Synestezja grozy

"Nosferatu" - reż: Grzegorz Jarzyna - TR Warszawa i Teatr Narodowy w Warszawie

Historia Draculi znana z książki Brama Stokera o tym samym tytule stała się inspiracją dla sztuki Grzegorza Jarzyny "Nosferatu". Tym, co przykuwa uwagę, obok nazwiska reżysera, jest przedstawienie postaci legendarnego wampira na deskach teatru. Dopiero później okazuje się, że zainteresowanie tematem sztuki ustępuje niezwykle plastycznemu obliczu przestrzeni scenicznej, angażującej do zbiorowego współodczuwania i uczestniczenia w niezwykłym przedstawieniu noszącym znamiona onirycznego widowiska

Książę ciemności

Sztuka przedstawia historię rodziny, której codzienność zostaje zakłócona przez tajemniczą postać nowego sąsiada – Draculi. Wraz z jego osobą wprowadza się aura niezwykłości, jakiejś niezidentyfikowanej fascynacji, wyrażona przez pragnienie zmiany, dotknięcia czegoś „innego”. Postać wampira była zapowiadana jeszcze zanim widz fizycznie ujrzał go na scenie poprzez rozmowy, w których wymieniane były atrybuty jego „gatunku”: nieśmiertelność, trwanie między życiem a śmiercią, noc jako naturalny czas jego dominacji, obecność dziewic jako potencjalnej przynęty. Obok wzmianek o cechach charakterystycznych wampira pojawiają się również zapowiedzi dźwiękowe i wizualne świadczące o jego obecności i oddziaływaniu na innych. Zostały one wyrażone przez projekcje na ścianie jego postaci, powtarzające się złowrogie krakanie ptaków, a wreszcie w wypowiedziach Ranfielda, który wspomina o nieśmiertelności i o swoim oddaniu względem swojego „pana”. Grający rolę Draculi Wolfgang Michael wcielił się w swoją postać z niesłychaną dokładnością, tworząc postać pełną, skończoną, a przez to niezwykłą i intrygującą. Na jego kreację złożyły się: demoniczny wizerunek, wyważona gestykulacja, przenikliwe spojrzenie, zastygnięta w powadze twarz, mikromimika podczas wypowiadanych słów. Postacie zdają się wiedzieć o istnieniu alternatywnych gatunków, stworzonych wraz z ukształtowaniem się flory dającej tlen nie tylko ludziom. Stopniowo narastające napięcie określa sposób odbierania sztuki. Widz wrzucony jest in medias res tej kreowanej rzeczywistości, w ten stan oczekiwania na spotkanie z tajemniczym bohaterem. Pierwszy raz Dracula daje się poznać widzowi, gdy przychodzi na sąsiedzką kolację. Nie ulega wątpliwości, że jest „inny”, „obcy”, co można dostrzec w sposobie mówienia niemieckiego pochodzenia aktora, artykułującego polskie wyrazy z wymuszoną niemalże dokładnością, której wtóruje naturalne przedłużanie samogłosek. Dracula jest też najbardziej wyróżniającą się postacią. Świadczy o tym jego poczucie humoru, kreowanie się na Boga, a zarazem na osobę cierpiącą z powodu niekończącej się codzienności, braku życiowych „podniet”, które ostatecznie prowadzą go do samobójczego aktu. Dracula wrzucony w nurt pytań odpowiada jak na wampira przystało.

- Dlaczego wprowadza się Pan do domu wymagającego gruntownego, wieloletniego remontu?
- Mam do czasu ambiwalentny stosunek.
- Czy jest pan religijny?
- Poniekąd tak. Wierzę w rzeczy, które inni uważają za niemożliwe.


Ponadto sposób w jaki się zachowuje, np. zaproszony w gości na kolacje, nie je, nie pije, siedzi tyłem do widzów oraz jego sposób odpowiadania na pytania, które zdają się być tezami, poprzedzonymi głębokimi przemyśleniami (Lubię przywracać rzeczom ich oryginalny blask, który już nikt nie pamięta) powoduje, że uznawany jest przez rodzinę za niegroźnego dziwaka. Zderzenie tego, co uważamy za naturalne z innością postrzegania rzeczywistości, w której znajdują się bohaterowie, owo spięcie wywoływane niemożnością znalezienia wspólnego punktu odniesienia, zderzone z patetyczną formą spektaklu, powoduje spontaniczny uśmiech. W sytuacjach tych Dracula jest najbardziej ludzki, a widz zaczyna powoli odkrywać, że wypowiadane półżartem, półserio stwierdzenia są tym, co najbardziej wprawia w zakłopotanie wampira. Zmęczony powtarzalnością, daje nieśmiertelność, przedłużając swój gatunek. Niczym Bóg-Stwórca wypowiada słowa: Jesteś teraz ciałem z mego ciała, krwią z mojej krwi. Permanentna, dająca o sobie znać pustka, powtarzalność, codzienność i stan wyobcowania nie dają mu jednak spokoju. Niczym mityczny Ikar wychodzi na spotkanie słońcu, a dokładnie: wychodzi, by zobaczyć wschód słońca, który da mu poczucie spełnienia i wiecznego odpoczynku, a tym samym śmierć.

Synergia przestrzeni

Przestrzeń sztuki tworzy scenografia osadzona na bardzo głębokiej scenie, która pozwala na rozmieszczenie muślinowych sof, foteli po prawej stronie sceny, po lewej zaś pryczy czy też łóżek jednoosobowych ułożonych względem siebie równolegle, a w tylnej części dużego stołu z krzesłami. Całość imituje wnętrze domu, w którym są duże masywne drzwi, wysokie okna w stylu hiszpańskim i lustra. Obok kreowania rzeczywistości scenicznej, przestrzeń pełni tu funkcję narratora, który uzupełnia, czy też wypełnia sobą, to, co niedopowiedziane, komentuje zdarzenia, niczym greckim chór, ale również wprowadza w hipnotyczny trans, dając możliwość kontemplacji oraz trwania w kreowanej rzeczywistości. Światło wpadające na scenę przez okna, drzwi, odbijając się od luster, dając refleksy, powoduje wrażenie miękko falujących białych firan. Cielesność, lepkość została osiągnięta przez nagie ciało aktorki, która kładąc się na łóżku przy oknie, wystawiła swoje ciało na dotyk opływających ją firan. Refleksy świetlne oraz finezyjnie skomponowana paleta świateł, powodowały zaś raz wrażenie ciepła, raz niepokoju, chłodu, dając popis nonszalancji, uczty zmysłów. Wtórowało temu wrażenie senności spowodowane przez delikatnie poruszające się firany, rozpływanie się rzeczywistości we mgle, długie pauzy, podczas których wykonywany był organiczny, naturalny, oszczędny ruch, dający poczucie płynności, jedności.

Jarzyna stworzył sztukę, o której trudno zapomnieć. Tym, co świadczy o klasie całego przedstawienia, jest sposób malowania przestrzeni światłem, które w połączeniu z rekwizytami i muzyką dawało wrażenie oniryczności i synestezji. Otuliną dla całości jest motyw przekraczania granic, który dotyczy zarówno tematu sztuki, jak i wyrażającej go scenografii. Owe transgresje dokonują się na oczach widzów, gdy rozum ustępuje wrażeniu, chwila trwaniu, a przestrzeń synestezji doznań zmysłowych.

Agnieszka Turska
Dziennik Teatralny Warszawa
8 marca 2012
Teatry
TR Warszawa

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...