Surrealizm pełną gębą
23. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FetaSpektakl Wrocławskiego Teatru Formy "Trzy oblicza Salvadora Dali", zaprezentowany na XXIII Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Ulicznych i Plenerowych Feta w Gdańsku, świetnie przedstawia życie i twórczość słynnego malarza surrealisty.
Tło opowieści stanowią jego prace z lat trzydziestych, a ramy przedstawienia wyznacza różnorodna gatunkowo muzyka: od flamenco, po rock i metal. Choreografia idealnie komponuje się z charakterem muzyki i sytuacją, w której znajduje się w danej sekwencji bohater. Czy to w początkowych scenach, gdy widzimy Dalego w ostatnim okresie życia, borykającego się z parkinsonem; czy wtedy, gdy szykuje się na spotkanie z ukochaną (prawdopodobnie przyszłą żoną, Galą). Scenariusz to niechronologiczny ciąg najważniejszych wydarzeń z życia artysty. Jego autor i reżyser, Józef Markocki, rozgrywa kolaż scen wobec stojącego na sztaludze obrazu Dalego "Trwałość pamięci", jakby chciał uświadomić nam, że mimo nieuchronnej śmierci, możemy próbować ją spowolnić.
Obraz "Twarz Mea West, która może być używana jako surrealistyczne mieszkanie" zaprezentowany jest przestrzennie: włosy portretowanej przypominają kurtynę, podbródek - schody. Dzięki temu czujemy umowność teatru. W scenie przypominającej "Afrodyzyjną marynarkę wieczorową" głównym rekwizytem są kieliszki: marynarka zaprojektowana przez Dalego obszyta jest masą kieliszków, upojeni bohaterowie tańczą z kieliszkami w rękach, a kobiety są szokujące jak na obrazach i w życiu Dalego. Scena końcowa odwołuje się do obrazu "Płonąca żyrafa", towarzyszy jej mocne metalowe brzmienie. Żyrafa płonie naprawdę, to zapowiedź zbliżającego się końca świata - II wojny światowej.
Józef Markocki, założyciel Teatru Formy, czerpie z nauk swojego pedagoga, Henryka Tomaszewskiego, założyciela Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Jego spektakle inspirują się literaturą i sztuką, a uniwersalny język pantomimy pozwala przekazywać treści wszędzie, także na boisku. Na gdański spektakl przyszły dziesiątki ludzi. Mimo późnej pory i uciążliwych komarów prawie nikt nie opuścił "teatru" przed końcem. Spektakl zakończyły gromkie brawa.