Świat zamknięty w pampersach
"Być jak Maria Janion" - reż: Marcin Grota - Teatr ProteusCo robić gdy świat kurczy się nagle do rozmiarów dziecięcego łóżeczka, w którym nagle pojawia się nie jeden, a dwójka rozwrzeszczanych niemowląt? W "Być Jak Maria Janion" Teatru Proteus odpowiedzi nie znajdziemy, jednak prawie godzinny monodram jest ciekawą próbą uchwycenia procesu dojrzewania do macierzyństwa.
Marcin Grota, reżyser "Być Jak Maria Janion", zaproponował jednym (rodzicom) powtórkę z "rozrywki", innym małe résumé z macierzyństwa. Oto Ania Kędzierzawa (gra ją Agnieszka Skawińska), doktorantka polonistyki, wesoła, beztroska singielka, zachodzi w ciążę. To oczywiście zmienia całe jej życie. Dziewczyna stopniowo adaptuje się w nowych warunkach (poznajemy ją w zaawansowanej ciąży, z papierosem w ustach), czyta opisy porodu z Wikipedii, buntuje przeciwko sytuacji, która wymusza na niej wywarócenie do góry nogami całego dotychczasowego życia.
Prawa biologii są nieubłagane. Bohaterka rodzi i, chcąc nie chcąc, mierzy się z rolą matki. Podana na wesoło niewesoła historia młodej, samotnej kobiety wychowującej bliźniaczki, porusza szereg ważnych kwestii, którym musi sprostać młoda mama. Zmiana trybu życia, brak możliwości realizacji zawodowej, "etatowa" opieka nad dziećmi 24 godziny na dobę, chroniczne niewsypanie, przemęczenie, złość i frustracja dolą kury domowej i wiele, wiele więcej. Młoda mama żałuje, że dziecko wychowuje w pojedynkę, choć nie omieszka nakreślić ironiczny portret typowego ojca, z pilotem w jednej i piwem w drugiej ręce, oczekującego niańczenia podobnie jak płaczące w łóżeczku maleństwa. Damskiej publiczności najbardziej przypadła do gustu postulowana zmiana treści przysięgi małżeńskiej z "nie opuszczę cię aż do śmierci" na "aż do śmierci będą z tobą sprzątał".
Ta słodko-gorzka w zamyśle opowieść, zbudowana jest z prostych gestów, kilku skojarzeń (najbardziej efektowna jest "zabawa" brudnym pampersem) i - przede wszystkim - z tekstu, jaki na wiele sposobów wypowiada Agnieszka Skawińska. Największą mocą przedstawienia jest nośny, trafiający zwłaszcza do damskiej części widowni, wyraźnie solidaryzującej się podczas premiery w Centrum Kultury w Gdyni z bohaterką, temat codziennego bohaterstwa, jakim jest opieka nad niemowlakiem. Słabością zaś przegadany, momentami bełkotliwy scenariusz, zbudowany na zasadzie wielkiego worka, z którego aktorka ni stąd, ni zowąd wyjmuje pampersa, wanienkę do kąpieli niemowląt, Immanuela Kanta, Fryderyka Nietzschego, ballady Mickiewicza albo senną wizję, w której kilkumiesięczne dzieci biegają z bronią masowego rażenia.
Skawińska z materiałem stanowiącym swoisty tor przeszkód, radzi sobie raz lepiej, raz gorzej, udaje jej się jednak przemycić gorycz samotnej, niedocenionej matki, przez co budzi wielką sympatię żeńskiej części widowni. W składającej się z kilku rekwizytów przestrzeni parokrotnie cytuje teksty Marii Janion (co ma uzasadnić tytuł spektaklu, według mnie nadany spektaklowi zdecydowanie na wyrost), jest przebojowa, wraz ze swoją bohaterką dojrzewa do finałowej, patetycznej sentencji, zaczerpniętej z "Hymnu o miłości" (List św. Pawła do Koryntian).
Spektakl gdyńskiego Teatru Proteus jest wartościową propozycją przynajmniej z dwóch powodów. Sprawne aktorsko i niezły reżysersko przedstawienie dotyka tematu bagatelizowanej i niezbyt często w teatrze przybliżanej sytuacji młodej matki, zmuszonej zajmować się dziećmi i domem. Stanowi też umiejętne połączenie komediowych treści z ważnym tematem społecznym, chociaż potraktowanym w olbrzymim skrócie. Trochę szkoda, że na marginesie tego tematu pozostało celne spostrzeżenie, że łatwo decydować się na manifesty feministyczne czy protest-songi do czasu, gdy nie trzeba ich zderzyć z realiami. A każdą domową rewolucję błyskawicznie spacyfikować może płacz dziecka lub brudny pampers.