Święta prawda o teatrze

"Technika punktu świetlnego, Chóry Gertrudy Stein, Łódź" - Teatr Szwalnia

Rozmaite są środki ekspresji stosowane w teatrze. Tak jak różne są rodzaje światła - jest światło punktowe, wyodrębniające dany element z otoczenia, ciepłe - bijące z domowego ogniska, zimne - jak zorza polarna, światło dnia, w którym widać wszystkie nasze występki, stroboskopowe - wprawiające ludzki umysł w dziwne stany, czy światło reflektorów. Jednak kiedy aktor marzy o przedstawianiu, istnieje tylko jedno światło. I ono właśnie jest święte.

„Technika punktu świetlnego” to przedstawienie odbywające się właściwie w pustej przestrzeni, bez scenografii (wyjątek to 2 metalowe beczki). Zbudowane jest z serii epizodów, scenek, które jedynie z pozoru nie mają wspólnego mianownika. Z każdą kolejną minutą nabieramy pewności, że bierzemy udział w widowisku, które jest formą wędrówki, refleksją nad istotą teatru, nad jego tkanką. Każe się zastanowić, gdzie w teatrze kończy się technika a zaczyna sztuka. 

Troje aktorów (członkowie niezależnego teatru Chóry Gertrudy Stein, czyli: Grzegorz Stosz, Marcin Brzozowski i Piotr Szrajber) zostaje zawieszonych gdzieś między byciem wewnątrz teatralnej rzeczywistości, a staniem z boku i zimną oceną własnych poczynań. Jako widzowie wkraczamy w przestrzeń, w której rozpoczyna się droga pełna teatralnych wyzwań. Poddajemy się prądowi zdarzeń, bowiem punkt świetlny gotowy jest do podróży. 

Twórca teatralny podążać może rozmaitymi drogami - wedle zaleceń Maeterlincka może realizować założenia dramatu symbolicznego rozsmakowując się w nastrojowości i pełnej pesymizmu bezradności. Może odrzucić wszystko, co w teatrze zbędne i zgodnie z zaleceniami Jerzego Grotowskiego realizować koncepcję teatru ubogiego stawiając na bezpośredniość relacji widz-aktor. Nie zaszkodzi również odrobina dystansu, więc może jednak podeprzeć się Brechtem? Wykorzystanie efektu obcości (Verfremdungseffekt) nie jest co prawda odkrywcze, ale czemu nie? Tego rodzaju pytania zadają widzom oraz samym sobie członkowie Chórów Gertrudy Stein, którzy zrealizowali autotematyczny spektakl dotyczący istoty teatralności. 

To, co zaproponowali młodzi twórcy w Teatrze Szwalnia wywołuje u widza efekt dokładnie odwrotny do tego, z którym mamy do czynienia przy tradycyjnym przedstawieniu (jeśli coś takiego w ogóle istnieje i zasadne jest budowanie tego typu opozycji). Tam publiczność może się oderwać od własnego życia i jednocześnie zapomnieć, że znajduje się w teatrze, uczestniczy w fikcji. Tu aktorzy zmuszają do nieustannej weryfikacji percepcyjnych przyzwyczajeń, podjęcia refleksji na temat struktury przedstawienia - obnażają bezlitośnie całą teatralną maszynerię, bawią się konwencjami, po to tylko, żeby zaatakować zdezorientowanych nieco widzów, rzucić im w twarz: „jesteście w teatrze i znaleźliście się tu z jakichś powodów. Czego się spodziewacie? Co was tu przywiodło?”. 

A serwowane publiczności scenki kipią od autoironicznych zabiegów: oto staje przez nami Marcin Brzozowski (gwoli ścisłości: aktor grający samego siebie, nie prywatna osoba, gdyż światło sceny nieodwołalnie odbiera mu możliwość bycia osobą prywatną) i opowiada o tym, jak wyprowadza swojego kochanego psa i karmi go Frolicami - czekoladowym psim przysmakiem. Chwilę wcześniej ten sam aktor zastanawiał się nad możliwością zastosowania w praktyce różnych teatralnych teorii. Ostatecznie występujący na scenie młodzieńcy decydują się na konwencję „avant-vaudeville” (autorstwa Philipa Dimitriego Galasa), która polega na wykonywaniu w oszałamiającym tempie serii gestów i ruchów. Tu „avant-vaudeville” przybrał formę rytmów wybijanych rękami na metalowych beczkach, miłosnej piosenki śpiewanej w stroju narciarskim, czy serii ruchowych ćwiczeń imitujących zmaganie się z jakąś bliżej nieokreśloną materią. Istne szaleństwo. 

W tym szaleństwie jest jednak metoda. Trudno powiedzieć, czy światło, które twórcy uczynili przewodnikiem po teatralnej rzeczywistości, naprawdę jest święte. Pewne jest natomiast, że to, co zaprezentowano w „Technice punktu świetlnego” to święta prawda o teatrze.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
22 października 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia