Sukces jest najlepszą odpowiedzią albo satysfakcja

Jubileusz Teatru Wybrzeże

Gala z okazji 70-lecia Teatru Wybrzeże była wydarzeniem wszechstronnym. Było z amerykańska (konstytucja, Jaros) i z pańska (dużo). Były vipy i nipy, przyjezdnych niemało. Z opóźnieniem, ale z okazji po raz drugi szczególnej dla Teatru Wybrzeże**, może momentami dygresyjnie, ale i z szacunkiem o ważnym wydarzeniu kulturalnym.

Zapotrzebowanie na wyjątkowość

Sprawnie poprowadzona Gala nie miała aż tak wiele wpadek, jak to zwykle u nas bywa. Było dość szybko oraz płynnie i zabrakło ceremonii wręczania lokalnych nagród zaspowskich. Brakuje nam anegdot, bon motów i punchlajnów jak kani dżdżu, więc każda, nawet średnio udana próba, przyjmowana jest z nadzwyczajnym entuzjazmem. W ogólnej ocenie show skradła Barbara Krafftówna, ciągle niezwykle energiczna posiadaczka gustlikowej obrączki z muterki, którą wystylizowała oraz wzbogaciła kamieniami szlachetnymi i nosi do dzisiaj:

Pierścionek z muterki albo Krafftówna w krainie czarów

Mariusz Łucyk, wicewojewoda pomorski, zaskakująco przypomniał spektakl „Polskie Betlejem", zdjęcie z afisza „Szkarłatnej wyspy", internowanie Haliny Winiarskiej i Jerzego Kiszkisa. Wspomniał też „Sprawę Dantona".

Mieczysław Struk przywołał żywe wspomnienie sprzed lat, gdy jako mały chłopiec z Helu przyjechał na początku lat 70' z klasą do Teatru Wybrzeże. Marszałek do dziś pamięta, oczywiście oprócz wzruszeń artystycznych, zapach perfum pięknych kobiet. "I tak jest do dzisiaj – spointował marszałek, co ściągnęło frenetyczną burzę oklasków. W ogólnym entuzjazmie nikt nie dociekał, czy do dzisiaj są te same kobiety czy perfumy.

Każdy pamiętał trochę inaczej

Uroczysto-kurtuazyjno-nostalgiczny Olgierd Łukaszewicz zaklinał i wspominał nazwiska Jerzego Golińskiego, Tadeusza Minca, Marka Okopińskiego, Stanisława Hebanowskiego, Haliny Winiarskiej, Lucyny Legut, Andrzeja Szalawskiego, Henryka Bisty, Stanisława Michalskiego, Iwo Galla, Barbary Krafftówny, Zofii Perczyńskiej, Bronisława Pawlika, Izabeli Wilczyńskiej,

Przypomniał, że to tutaj debiutowali teatralnie: Kalina Jędrusik, Leszek Herdegen, Bogumił Kobiela, Zbigniew Cybulski i Andrzej Wajda. Za dyrektury Zygmunta Hübnera Konrad Swinarski wyreżyserował polską premierę „Smaku miodu" z udziałem Elżbiety Kępińskiej i Władysława Kowalskiego. To wreszcie tutaj młodzi reżyserzy, debiutujący dzięki Maciejowi Nowakowi, zrewolucjonizowali polskie myślenie o teatrze. Pod opiekuńczymi skrzydłami Adama Orzechowskiego mogą rozwijać się według szefa ZASP-u Ewelina Marciniak oraz Adam Nalepa i świecą gwiazdy Doroty Kolak oraz Mirosława Baki.

Na liście Adama Orzechowskiego znaleźli się:

I. Gall, Lidia Zamkow, Z. Hübner, T. Minc, M. Okopiński, S. Hebanowski, Krzysztof Babicki, Krzysztof Nazar (dyrektorzy artystyczni i reżyserzy).

A. Wajda, Zbigniew Bogdański, Ryszard Major, Marcel Kochańczyk, Rudolf Zioło, Grzegorz Wiśniewski, E. Marciniak, Anna Augustynowicz (reżyserzy).

Scenograf Marian Kołodziej (102 zrealizowane projekty scenograficzne), kompozytor Andrzej Głowiński (125 opraw muzycznych).

Wśród blisko 1 000. aktorów własnych i współpracujących palmę pierwszeństwa dzierży Stanisław Michalski (166 ról).

A wszystko to podczas 734. premier.

Przyjęta przez sternika Teatru Wybrzeże metodologia umożliwiła niewymienianie lub nie umożliwiła wymienienie dyrektorów lub kierowników artystycznych, którzy nie byli zarazem artystami. Wyjątek stanowił Antoni Biliczak (1955-79), którego determinacja była jednym z czynników sprawczych powstania nowego gmachu na Targu Węglowym.

