Strzeżcie się fałszywych proroków!
"Świętoszek" - Studio Teatr Castingowy w PoznaniuCzasy się zmieniają, ale ludzie wciąż są tacy sami. To uniwersalne przesłanie sztuki "Świętoszek" Moliera postanowiła wykorzystać Anna Monika Szymańska, która na deskach teatru MPlusM w Domu Kultury "Dąbrówka" wystawiła "Świętoszka" według Moliera. Sam tytuł ma sugerować już widzom, że mogą spodziewać się czegoś wyjątkowego.
"Świętoszek" to dramat, który od początku budził kontrowersje. Gdy Molier wystawił go po raz pierwszy w swoim teatrze w Paryżu w 1664 roku spotkał się wówczas z bardzo dużą krytyką ze strony opinii społecznej. Protestowały władze kościelne i świeckie. Autorowi zarzucano ośmieszanie moralności oraz szarganie świętości. W związku z czym spektakl natychmiast zdjęto z afiszy i przez kilka lat obowiązywał zakaz wystawiania sztuki. Czy dziś nadal tak bulwersuje? Raczej nie, a wprost przeciwnie - rozśmiesza, bawi i jednocześnie poucza widzów.
Akcja "Świętoszka" według Moliera rozgrywa się w domu bogatego i pobożnego kupca Orgona, który przygarnia pod swój dach przypadkowo napotkanego żebraka – kaznodzieję. Głębokie przekonanie o świętości swojego lokatora całkowicie go oślepia. Tylko rodzina dostrzega dwulicowość Tartuffe’a oraz prawdziwy cel jego intryg. Niestety, nim pan domu również zrozumie, że to zwykły oszust i manipulator, będzie już za późno na jakiekolwiek działanie, a finał okaże się tragiczny.
Szymańska reżyseruje sztukę w sposób świeży i zabawny. W przestawieniu nie brakuje elementów komicznych, jak również tych dość przykrych. Jednocześnie stawia przed aktorami spore wyzwanie. Muszą pokazać tragedię i zło ukryte pod osłoną komedii. Tartuffe w wykonaniu Michała Sobieralskiego pod płaszczem skromności i pokory nosi chciwość, rządze i dwulicowość. Nie przejmuje się nikim i niczym, patrzy tylko na to, jak dostarczyć sobie największych zysków i przyjemności. W tym celu manipuluje i oszukuje. Przeszkodzić w tym próbuje mu rodzina i ciotka Klena. W tej roli Katarzyna Wojtaszak, która stara się pokazać, jak ta pełna życia i wigoru kobieta, nieco prześmiewna, ale gdy trzeba poważna i troszcząca się o dobro najbliższych, próbuje ratować rodzinę i (przede wszystkim) brata przed podłym manipulantem. Niestety, koniec jej starań jest nader smutny. Wojtaszak po raz kolejny udowodniła, że ma wiele wcieleń i żadne wyzwanie nie jest jej straszne.
Orgon - w tej roli utalentowany Hubert Kożuchowski - to zaślepiony, dumny i uparty pan domu, który w swym zaparciu nie dostrzega prawdziwego fałszu. Myśli, że rodzina sprzeniewierzyła się przeciwko niemu i chce skrzywdzić Świętoszka, nie widzi źródła prawdziwego zła i niebezpieczeństwa. Oślepiają go słodkie słówka i przymilanie się Tartuffe’a.
Warto zwrócić również uwagę na grę świateł, która potęguje tragizm niektórych scen. Pierwszy akt jest jasny i w miarę pogodny, jednak im bardziej akacja się rozwija, tym zaczyna się robić ciemniej. Dominuje szarość, czerń i półmrok. Ze światłem współgra muzyka Moniki Kusz i śpiew chóru. Dzięki niej w pamięć zapadają sceny takie jak modlący się pod krzyżem Tartuffe. Jest przez to bardzo plastyczna, czuć zgrozę, strach i pewną metafizykę.
"Świętoszek" według Moliera Szymańskiej to sztuka z jednej strony prowokująca komizmem słownym, z drugiej jednak przedstawia tragedią ludzką. Zbyt wielka ufność i zaślepienie mogą doprowadzić do zguby. Nie można być aż tak zatwardziałym w swych racjach, trzeba posłuchać czasem innych, jednak potrafić przesiać ich rady i wybrać to, co najlepsze, nie krzywdzące innych. Nie można dać się zwieść, trzeba być czujnym i ostrożnym w swych poczynaniach. Łatwo ulec manipulacji, zwłaszcza, jeśli jest ona połączona z pochlebstwami, a znacznie trudniej dostrzec prawdę i słuszność osób, które troszczą się o nasze dobro, ale bez zbędnej obłudy i fałszu. Prawda zawsze w oczy kole.