Świat fobii, nienawiści i zemsty

"Kupiec wenecki" - reż. Gabriel Gietzky - Teatr Współczesny we Wrocławiu

Tegoroczne 49. Kaliskie Spotkania Teatralne (9-15 maja), choć mocno okrojone głównie z powodu kryzysu gospodarczego, który dotknął także najwierniejszych sponsorów tej imprezy - zapowiadały się jednak dość interesująco.

Na festiwalowym afiszu znalazły się renomowane sceny krajowe, spektakle już wcześniej obsypane nagrodami na innych przeglądach, a także nazwiska wielkich scenicznych gwiazd i znanych reżyserów.

"Kupiec wenecki" Szekspira z Teatru Współczesnego we Wrocławiu, który zainaugurował kaliskie konfrontacje w minioną sobotę, nie do końca potwierdził te oczekiwania. Spektakl, za który młody reżyser Gabriel Gietzky otrzymał już dwa liczące się wyróżnienia (na reżyserskich "Interpretacjach" w Katowicach i konkursie na najlepszy spektakl szekspirowski w Gdańsku), wyraźnie nie wybrzmiał na kaliskiej scenie. Być może jego realizatorzy nie potrafili się odnaleźć w tej nowej przestrzeni?

Dwugodzinne przedstawienie (bez antraktu!), praktycznie pozbawione dekoracji, oparte głównie na grze aktorskiej, kreowanej w różnych konwencjach, nijak do siebie nie przystających - raziło nie tylko swą przypadkowością, sztuczną ekspresją, a raczej nadekspresją, totalnym przegadaniem czy ślimaczym tempem, ale przede wszystkim było nudne!

Z upływem czasu coraz bardziej zniechęcona widownia nie reagowała już nawet na zabawne sceny rodem z kabaretu typu "Mumio". Jeśli przyjąć, że owa "niespójność" inscenizacji była świadomym zabiegiem, mającym odzwierciedlać wizerunek naszego rozbitego świata, w którym ciągle rządzą te same mroczne fobie, nienawiść i zemsta, a pieniądz stanowi wartość najwyższą - to cały sens sztuki objawia się dopiero w jej wielkim finale. I dla tej jednej sceny, w której zrozpaczona Porcja (Lena Frankiewicz) dojrzewa do gorzkiej prawdy, co tak naprawdę wokół niej się dzieje, warto było spędzić ten wieczór w teatrze.

Z innych aktorskich kreacji w pamięci pozostaje Bolesław Abort w roli Żyda Shylocka, który daremnie próbuje zrozumieć, dlaczego wszyscy nim pogardzają. W epizodach najciekawszy chyba Robert Szykier-Koszucki jako książę Maroka.

W drugim dniu festiwalu publiczność miała szansę zobaczyć dwie sztuki współczesne. Kaliski spektakl "Plaża" Petera Asmussena w reżyserii Rudolfa Zioło to opowieść o monotonii życia codziennego, duchowej pustce, poczuciu samotności, a także o ogromnej potrzebie i zarazem braku miłości. Natomiast "Plotka" Francisa Vebera w reżyserii Norberta Rakowskiego z Teatru Powszechnego w Łodzi to typowa komedia, oparta na pewnych stereotypach społecznych, choć odwróconych w myśl zasad politycznej poprawności.

A przed nami jeszcze pięć festiwalowych wieczorów - z teatrami z Warszawy, Krakowa, Gdańska, Szczecina i Jeleniej Góry. Gdyby jednak mierzyć sukces skalą zainteresowania potencjalnych widzów, którzy zabiegali o bilety, to festiwal już dawno wygrał spektakl "Król umiera" Eugene Ionesco z Teatru Starego w Krakowie wespół ze "Szczęśliwymi dniami" Samuela Becketta z Teatru Dramatycznego z Warszawy.

Wielce interesująco rysuje się w tym roku także program imprez towarzyszących KST, które zamykają się w kręgu obchodów Roku Grotowskiego. Zainicjowała je już w piątek wystawa w Bibliotece Głównej, przygotowana wespół z Instytutem Grotowskiego we Wrocławiu, a poświęcona Ryszardowi Cieślakowi, jednemu z najwybitniejszych aktorów Teatru Laboratorium. Artysta, który urodził się w Kaliszu, przez wiele lat był w rodzinnym mieście praktycznie nieznany. W 2007 roku doczekał się jednak tablicy pamiątkowej w gmachu kaliskiego teatru, a teraz kaliszanie mają szansę bliżej go poznać.
(ah)

Bożena Szal-Truszkowska
Głos Wielkopolski
12 maja 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia