Świat nie dla idiotów

"Idiota" - reż: Tomasz Konina - Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu

Tomasz Konina podjął się rzeczy karkołomnej - przeniósł na scenę całego "Idiotę" i wyszedł z tego zwycięsko. Powstało bardzo dobre przedstawienie.

Tytuł powieści jest ironiczny. "Chodzi mianowicie o przedstawienie absolutnie doskonałego człowieka" - pisał w liście Dostojewski w czasach powstawania "Idioty". Idiota jest obcym, jest innym - innym swoją ewangeliczną dobrocią - który nagle pojawia się w świecie rządzonym przez nie zawsze czyste namiętności, pieniądze, marzenia o karierze, podejrzane interesy. W którym człowiek często jest dla drugiego człowieka tylko narzędziem do osiągnięcia własnych celów. To świat XIX-wiecznej Rosji, to także świat współczesny, nasze tu i teraz. Świat nie dla idiotów, którzy chcą zbawiać go dobrem i pięknem.

Tomasz Konina długo nosił się z inscenizacją tego dzieła. To widać, bo jest to adaptacja bardzo przemyślana, zachowująca całe bogactwo wątków i postaci, a przy tym spójna, logiczna i konsekwentna, w której jest i miejsce na "grzebanie się" w psychice postaci i jasne prowadzenie nadrzędnej idei.

Trudno ogarnąć całe bogactwo scenicznego "Idioty" po jednorazowym obejrzeniu (przedstawienie trwa ponad 4 godziny). Po pierwsze kapitalna piętrowa scenografia, odpowiadająca piętrom interpretacji opisanych ludzkich problemów - od najniższego poziomu przyziemnych i codziennych ludzkich spraw, przez "piętro" Nastazji - różnych odcieni miłości, po najwyższe, choć przypominające grób, piętro Rogożyna i Myszkina, gdzie jawią się oni jako upostaciowane Zło i Dobro (świetny pomysł z wykorzystaniem obrazu Holbeina). Jest w przedstawieniu kilka scen, które nie znikają spod powiek, choć kurtyna już dawno opadła. To m.in. właśnie dwie rozmowy Rogożyna i Myszkina pod "Martwym Chrystusem" (gdy Rogożyn mówi o zamordowaniu Nastazji ciarki chodzą po plecach, tak wiele jest w tym bólu i cierpienia), a także wstrząsająca scena obłędu Nastazji (brawo Arieta Los-Pławszewska), która zrzuca powłokę femme fatale i przygotowuje się na spotkanie z Bogiem.

Jest też w przedstawieniu cała galeria wspaniałych ról, z których kilka pozostaje wymienić jednym tchem. Rogozyn Krzysztofa Wrony (męski, oszalały z miłości, imponujący, niepozbawiony pewnego rysu szlachetności). Myszkin Macieja Namysły - naiwny, cały nachylony ku drugiemu człowiekowi, z błąkającym się nieustannie po twarzy delikatnym uśmiechem. Generałowa Judyty Paradzińskiej - wbrew pozorom najbardziej skomplikowana psychologicznie postać, genialnie zagrana. Nie sposób też zapomnieć o Agłai Kornelii Angowskiej - każdemu można życzyć tak udanego debiutu.

Iwona Kłopocka
Nowa Trybuna Opolska
12 listopada 2009
Portrety
Tomasz Konina

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia