Szkocko-gorzkie lata 90.

„Chłopacy" – reż. Krzysztof Zygucki – Teatr Śląski im. St. Wyspiańskiego w Katowicach

W 1980 roku w Szkocji zalegalizowano kontakty homoseksualne, znosząc tym samym ogólnobrytyjskie „sodomy law", które jeszcze w latach 60. XIX wieku przewidywało za nie karę śmierci. W roku 2000 Wielka Brytania zniosła zakaz „publicznej manifestacji" orientacji homoseksualnej. Dopiero z początkiem lat dwutysięcznych! Nie dziwi więc, że Glasgow lat 90., do którego zaprasza nas w spektaklu „Chłopacy" (reżyseria: Krzysztof Zygucki) Teatr Śląski w Katowicach, będzie miejscem dalekim od przyjaznego nieheteronormatywnej miłości.

Scena jest umiejscowiona pomiędzy dwoma rzędami widowni. Już gdy wchodzimy zająć miejsca, widzimy intrygująco minimalistyczną scenografię (autor: Jerzy Basiura), w której dominują kwadraciki łazienkowych kafelków. Po jednej ze stron morskie i białe – to tutaj na podeście stoi wanna (nie mogę przestać jej kojarzyć z tą z „Królowej" Teatru Nowego Proxima w reżyserii Piotra Siekluckiego), za którą jest przestrzeń będąca wnęką/drzwiami/przejściem. Po drugiej stronie ściana rodem z klubowej męskiej toalety, gdzie na pokrywającą całą powierzchnię kwadratową ceramikę w ciemnych odcieniach naklejono plakaty zapowiadające nadchodzące koncerty (gwiazd takich, jak Sex Pistols czy Sonic Youth). Gdy spoglądam na tę część, moja wyobraźnia dopowiada dalsze pomieszczenia podobnych miejscówek rodem z lat 90., do których chodziłam na rozmaite muzyczne wydarzenia. Robi się nostalgicznie. Te swoiste dwa światy od początku przemierza ubrany w jasnooliwkowy podkoszulek i kraciaste spodnie (kostiumy: Jerzy Basiura) Chłopak (jak się później dowiadujemy jest to Mungo – kreowany bezbłędnie przez Pawła Kruszelnickiego).

Gdy Mungo się odezwie i powie, że właśnie musi wyjechać (co brzmi jak list do kogoś bliskiego), w tej samej sekundzie w mojej głowie ruszają takty „Smalltown Boy" formacji Bronski Beat, która to piosenka zostanie ze mną już do końca. Szczególnie mocno wybrzmiewa fragment: „Mother will never understand why you had to leave/ But the answers you seek will never be found at home/ The love that you need will never be found at home" („Matka nigdy nie zrozumie, dlaczego musiałeś wyjechać/ Ale odpowiedzi, których szukasz, nigdy nie znajdziesz w domu/ Miłości, której szukasz, nigdy nie znajdziesz w domu" tłum. A. K.). Intuicja? Chyba, bo zdecydowanie tematyka i nastrój tego utworu korespondują z przedstawianą opowieścią.

Ten monolog Mungo jest pięknym wstępem, ale na szczęście wcale nie zdradza, co się wydarzy lub wydarzyło. Nakreśla jedynie pewne rzeczy stawiając jednocześnie wiele znaków zapytania. Bardzo dobrze, bo od tej chwili spektakl trzyma w napięciu i sprawia, że zaintrygowana czekam aż pojawią się odpowiedzi na poszczególne z tych niewypowiedzianych, a wiszących w dusznym powietrzu kamienic Glasgow pytań.

Poza małym wyjątkiem absurdalnie abstrakcyjnej sceny pasterskiej, która może się jednak podobać właśnie ze względu na jej szalony charakter (choć, w moim odczuciu, rozbija na moment naprawdę spójną dramaturgię), „Chłopacy" przeciągają przez spektrum emocji i zdarzeń. Są one tak dobrze zilustrowane całą rozpiętością doskonale przemyślanych znaków teatralnych, że nie sposób nie zachwycać się choćby czułością, z jaką świetny duet Mungo i James (fenomenalny Jan Jakubik, którego ogromna charyzma sprawia, że nie można oderwać od niego wzroku!) przekazują opowieść o rodzącym się między chłopcami uczuciu i rozwijającej się relacji. Gdy patrzy się na nich, widzi się perfekcyjne zgranie i sceniczne porozumienie na najwyższym poziomie - zwłaszcza w niezwykle subtelnym, miłosnym tańcu (choreografia: Magdalena Kawecka). Dotychczas zdarzyło mi się oglądać tylko jeden tak dobry duet – mianowicie Mieszka Syca i Piotra Woldana grających ukrywającą się przed rodzinami parę w spektaklu krakowskiego Teatru Bakałarz „Tu nie ma takich ludzi" w reżyserii Pawła Budzińskiego. Kruszelnicki i Jakubik w widowisku Zyguckiego zdają się być (oczywiście tylko w pewnym sensie) początkiem dwójki z bakałarzowej realizacji - z uwagi na różny moment historii obu związków.

Powiedzieć, że „Chłopacy" to tylko historia miłosna, byłoby jednak zbyt dużym uproszczeniem. Spektakl przypomina szkicowany ponurym, szarym odcieniem obraz Glasgow lat 90., którego tło stanowi muzyka subtelna, ale jednocześnie niepokojąca (autorka: Joanna Szczęsnowicz). Mamy tu więc: brak pracy, pijaństwo i powielające się schematy, jak kontynuujący rodzinną „tradycję" kibolskich bijatyk Hamish (świetny Maciej Kamiński), Sąsiad-żonobijca (jedno z wielu wcieleń doskonale w tym spektaklu wykreowanych przez Marka Rachonia) czy popełniające niemal identyczne błędy Matka i Siostra (w obu rolach kapitalna Anna Kadulska). Sam fakt, że wszystkie kobiece role odgrywa jedna aktorka sprawia, że wrażenie multiplikacji pewnych cech i działań staje się jeszcze bardziej uderzające, a przez to pętla nieuniknionego zdaje się zaciskać coraz ciaśniej. Jest tu też (nawet przede wszystkim) problem zakazanego uczucia i działania. Prawo może już nie zabrania, ale ludzie nie pozwolą. Co gorsza – będą to wyrażać na wiele okrutnych sposobów. Nawet ci, wśród których przypuszczało się, że możemy czuć się bezpieczni, bo przecież są „tacy jak my".

Pytanie, które pada z ust kilkunastoletniego Mungo, gdy już bardzo dużo się wydarzyło (dobrego i złego) brzmiące mniej więcej: „Mamo, czy nadal będziesz mnie kochać, niezależnie od tego, co zrobiłem?" zdaje się być pytaniem o akceptację ogólnie. Trudno tu tak naprawdę nie usłyszeć: „Czy będziesz mnie nadal kochać, choć nie jestem tym, kim chciałabyś, żebym był?".

Czy w szarej, naznaczonej mocnymi społecznymi podziałami rzeczywistości Glasgow delikatny, tęczowy ptak – Mungo – usłyszy na zadane Matce pytanie taką odpowiedź, jakiej pragnie? Dokąd i dlaczego musi wyjechać ten szesnastoletni chłopiec?

Aby się tego dowiedzieć, koniecznie zajrzyj do Teatru Śląskiego w Katowicach na świetnych „Chłopaków" w reżyserii Krzysztofa Zyguckiego i daj się porwać tej dynamicznej, choć nieco mrocznej historii.

Agata Kostrzewska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
15 kwietnia 2025

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia