Subiektywnie/Obiektywnie, czyli jak powstaje legenda

"Chciałem być" - reż. Michał Siegoczyński – Teatr Powszechny w Łodzi

To jak zostaniesz zapamiętany niekoniecznie będzie podobne do tego, co wydarzyło się naprawdę. Autokreacja i media mogą stworzyć legendę. Czym w ogóle jest ta legenda i czy możemy wyciągnąć z niej coś dla siebie? Z takimi tematami próbuje się mierzyć inspirowany biografią Krzysztofa Krawczyka spektakl „Chciałem być" w reżyserii Michała Siegoczyńskiego, którego prapremiera odbyła się 11 września w Teatrze Powszechnym w Łodzi.

W przedstawieniu reżyser, będący jednocześnie autorem tekstu, zdecydował się przeprowadzić widza przez całe życie polskiego muzyka, poczynając od historii jego narodzin, a na śmierci kończąc. W trakcie opowieści dowiadujemy się o kolejnych miłościach, zawodach, przeszkodach i tragediach, a to wszystko eksplorujemy przez obiektyw kamery. Przedstawienie opiera się przede wszystkim na formalnym rozdziale sceny i ekranu nad nią się znajdującego, na którym wyświetlany jest obraz rejestrowany w czasie rzeczywistym. Dzięki temu zabiegowi Michał Siegoczyński stworzył mikro-telewizję, przez którą możemy poznać życie artystów i celebrytów. Rozwiązanie to wydobywa iluzoryczność i subiektywność medium – fragmentaryczna scenografia czy zwyczajna sytuacja widziana okiem kamery zdaje się pełniejsza i bardziej przyciągająca. Co prawda nie zostaje nam pokazana żadna alternatywna wersja tego, co dzieje się na samej scenie, lecz z pewnością jest to wariant upiększony. Za realizację obrazu odpowiadają Ewa Borowska i Paula Wilczyńska, dzięki którym na ekran patrzymy z przejęciem i zachwytem.

Zwrócić uwagę należy także na subiektywną budowę narracji spektaklu. Fabuła opowiadana jest z punktu widzenia głównego bohatera, na sposób kreowania scenicznej rzeczywistości wpływają uczucia, wspomnienia i doświadczenia Krzysztofa Krawczyka. Z tego też powodu widz nie jest w stanie do końca stwierdzić, gdzie kończy się biografia, a gdzie zaczyna się autokreacja, co pozwala nam zastanowić się nad tematem pamięci i legend oraz ich powstawania. Wybór takiego sposobu prowadzenia narracji otwiera widzowi wiele ścieżek interpretacyjnych i naświetla kolejne problemy i za to należy docenić reżyserski wybór Michała Siegoczyńskiego.

Scenografia (autorką Katarzyna Sankowska) podobnie jak i światło są podporządkowane medium filmowemu. Tworzą przestrzeń, w której akcja może toczyć się płynnie, a kamera funkcjonować i budować opowieść. Wszystko współgra ze sobą, tworząc ozdobione świecidełkami tło codziennego i scenicznego życia.

Spektakl wykorzystuje wiele tematów muzycznych i piosenek Krzysztofa Krawczyka jako dodatkowe nośniki przekazu fabuły i znaczeń. Utwory umieszczane są w kontekście biograficznym twórcy, przez co stają się częścią narracyjnego ciągu. Muzyka Piotra Mani i przygotowanie wokalne przez Izabelę Puk sprawiły, że przedstawienie stało się także faktycznie muzyczną opowieścią o artyście.

Mariusz Ostrowski z rolą Krzysztofa Krawczyka poradził sobie bez problemu. Jego mimika i język ciała biły pewnością siebie i scenicznym obyciem. Na ekranie prezentował pełną kontrolę i świadomość swojego wyglądu, tak jak na gwiazdę polskiej muzyki przystało. Gra Ostrowskiego wydobywła cechy Krawczyka, dzięki którym można zrozumieć lepiej fenomen muzyka. Paulina Nadel i Karolina Krawczyńska, wykonujące rozbudowane role żon Krawczyka, idealnie podporządkowały swoją grę koncepcji subiektywnej narracji i tworzyły spójne postacie. Pozostali aktorzy wprowadzali do świata przedstawienia kolejne silne tematy aktorskie, wyraziste na tyle, że nawet w przypadku aktorów grających kilka ról, nie było żadnych wątpliwości jaka postać pojawia się w danej sytuacji dramatycznej.

Kwestią, którą można rozpatrywać jako pewną przeszkodę w odbiorze spektaklu jest jego długość – przedstawienie trwa trzy i pół godziny. Dla niektórych będzie to wspaniała podróż po pełnym dźwięków i sensacji świecie Krawczyka, dla innych widzów może to stanowić problem, głównie ze względu na konstrukcję spektaklu. Śledzenie nielinearnej fabuły przez tak długi czas jest wymagające i może być tym trudniejsze, jeśli oglądający nie jest dobrze zaznajomiony z biografią Krawczyka. W spektaklu występuje także duża liczba wtrąceń różnego rodzaju – piosenek, żartów, tematów aktorskich. Z początku jest to zaskakujące i stymuluje uwagę widza, jednak z czasem gdy poznajemy rytm przedstawienia zaczynamy się ich spodziewać. Kontrastowy montaż poszczególnych scen także w pewnym momencie staje się przewidywalny.

Wybierając się na „Chciałem być" warto wiedzieć, że spektakl mimo iż pokazuje pogłębione spojrzenie reżysera na tematy sławy i fenomenu artysty, to jest to wciąż spektakl opierający się na biografii Krzysztofa Krawczyka. Nie znajdziemy tutaj abstrakcji czy segmentów o charakterze metafizycznych rozważań. Zobaczymy za to media, gwiazdę i legendę z niecodziennej perspektywy i będziemy mogli zastanowić się nad sensem i pochodzeniem sławy.

„Chciałem być" to spektakl z którym warto spotkać się, żeby zmierzyć się w sobie z polską popkulturą. Zdecydowanie może on wywołać zainteresowanie entuzjastów mediów oraz fanów Krzysztofa Krawczyka. Muzyka, piękno obrazu, przepych scenografii, efektowna gra aktorska i lekka choreografia mogą przyciągnąć także tych, którzy chcą w teatrze odpocząć i odnaleźć odrobinę humoru.

Magdalena Małowska
Dziennik Teatralny Łódź
17 września 2021

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia