intymnego, osobistego problemu i przedstawienie go w tak wrażliwy sposób objawia się także we wspomnianej już wyżej scenie rozmowy Stelli z Harrym. I Harry, ten były amerykański bokser w konfrontacji z rodziną Stelli, a szczególnie z matką w interpretacji Michała Surówki to aktorski majstersztyk. Aktor podczas spokojnej, z pozoru, rozmowy, podnosi jej napięcie i pytając matkę o jej stosunek do Stelli, demaskuje jej nadopiekuńczość i w jego odczuciu, „fałszywą miłość wobec córki". Ta słowna szermierka obrazuje atmosferę, panującą w domu Stelli. Ale jest w nim jeszcze jej młodsza siostra. W jej roli występuje Emilia Piech, dla której wędrówka poprzez meandry siostrzanej miłości, solidarności, powierzania intymnych tajemnic jest pretekstem do zaprezentowania widzom interesującego odczytywania poprzez grę aktorską wielu dziewczyńskich tajemnic. Emilia Piech wnosi na scenę wiele odczuć, których odczytywanie dostarcza widzom dużo zróżnicowanych emocji.

Ale na scenie pojawia się także sam Pierre Coubertin Jerzego Pożarowskiego, który przeszedł do historii jako ten, co wskrzesił igrzyska olimpijskie ery nowożytnej. Ale razem z nim do historii przeszło i to, że patronował nazistowskiej olimpiadzie w Berlinie w roku 1936 oraz jego poglądy na temat udziału kobiet w olimpiadach, dla których „nie widział miejsca", a tym bardziej dla osób interseksualnych. Bardzo jasno tłumaczy swoje poglądy na „porządek płciowy na świecie". Sposób, w jaki sposób Jerzy Pożarowski jako Pierra Coubertin wygłasza w nienagannie skrojonym garniturze swoje poglądy, jego pewne spojrzenie, gestykulacja i przekonanie, że są one słuszne, są bardzo czytelne w wyniku jego sugestywnej gry. A rozmowa ze Stellą to scena pełne cynizmu i nonszalancji, których nie da się zapomnieć.

I Zhenia Doliak jako Stella Walsh, która ma w sobie iskrę potrafiącą rozpalić płomień, by zamienić go w ogień. Jej Stella przechodzi przez kolejne fazy dojrzewania, pierwsze wrażenia i emocje wieku młodzieńczego oraz doświadczenia wieku dojrzałego. Chwilami widz ulega złudzeniu, że odsłania przed nim swoje wewnętrzne emocje. Tymczasem Zhenia Doliak gra tak, że się ich domyśla, że wydaje mu się, iż odczytuje je z mimiki twarzy, ze spojrzenia, z gestów. Tymczasem taka konwencja gry służy temu, by nie odsłonić swej tajemnicy, tak jak to wymogła na niej matka, a ona się temu bezwzględnie podporządkowała. Zhenia Doliak wykreowała wszystkie zróżnicowane emocjonalne niuanse związane z postacią Stelli Wallsh, wszystkie zamysły literackie i reżyserskie, tworząc jej wielowymiarową osobowość. Odczytaniu koncepcji skonstruowania takiej właśnie postaci, sprzyja plakat zaprojektowany przez Tomasza Popakula zapowiadający spektakl pełen dynamizmu, napięcia i niepokoju. Ostra czerwień kojarzy się z miłością i krwią, nadludzkim wysiłkiem, a kolce butów z obcasami damskich szpilek, znakiem kobiecości.

Kostiumy Doroty Nawrot sprzyjają dookreślaniu postaci, a szczególnie akcentują ich temperament i usposobienie. Pełna symboli scenografia uruchamia wyobraźnię widzów. Czy miniaturowe ostro zakończone skały są znakiem bieżni stadionu, najeżonej kolcami, podrywającej Stellę do biegu, podczas którego czuła się naprawdę wolna? A może są znakiem jej życiowej drogi, po której chodziła jak po językach ognia? Dalsze skojarzenia warto pozostawić widzom.

Warto dodać, że zdarzeniom scenicznym towarzyszy hipnotyzująca muzyka, potęgująca ich napięcie. Osiąga ona swój punkt kulminacyjny w finale, kiedy zamienia się w wibrujący transowy taniec zwycięstwa. Jej rytm kojarzy się z kręgiem, w którym poruszają się postaci. Choreograf Wojciech Grudziński dla każdej z nich przygotował indywidualny układ. Centralną postacią w tym muzycznym kręgu, zamieniającym się w szaleńcze wirowanie, jest Stella Walsh. Jej taniec jest pełen harmonii, jest ciekawy choreograficznie, można w nim dostrzec cytaty z układów tanecznych krakowiaka. Zhenia Doliak koncentruje uwagę widzów w tym pełnym wolności i swobody ekstatycznym tańcu. Czy jest on dla jej matki oczyszczeniem? Pierre Coubertin, niczym w konwulsjach wije się w siatce własnych uprzedzeń. A czy dla Harrego Olsona, który obiecał Stelli, że ich związek będzie trwał długo, nie jest jak ostatnia walka na ringu? Siostra Stelli to dostosuje się do rytmu muzyki, to znów sprawia wrażenie, że chce wyrwać się ku niezależnemu życiu.

Jan Jeliński wyreżyserował na wskroś empatyczny, nowoczesny spektakl, w którym zaprezentował bardzo interesującą koncepcję zaprezentowania ważnego problemu interpłciowości, który tak jak w czasach Stanisławy Walasiewicz, tak i obecnie dotyczy wielu zawodniczek.

I jeszcze jedno. O czym myślała nauczycielka, kiedy Stanisławie nadała imię „Stella"? Czy o tym, żeby ją wyróżnić? Czy był to wyraz czułości wobec tego, że dostrzegła, iż była inna niż jej rówieśnicy? I czy pomyślała o tym, że imię to będzie dla niej dobrą wróżbą. Że zostanie gwiazdą światowego formatu w sporcie, i że na zawsze będzie promieniowała silnym blaskiem.

__

Stella Walsh. Najszybsza osoba świata – Teatr Polski w Bydgoszczy; reżyseria: Jan Jeliński; tekst i dramaturgia: Anna Mazurek; światła, kostiumy, scenografia: Dorota Nawrot; choreografia: Wojciech Grudziński.

Premiera: 3 marca 2023

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
4 marca 2023
Portrety
Jan Jeliński

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...