Szekspir w NOK
"Rosencrantz i Guildenstern nie żyją" - reż. Ewelina Kaufmann - Teatr LA.MORT w Warszawie18 kwietnia, sobota, godz. 17.00 i 19 kwietnia, niedziela godz. 19.00 Teatr La M.ort zaprasza do Natolińskiego Ośrodka Kultury na spektakl "Rosencrantz i Guildenstern nie żyją".
Pokazy spektaklu realizowane są dzięki dotacji Miasta Stołecznego Warszawy.
Ponieważ spektakl nie jest biletowany i obowiązuje jedynie rezerwacja miejsc, w przypadku zainteresowania prosimy o kontakt mailowy (teatr@lamort.pl) lub telefoniczny (606 74 61 65).
Z recenzji:
\'Stanowczo dystansując się od nonszalanckiego humoru Gary\' ego Oldmana i Tima Roth\'a w filmie z 1990 roku, reżyser Evelina Kaufmann podchodzi do scenariusza z powagą i rzetelnością, jakiej nie powstydziłaby się typowa inscenizacja Hamleta. Sceneria jest prosta i nowatorska, z akcją gry Shakespeare\'a rozgrywającej się w kręgu światła rzucanego przez reflektor punktowy, którego to progu Rosencrantz i Guildenstern nie mogą przekroczyć aż do ostatniej sceny. ( ) Rafał Szałajko i Piotr Bajtlik w rolach głównych pozostają na scenie przez całe półtorej godziny i nawet na moment nie przestają przekonywać, na przemian między kompletną nerwicą a zadumanymi rozmyślaniami. Chemia między nimi jest ewidentna, a ich charyzma jako aktorów, zaraźliwa. Sztuki Stopparda są zawsze bardziej intelektualne niż przyprawiające o dreszczyk emocji, jakkolwiek ta wersja zawiera więcej niż dość energii aby wystarczyło jej do samego końca spektaklu. ( )\'
Lucy Ribchester, The British Theatre Guide
\'Rosencrantz i Guildenstern nie żyją\' warszawskiego Teatru La M.ort to widowisko jak na grupę niezależną nietypowe. Spektakl - prezentowany w ramach trwającego do niedzieli w Żaku przeglądu The Best OFF -w niezmienionej praktycznie formie prezentowany mógłby być na scenie repertuarowej. ( ) Dramat Stopparda jest ( ) interesującą, postmodernistyczną intertekstualną grą z "Hamletem" Szekspira. Grą posuniętą tak daleko, że Rosencrantz i Guildenstern są zaledwie o krok od odkrycia, że nie są "prawdziwymi" ludźmi, ale jedynie bohaterami elżbietańskiego dramatu. I nie mogą w żaden sposób wpłynąć na swoje losy, bo te zostały spisane dawno temu. I tysiące razy od tamtego czasu odegrane na scenie. Jednak sam wyśmienity dramat nie czyni dobrego spektaklu - a takie z pewnością jest widowisko Teatru La M.ort. Potrzeba jeszcze profesjonalnego aktorstwa z perfekcyjnym opanowaniem tekstu oraz ogromnej subtelności w znalezieniu równowagi pomiędzy komizmem i powagą "Rosencrantza i Guildensterna". Na szczęście artyści z Warszawy dali sobie dobrze radę i z jednym, i z drugim.
Mirosław Baran
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
5 kwietnia 2008
\'Pamiętam, jak prof. Barbara Lasocka-Pszoniak określiła kiedyś granice teatru: granice teatru to granice słowa. Tam, gdzie kończy się słowo, tam nie ma już teatru. O tym właśnie myślałem, ogladając adaptację sztuki Toma Stopparda \'Rosencrantz i Guildenstern are died\' w wykonaniu LA M.ORT - alternatywnej grupy z Warszawy. Co to znaczy w tym przypadku przymiotnik \'alternatywny\'? Na pewno nie: szokujący, prowokujący. Raczej: inny niż wszystkie. Poza głównymi nurtami, głęboko tkwiący w najlepszych tradycjach dwudziestowiecznej awangardy. ( ) Reżyser przedstawienia Ewelina Kaufmann wykonała ze swoimi podopiecznymi gigantyczną pracę...Nie ma gestów przypadkowych a gestem jest nie tylko ruch, ale i jego brak. Gestami są spojrzenia, które przekazują widzowi informację, na ile postać jest zgodna z psychologiczną prawdą. W ten sposób, twórcy spektaklu przełamują, dość często dzisiaj spotykane lekceważenie, albo raczej niesłuszne przekonanie, że narodziny słowa następują w momencie wypowiedzi. LA M.ORT udowadnia, że słowo powstaje znacznie wcześniej i jest wyrazem określonego wewnętrznego nastawienia...\'
Lech Koczywąs, \'Teatr słowa i gestu\'