Światłość w jeziorze cienia
„Razem biją serca dwa" - aut. Paweł Nowak - Galeria Salonu Akademii w Pałacu Czapskich w WarszawieCały świat i jego przestrzeń to syryjski asfalt, przez który nieśmiało, choć dynamicznie, przebija się spirala światła – szlachetnej jasności malowanej złotem. Wystawa „Razem biją serca dwa" z pracami Pawła Nowaka w Galerii Salonu Akademii w Pałacu Czapskich w Warszawie, zaprowadza nas na brzeg czarnego, asfaltowego jeziora, które zamiast wodą, wypełnione jest ciemnością.
Po zapowiedzi wystawy w postaci tryptyku ze złotą, rozbujaną niby huśtawką, niby wahadłem, wyłaniającym się z mroku, przechodzimy do pierwszej sali, gdzie w centrum stoi stół ze szkicami i projektami, które później artysta przełożył na płótna. Emocjonujące, głęboko przejmujące wiry złota, wyłaniające się z czerni, zdają się czerpać ze sztuki ludowej, a konkretnie na stole dostrzec można makatkę z towarzyszącymi malowanym przez Pawła Nowaka wirom, łabędziami.
Na makatce widnieje napis: „Razem biją serca dwa, nikt nie kocha Cię jak ja", co jawi się jako inspiracja do nazwania wystawy. Dwa „zakochane" ptaki zdają się przezwyciężać mrok jeziora, po którym pływają, być może wytwarzając, wspomniany wir światłości. A może to wir chce wciągnąć je? Z pewnością wystawa niesie ze sobą ogromne emocje, które każdy może zinterpretować inaczej, wsłuchując się w to, jak twórczość Pawła Nowaka rezonuje z indywidualnymi doświadczeniami.
Obrazy nie są malowane w tradycyjnym znaczeniu tego terminu, jak dowiadujemy się z tekstu kuratorskiego autorstwa Stacha Szablowskiego: „Klasyczny gest malarski zastępuje zwęglenie, osmalanie, skapywanie oraz zastyganie zmieniających stan skupienia materii, jakby artysta nie tyle malował, ile dokonywał transmutacji w alchemicznym duchu". Tworzywo to nie tylko materia, lecz medium, które umożliwia egzystencjalne przeżycia. Powołuje to do życia kolejną płaszczyznę percepcji obrazów.
Warto więc wczytać się w opisy pod pracami i wyobrazić sobie używane przez artystę materiały: asfalt syryjski, wosk pszczeli, pasta pozłotnicza oraz sposób, w jaki zostały zastosowane. Czy płaszczyzna obrazu była traktowana pędzlem? A może ogniem i drutem żyletkowym? Przykładowo przestrzenna instalacja: „Strefa prywatna", kształtem nawiązująca do obecnego w innych pracach, motywu spirali, wykonana została przy użyciu drutu żyletkowego concertina, pokrytego pastą pozłotniczą. Jest niczym bezpośrednia teleportacja z płótna w przestrzeń. (gdzie się kończy cudzysłów?)
Nowe realizacje poszerzone są przez zaprezentowanie wcześniejszych prac. Są to dwie serie obrazów o tytule „Krew i kwiaty". W jednej z nich ponownie pojawia się wosk, tym razem jako materiał do pokrycia liofilizowanych płatków róż. Ta technika nie jest jednak w zupełności trwała, płatki, choć w spowolnieniu, ulegają rozkładowi, co przywodzi na myśl ulotność egzystencji. Kruchość oddaje też „rzeźba" pod tytułem „Transfuzja" – dwa serca stworzone z dmuchanego szkła. Przeniesione są także na płótna, gdzie błękitne narządy wirują, jak uprzednio łabędzie w złotej spirali. Natomiast druga seria towarzysząca wystawie głównej, to obrazy wykonane techniką enkaustyki, co oznacza zastosowanie farb w spoiwie z wosku pszczelego. Jak wspomina Stach Szablowski, jest to technika fundamentalna dla malarstwa starożytnego. W tej serii artysta przybliża, i to w makro powiększeniu, płynącą w naszych żyłach krew. Szczególne wrażenie robią dwa wielkie płótna o tytule „Transfuzja", co staje się sprawnie przepływającym nawiązaniem do szklanych serc, o tym samym tytule.
Cała wystawa wraz z ogromem emocji, jakie niesie, niczym spirala krąży w myślach odbiorcy, przywodząc refleksje o przemijaniu, ulotności w zestawieniu z nieskończonością wirów jasności. Warto przyjść i oddać się energii czarnego stawu, pozwolić się pochłonąć przeplatającym się: ciemności i światłości.