Szaleństwo-drugie imię miłości
"Łucja z Lamermooru" - Teatr Wielki w Łodzi"Łucja z Lamermooru" to opera bel canto w trzech aktach skomponowana przez Gaetano Donizettiego. Libretto napisał Salvatore Cammarano na podstawie "Narzeczonej z Lamermooru" Waltera Scotta, opartej na prawdziwej historii rodziny Dalrymple w XVII w.
Jak na dobrą operę przystało pod pretekstem miłosnej intrygi publiczności zaprezentowany został kunszt wokalny, który przejawiał się między innymi w precyzji koloraturowych pasaży, czy dopracowanych muzycznie scenach zbiorowych.
Miłość Łucji i Edgara jest kolejną wariacją na temat niezawinionego cierpienia. W tym wypadku dwoje kochanków nie może rozpocząć wspólnego życia, ponieważ na przeszkodzie stoją zadawnione spory pomiędzy ich rodami. Brat Łucji - Henryk zrobi wszystko, aby odzyskać królewskie przywileje, dlatego próbuje w taki sposób zarządzać ręką siostry, aby stało się to dla niego opłacalne. Nie zważając na uczucia dziewczyny wydaje ją za mąż za lorda Artura, w konsekwencji czego kobieta zabija męża podczas weselnej uczty oraz popada w obłęd. Jej ukochany, na wieść o tym, co zdarzyło się w jej domu, przebija się sztyletem chcąc jak najszybciej dołączyć do Łucji.
Wytrawni melomani nie odwiedzają opery by śledzić sztampowe, sformalizowane rozwiązania fabularne, lecz potrafią zachwycać się niuansami wokalnymi w wykonaniu śpiewaczek i śpiewaków. Jednak w tym wypadku należy przypomnieć, że styl bel canto wypracował duże zróżnicowanie między arią, recytatywem i arioso (forma pośrednia między jednym i drugim), dzięki czemu w dużo większym stopniu niż ma to miejsce w innych stylach uwypukla cechy charakteru lirycznego, narracyjnego czy dramatycznego utworu lub wątku. W przypadku „Łucji z Lamermooru” pozwala to na jednoczesne delektowanie się linią wokalną i fabularną.
Spektakl w reżyserii Waldemara Stańczuka i Marii Szczuckiej posiada kilka elementów, na które warto zwrócić szczególną uwagę, tworzą one bowiem atmosferę spektaklu, która rozciągnięta została pomiędzy scenograficznym monumentalizmem i niezwykle skromną, lecz pełną wyrazu grą świateł - w scenie rozmowy z Alicją oraz w momencie oczekiwania na Edgara, na Łucję pada rozszerzający się snop światła. Zmieniająca się scenografia zbudowana została na bazie stałego elementu, który tworzą trzy olbrzymie gotyckie okna ostrołukowe z umieszczonymi u góry rozetowymi wykończeniami o wyrafinowanych kształtach. W środkowym, największym oknie podczas weselnej uczy Łucji i Artura ukazują się schody, wcześniej natomiast mamy okazję podziwiać w tym miejscu olbrzymie drzwi zdobione scenami dworskimi. Monumentalizm w połączeniu z umiejętnym, lecz oszczędnym operowaniem światłem dał efekt wizualny, którym można zachwycać się na równi z wokalną wirtuozerią wykonawców.
W łódzkim spektaklu słynna scena szaleństwa Łucji po utracie ukochanego i zabiciu własnego męża została zagrana i zaśpiewana przez Joannę Woś w sposób nie pozostawiający wątpliwości co do jej umiejętności scenicznych. Zachwyt budzą także wykonania partii wokalnych pozostałych aktorów, na scenie zdecydowanie króluje jednak odtwórczyni roli tytułowej. Twórcom spektaklu udało się uciec od nadmiernego patosu, który zazwyczaj staje się pułapką przy realizacjach oper romantycznych oraz umiejętnie wykorzystać grę światłem. Każdy z tych elementów złożył się na niezwykle udaną inscenizację, która może zachwycić nie tylko miłośników opery, lecz także widzów teatrów dramatycznych i muzycznych. Umiar i równowaga okazały się w tym wypadku kluczem do sukcesu.