A wysłanniczka wicepremiera i ministra w jednej osobie przeczytała adres, w którym wymieniono 5 nazwisk: I. Galla, L. Zamkow, Z. Hübnera, M. Okopińskiego i S. Hebanowskiego.

Precyzja nagród

Wicepremier i minister w jednej osobie przyznał 8 Medali Zasłużony Kulturze - Gloria Artis na wniosek marszałka pomorskiego i 2 z własnej inicjatywy. Medale "marszałkowskie": 1 złoty (Krzysztof Gordon), 1 srebrny (Florian Staniewski), 6 brązowych (Maria Mielnikow-Krawczyk, Grzegorz Gzyl, Mirosław Krawczyk, Krzysztof Matuszewski, Robert Ninkiewicz, Grzegorz Wiśniewski). Ministerialne: srebrny dla Adama Orzechowskiego i brązowy dla Cezarego Niedziółki.

Wiceprezydent Gdyni Marek Stępa przyznał okolicznościowe nagrody aktorom Teatru Wybrzeże, którzy mieszkają w mieście z morza i marzeń. To świetny pomysł i liczę na rozpropagowanie ogólnopolskie, co powinno procentować tworzeniem nowych relacji międzymiastowych. Proponowałbym również, by włączyć miasta zagraniczne, dzięki czemu prestiż wyróżnień wzbogaci się o przymiotnik "międzynarodowy".

Satysfakcja

Gala rozpoczęła się pięknym widokiem. Po otwarciu kurtyny ukazali się etatowi aktorzy i realizatorzy Teatru Wybrzeże z liderem na czele, który rozpoczął nawiązaniem do konstytucji amerykańskiej. My, Zespół – powiedział dyrektor i zabrzmiało to wiarygodnie a nie infantylnie.

Patos chwili zrozumiały, a intro charakteryzujące personę je wygłaszającą. Niewielu dyrektorów w takiej chwili postąpiłoby podobnie. Większość nakarmiłaby w pierwszej kolejności swoją pychę, potem może zespół. Nie znam drugiego dyrektora, który byłby tak skromnym i wytrzymałym, a co jeszcze rzadsze – niemściwym człowiekiem. Przez lata ściągał na siebie odium decyzji z roku 2006 i wielokrotnie dokuczliwą krytykę za własne produkcje. Jedna z lokalnych gazet, roszcząca sobie prawo do monopolu na prawdę, przez lata programowo krytykowała wszystko, co wyszło spod ręki Orzechowskiego. Sam także kilka razy napisałem bardzo ostre słowa po spektaklach dyrektora i... w sumie nic. Żadnej zemsty. Owszem, nie rzucał mi się na szyję po tekstach, ale nie mścił, jak to jest w zwyczaju w tym środowisku, skorodowanym transakcyjnością, by nie używać bardziej dosadnych słów, bo nie wypada przy takiej okazji jak Jubileusz.

Orzechowski wraz ze swoim przyjacielem Cezarym Niedziółką, erudytą kulturalnym, stworzył, w obiektywnie bardzo trudnych warunkach, najlepszą firmę kulturalną w regionie. Także dzięki temu, że wielokrotnie poświęcał prywatną sławę i pychę na rzecz budowy Zespołu.

Teraz, na początku trzeciej kadencji, triumfuje, choć sukces osiągnął już kilka lat wcześniej. Teraz jest po prostu uroczyście. Satysfakcję przeżywają z nim także architekci sytuacji. Nie wiem, czy przypominali sobie wydarzenia sprzed 11-10 lat, ale kiedy odsłaniali tablicę pamiątkową z wyrytymi nazwiskami członków Zespołu, mieli prawo czuć się jak zwycięzcy. Zadowolenie było odczuwalne tylko przez nielicznych obserwatorów, którzy uczestniczyli w tej trochę niedopracowanej uroczystości. Prawie wszyscy tłoczyli się już przed bankietowymi stołami.

Nie wiem, jaki jest Orzechowski naprawdę a to nie jest to laudacja czy mikrohagiografia, ale pewnie nie do końca pasowałby do relacjonowania zdarzenia tytuł z filmu Jerzego Skolimowskiego. "Sukces jest najlepszą odpowiedzią" wydaje mi się bardziej adekwatny.

