Szekspirem farsa podszyta

Kolejną premierą Sceny Polskiej w Czeskim Cieszynie w nowym roku uraczył nas dyrektor Cieszyńskiego Teatru Karol Suszka, biorąc na warsztat farsę Kena Ludwiga "Pół żartem pół sercem". Sztuka już w tytule nawiązuje do słynnego obrazu filmowego "Pół żartem pół serio", ponadto - a może przede wszystkim - jest utkana z cytatów i wątków sztuk Szekspira, zwłaszcza z komedii "Wieczór trzech króli".
Bohaterami farsy są Jack i Leo, dwaj biedni aktorzy próbujący wyżyć z odgrywania spektakli typu "Dzieła wszystkie Szekspira w absolutnym skrócie". Ale interes idzie z marnym skutkiem. Przypadkowo natykają się na ogłoszenie w lokalnej gazecie, w którym pewna starsza dama, pani Florence rozpaczliwie poszukuje swoich potomków, pech chciał, że płci żeńskiej. A że nie wiedzie się naszym aktorom za dobrze, to postanawiają uciec się do oszustwa, przebrać za kobiety i udać, że są odnalezionymi wnuczkami nobliwej starszej pani, dodam, posiadającej ogromny majątek. Gdy trafiają do jej domostwa Leo-Maxine (w stroju Kleopatry!) zakochuje się w siostrzenicy pani Florence - Meg, a Jack-Stephane (jako Tytania!) w zaprzyjaźnionej lokatorce Audrey. Obaj postanowią więc dać się wszystkim poznać również jako Jack i Leo, aby przypodobać się obu pannom i odbić je swoim fajtłapowatym narzeczonym. Przebieranek, udawań i omyłek będzie zatem bez liku. Sztuka Kena Ludwiga rozgrywa się na dwóch poziomach. Ten pierwszy przeznaczony jest dla mniej wybrednej publiczności, która przyszła do teatru po prostu się dobrze zabawić; ten drugi poziom, z cytatami i wątkami z dzieł Szekspira bardziej wybrednym teatromanom pozwoli na przyjemną zabawę w rozszyfrowywanie kolejnych zapożyczeń z dramatów mistrza sceny. Gdyż oprócz damsko-męskich przebieranek, które Szekspir wręcz ubóstwiał, cytatów z jego dzieł, no i końcowego pokazu rodem ze sceny elżbietańskiej, to akcja "Pół żartem..." również toczy się według reguł szekspirowskiej gry. Relacje między piękną, ale nieco prowincjonalną siostrzenicą Meg a Leo-Maxine jest odbiciem relacji hrabiny i giermka z "Wieczoru trzech króli". Również listowne nieporozumienie między Doktorem a Jackiem-Stephanie to pomysł z Szekspira. Oprócz śmiesznych gagów i komicznych sytuacji serwowana jest nam więc również intelektualna rozrywka. Cieszyński spektakl wyraźnie da się podzielić na dwie części z korzyścią dla tej drugiej. Pierwszy akt jest bowiem miejscami nieco nużący, akcja czasami niepotrzebnie się rozwleka, tempo przysiada. Za to drugi akt zdecydowanie wypada korzystniej, a już ostatnie parędziesiąt minut jest po prostu rewelacyjne! Para głównych aktorów (Janusz Kaczmarski oraz Jakub Tomoszek) nareszcie rozkręca się w tym drugim akcie na dobre, porywając tym samym resztę zespołu, ergo również tempo akcji, które z rozlazłego staje się energiczne i żywiołowe, co znaczy, że wreszcie porywa za sobą całą publiczność. Natomiast scenografia pozostawia trochę więcej do życzenia: razi pewna kiczowatość rekwizytów i wrażenie rozrzucenia ich po scenie bez specjalnego zamysłu (szczególnie majaczące rzeźby w tle, bez których można by się obyć). Poza tym - drzwi. Na samym środku ustawiono wielkie białe drzwi, których właściwie użyto kilka razy. Natomiast tzw. boczne wyjścia - które były wyjściami umownymi dla aktora i widza (gdyż pozbawione drzwi), ogrywano niezliczoną ilość razy więcej. Po co w takim razie były te wejściowe drzwi? Jestem zdania, że liczy się konsekwencja: scenograf powinien był więc umieścić albo wszystkie trzy pary drzwi, albo każde opatrzyć umownymi znakami. Dlaczego tak się uparłam, żeby tyle miejsca poświęcać drzwiom? Ano dlatego, że są one absolutnie niezbędnym elementem (w ilości co najmniej potrojonej) scenograficznym każdej farsy i bez ich trzaskania czegoś mi brakuje... Osobne omówienie należy się wspomnianej już przeze mnie końcowej części aktu drugiego, będącej również częścią finalną całej farsy. Tu również cytacja z Szekspira - zabieg zwany "teatrem w teatrze". Wszyscy domownicy wraz ze zwariowanymi wnuczkami i przybyłymi przypadkiem w te okolice Jackiem i Leo postanawiają na cześć pani Florence wystawić... właśnie szekspirowski "Wieczór trzech króli" w bardzo okrojonej wersji oczywiście. Te ostatnie kilkanaście minut dosłownie wysadziło mnie z fotela. Wszyscy miłośnicy sceny elżbietańskiej powinni wybrać się na "Pół żartem pół sercem", by zobaczyć ten uroczy, skromny, ale bardzo przemyślany i pomysłowy teatr w teatrze. Dodatkowym i jakże wzbogacającym elementem tej części było wykorzystanie umiejętności inspicjentki i suflerki spektaklu - pani Iwony Bajger, która przygrywając aktorom na przeróżnych instrumentach, stworzyła iście elżbietański nastrój. Suma Sumarum spektakl powinien zadowolić publiczność rozrywkową i tą, co to trzy czwarte życia spędza w teatrze. Szczery śmiech plus intelektualne trawestacje Szekspira plus żywiołowa gra aktorów (tu zdecydowanie na plan pierwszy wysuwa się drugoplanowa rola, gościnnie występującej Pawełki Niedoby jako cioci Florence) plus brawurowo wykonana końcówka daje wynik piątkowy. Bo, cytując oczywiście Szekspira, wszystko dobre, co się dobrze kończy! Scena Polska w Czeskim Cieszynie Ken Ludwig "Pół żartem, pół sercem" przekład: Elżbieta Woźniak reżyseria: Karol Suszka scenografia i kostiumy: Jerzy Gorazdowski muzyka: Andrzej Macoszek asystent reżysera: Janusz Kaczmarski Obsada: Jakub Tomoszek, Janusz Kaczmarski, Barbara Szotek-Stonowski, Dariusz Waraksa, Anna Konieczna, Paweł Niedoba, Ryszard Pochroń, Pawełka Niedoba (gościnnie), Roman Sekuła Premiera: 26.01.2008r.
Marta Odziomek
Dziennik Teatralny Katowice
9 lutego 2008

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia