Szekspir po japońsku

14. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Jednym z najbardziej oczekiwanych spektakli tegorocznej edycji Festiwalu Szekspirowskiego był "Hamlet" w wykonaniu Teatru Noh Ryutopia z Japonii. Inscenizacja co prawda nie zachwyciła oryginalną interpretacją, była jednak interesująca ze względu na odmienny niż europejski sposób przedstawiania materii językowej - dramat Szekspira został przefiltrowany przez wschodnią tradycję teatru - tradycję teatru noh.

Spowita w czerń scena staje się tłem dla wydarzeń rozgrywających się w Elsynorze. W fikcyjnym Elsynorze, albowiem spektakl w reżyserii Yoshihiro Kurity jest przedstawieniem w żaden sposób nie ilustrującym miejsc akcji ani działań aktorów, zwłaszcza Hamleta. Taki zamysł jest spowodowany właśnie jedną z koronnych zasad teatru no, który ma odbywać się bez dekoracji, zaś treść i znaczenie sztuki ma się dookreślać jedynie w umyśle widza poprzez symbolikę, w jaką spektakl zostaje zawoalowany. Tutaj liczy się każdy gest, każde podniesienie ręki, ostrzejszy wyraz twarzy, gwałtowniejsze poruszenie głową, szybszy krok czy spojrzenie. 

Centralna postać, czyli Hamlet siedzi w pozycji kwiatu lotosu przez cały spektakl i nie poruszy się ani na centymetr. Przez większość czasu jego twarz okrywa pobłażliwy uśmiech - uśmiech wyższości, uśmiech sugerujący, że on wie więcej niż inni. Reszta bohaterów krąży wokół niego niczym ćmy wokół ogarka. Już wkrótce ogień, którym gorej Hamlet spali wszystkich, wraz z nim. Schemat spektaklu – Hamlet siedzi, wokół krążą pozostali – pozostaje niezmienny, co może prowadzić do zmęczenia.

Jednak mimo pewnego znużenia tak statyczną formą jest w spektaklu japońskich twórców kilka bardzo urokliwych scen. Mam na myśli fragmenty show trupy aktorskiej przybywającej na dwór w Elsynorze, scenę obłędu Ofelii, zabicie Poloniusza oraz finałowy pojedynek Hamleta oraz Laertesa. Pierwsza z wymienionych scen – scena "Zabójstwa Gonzagi" czerpie z tradycji japońskiego teatru lalek, z tym zaznaczeniem, iż tutaj zamiast lalek występują prawdziwi aktorzy. Ich ruch, gesty, pozycje oraz (nieruchoma) mimika mają na celu naśladowanie ruchu marionetkowego. Trzeba przyznać, że zachwyca precyzja i dokładność, z jaką aktorki japońskiego teatru odgrywają swoje etiudy, będące fascynującymi układami choreograficznymi. Co więcej - popisom aktorek towarzyszy pieśniarz, przygrywający sobie na egzotycznie brzmiącym instrumencie. Jego chrypiący, szorstki śpiew-zawodzenie przeplatane pełnymi smutku recytacjami dopełnia estetyczne wrażenie. Śpiew towarzyszy również samobójstwie Ofelii, scenie bardzo delikatnej, bo symbolicznej i jednocześnie emocjonalnie „naładowanej”: aktorka, znajdując się za przeźroczystą czarną kotarą śpiewają piękną, smutną pieśń, po czym schodzi ze sceny.

Jak rozwiązane zostały natomiast sceny zabójstwa z udziałem Hamleta, skoro powiedziano już, że nie rusza się on ani na centymetr? Otóż pomagają mu w tym inni aktorzy – Poloniusza zabija jedna z aktorek z wędrownej trupy. W finałowej scenie wokół Hamleta postaci krążą wokół niego i po kolei każde z nich oddaje ducha. Czasem ma się wrażenie, że oglądamy nie realny świat, a bezlitosną zabawę chorego umysłu – projekcję fobii i złych myśli jednego człowieka. Kto wie – może i taka interpretacja jest słuszna.

W spektaklu japońskich twórców nacisk kładzie się na treść, jej znaczenie oraz pietyzm ich pokazania. Znać, iż reżysera nie interesują sztuczki formalne, że nie chce zaskakiwać widza gorszącymi scenami, nie zależy mu na udziwnianiu ani uwspółcześnianiu dzieła Szekspira. Powaga i skupienie - takimi słowami można opisać japońskiego "Hamleta".

Hamlet - reż. Yoshihiro Kurita - Teatr Noh Ryutopia - Japonia

Marta Odziomek
Dziennik Teatralny
16 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...