Wiśniowy sad, złoty róg

Wybór spektaklu i reżysera na jubileusz jest w pełni zrozumiały, wręcz manifestacyjny. W 2009 roku Anna Augustynowicz zrobiła w Wybrzeżu "Pieszo". To był ważny moment w budowie nowego Teatru Wybrzeże. Poza tym pierwsza dama polskiego teatru to osoba prawa, skromna - te wartości są dla Adama Orzechowskiego niezwykle ważne w pracy teatralnej. No i "Wiśniowy sad" - trochę rocznicowo, ale przede wszystkim tematycznie. Zaskakująco mocna, operująca bardzo wyrazistymi znakami wypowiedź dyrektorki artystycznej Teatru Współczesnego w Szczecinie podzieliła premierową widownię, która była szczególnym adresatem komunikatu scenicznego. "Wiśniowy sad" 2016 jest wypowiedzią bardzo współczesną. Nietrudno znaleźć adresata wpisanego w wypowiedź Trofimowa (najlepszy Piotr Chys ever):

Olbrzymia większość tej inteligencji, którą znam, nie szuka niczego. Nic nie robi i nie nadaje się... (...) Wszyscy dostojni, srogie miny, dysputy wzniosłe, filozoficzne, a jednocześnie wszyscy patrzą obojętnie jak robotnicy jedzą obrzydliwie, brud moralny... To oczywiste – wszystkie te wzniosłe, piękne słowa są u nas tylko po to, by zamydlić oczy sobie i innym. Wszystko na papierze – a w rzeczywistości brud-plugastwo. Azja... Nie lubię i boję się bardzo poważnych twarzy, boję się poważnych rozmów. Najlepiej pomilczmy!

W dzisiejszej Polsce na razie cichaczem przebijają się głosy próbujące okiełznać histerię "panów" zagrożonych utratą wpływów i latyfundiów. Nie można w środowisku mówić wprost o przyczynach wojny polsko-polskiej, trzeba tępo bronić okopów Świętej Trójcy. Dopóki elity nie dokonają ewaluacji i nie znajdą w sobie empatii społecznej, będzie trwać w najlepsze, jak trwa od setek lat, podział na „panów" i „chamów". W sztuce, która powinna być szczególnie uczulona na „nierówności społeczne"*, ten podział jest szczególnie głęboki. Ze smutkiem obserwujemy wystąpienia "artystów" odklejonych od rzeczywistości, ale przeświadczonych o swej wyjątkowości. Na razie inteligencja/elity/wybrańcy (można mnożyć, ale wiadomo o kogo chodzi) są jak Fernando Rey w "Dyskretnym uroku burżuazji" (zobacz 95:10-98:42 a jak nie widziałeś to cały film). Lubow Raniewska (w tej roli najlepiej oddająca przygniatającą ciężkość chwili Dorota Kolak) po utracie sadu wyjeżdża ze smutkiem do Paryża – to dopiero dramat! Tak, Augustynowicz nie próbowała nawet zrobić "rosyjskości", którą tak świetnie w Polsce wielu robiło przed nią, nie podrabiała charakterystycznego spleenu znanego z Gogola, Dostojewskiego, Niekrasowa czy Czechowa, ale zabrała głos na temat współczesności w skali makro.

Skrót bolesny

W "Wiśniowym sadzie" trochę mnie rażą dosłowności, od których przecież tak ucieka w swoich ascetycznych, skupionych inscenizacjach Augustynowicz. Worki talibów na głowach, dziecko Rosemary, chamska rewolucja (symbolizowana przez popadającą od dłuższego czasu w irytującą manierę Sylwię Górę Weber, a przecież to była kiedyś ciekawa aktorka). Chyba można kreślić obraz końca pewnej cywilizacji cieńszą kreską, ale rozumiem, że Anna Augustynowicz zapragnęła wykrzyczeć swój przekaz. To tylko kilka powierzchownych myśli, poważniejsze spojrzenie w recenzji:

Kuluary i drobiazgi

A w kuluarach jak to w kuluarach – ruch wielostronny. Załatwiacze załatwiali, fałszywi wazeliniarze wazelinowali, pawie zbierały spojrzenia niczym Leszek Herdegen w „Oczach urocznych" a inni spotkania spojrzeń unikali jak mogli. Ogólnie było zdecydowanie miło, lekko patetycznie. Zapamiętałem jeszcze mołojecką pozę Michała Jarosa na początku prezentacji.

Każdy z uczestników Gali dostał w prezencie cegłę -"Premiery", I tom dzieła Teatr Wybrzeże 1946-2016. Drugi ma być opracowaniem krytycznym.

___

**7 stycznia 1967 261 z kolei premiera inaugurowała działalność obecnego gmachu Teatru Wybrzeże.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
9 stycznia 2017

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia