Światło
Geist - Ośrodek Teatralny Kana - III Festiwal Młody Teatr Niezależny"Geist" to ostatni spektakl pokazany w ramach III Festiwalu Młodego Teatru Niezależnego, w siedzibie Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu. To spektakl oparty na motywach z dramatu Dei Loher " Adam Geist" w tłumaczeniu Agnieszki Bikont.
Teatr Kana istnieje od trzydziestu lat. Na początku był to teatr studencki. Zespół gra na wielu scenach w większych miastach Polski oraz aktywnie uczestniczy w zagranicznym życiu teatralnym. Bierze udział w festiwalach sztuki i festiwalach teatrów poszukujących. Co zaprezentował w ramach festiwalu w Poznaniu? Spektakl „ Geist” traktuje o upadku człowieczeństwa i ciągłej ucieczce przed złem, które goni człowieka. Życie potrafi zaskoczyć i wielu rzeczy, sami po sobie się nie spodziewamy. Spektakl opowiada o bohaterze zwanym Geist, który wędruje przez świat i zadaje sobie pytanie: kim jestem? Nie potrafi odnaleźć odpowiedzi w samym sobie, w swej rodzinie, także kolejno morduje i błądzi, choć cały czas szuka i nie chce czynić zła.
W spektaklu występowało pięciu aktorów. Kilku z nich wcielało się w więcej niż jedną postać. Wszyscy ubrani byli w czerń. Tylko kobiety przyodziały biel oraz w niektórych scenach czerwień. Scenografia w pierwszej części spektaklu przypominała „teatr ubogi”. Sam aktor miał być instrumentem i scenografią. Korzystano z jednego instrumentu muzycznego. Reszta dźwięków była wynikiem wydobywanych przez aktorów głosów. Uwaga widzów skupiona była na aktorach. Ich ciałach i zdawkowych dekoracjach, na przykład w postaci ruchomych ścianek z przeźroczystej folii. Ważną funkcję w spektaklu pełniło światło. Bohaterowie byli w mroku, potem w rażącym świetle, ale także w jego smudze albo cieniu. Wszystkie zabiegi, w których brało udział światło dawały wrażenie zachodzących zmian w człowieku, ale też wędrówki przez piekielne czeluści, gdzie atakuje głos sumienia. Sumienie i śmierć szepcze bądź nuci do ucha. Śpiew Bibianny Chimiak napełniał niepewnością oraz budził skrajne emocje. Liryzm pieśni i ich wykonanie zasługuje na pochwałę. Pieśni te wyciszały, ale także pobudzały i przerażały widza.
Czy nie każdy poszukuje siebie, swej tożsamości? Sami siebie kreujemy. Jedni robią to w burzliwy sposób, a innym przychodzi to wyjątkowo bezceremonialnie. Celem aktorów było poruszenie publiczności. Czasem nie współgrały ze sobą elementy spektaklu, gdyż widz nie dostrzegał porządku przyczynowo- skutkowego, ale jako całość, spektakl był czytelny. Sugestywność wyrażona była prostymi replikami, choć scena, w której centralną postacią jest rzekomy muzułmanin była zbyt chaotyczna i przegadana. Waldemar Nicek dał z siebie wszystko. Jego postać, może, ale nie musi być pacjentem szpitala psychiatrycznego. To jedna z wiele niejasności w przedstawieniu, która sugeruje niemożność zmiany swojego losu. Bohater wiele swych zachowań tłumaczy dzieciństwem i zbiegami okoliczności. Pyta tym samym: jak bardzo może wpłynąć środowisko na nasze zachowanie? Czy rzeczywiście tak bardzo motywuje zachowanie człowieka i buduje naszą tożsamość? Adam popełnia zbrodnie, jednak oglądając spektakl nie odbieramy go jako złej postaci. Cały czas powtarza, że podąża do światła, a my mu wierzymy. Chce czynić dobrze, ale nie wiadomo dlaczego wszyscy, których spotyka na swej drodze umierają. Nie zawsze jednak z jego winy. Adam pragnie lepszego życia, ale droga do niego, dla bohatera jest zbyt kręta.
Spektakl zaczyna się jak i kończy szeptem. Jest wbrew zapowiedzi artystów mroczny, a nie komiczny. Czy komiczny może być widok zmarłych ludzi stojących za filią, która popryskana jest czerwoną farbą symbolizującą śmierć?
Trudny problem, sugestywne odpowiedzi oraz ascetyczna scenografia, która pasuje to wyśmienicie. Brakuje tylko sprawności aktorskiej, gdyż patrząc na niektórych męskich przedstawicieli zespołu, mamy wrażenie, że oglądamy początkujący teatr.
Mocny śpiew oraz nostalgia w piekielnym tunelu. Oniryczność, ale uniwersalność. Niemy krzyk, ale i ten dławiący, którego mogłoby nie być.