Szła po swoje

Eliza Rycembel o Agnieszce Osieckiej

"Musiałam znaleźć prawdziwą osobę, kobietę, która żyła z dnia na dzień, szukała, czuła" – tuż przed premierą serialu "Osiecka" mówi Eliza Rycembel. Gra Agnieszkę Osiecką w młodości. Jaka wówczas słynna poetka i tekściarka była? Kogo kochała, kogo nienawidziła?

Eliza Rycembel to jedna z najbardziej utalentowanych polskich aktorek młodego pokolenia, zachwyciła m.in. w "Bożym Ciele". Teraz gra Agnieszkę Osiecką w serialu "Osiecka" Roberta Glińskiego i Michała Rosy. "Zapytałabym ją jak doszło do tego, że była z Wojtkiem Frykowskim, osobą tak diametralnie od niej inną, reprezentującą skrajnie odmienne wartości" – mówi Eliza Rycembel.

"Wiedziałam, że się udało, gdy po jednej ze scen Maria Pakulnis podeszła do mnie i powiedziała: Eliza, dobrze, że walczysz o to, żeby ta sekcja wypadła. Agnieszka w życiu czegoś takiego by nie powiedziała" – wspomina.

Opowiada nam również o szalonej miłości Osieckiej i Hłaski oraz o własnej drodze zawodowej. Premierowe odcinki "Osieckiej" już 1, 2, 3 i 6 stycznia, a potem w każdą niedzielę o godz. 20.15. w TVP1

Zachwyciła Polskę i świat rolami w nominowanym do Oscara "Bożym Ciele" Jana Komasy, ale i w głośnej "Ninie" Olgi Chajdas, czy "Obietnicy" Anny Kazejak. Telewidzów zaintrygowała w "Belfrze 2". Teraz w serialu "Osiecka" Roberta Glińskiego i Michała Rosy Eliza Rycembel gra postać-marzenie chyba dla każdej aktorki w Polsce – Agnieszkę Osiecką w młodości. Onetowi opowiada o swoim artystycznym spotkaniu z Agnieszką, której wcześniej nie znała – kobietą z krwi i kości, kryjącą się za wielbionymi przez tylu tekstami, kochającą Marka Hłaskę, ale i Wojciecha Frykowskiego, młodą, marzącą, wypatrującą tego, co przyniesie jej los.

Trzynastoodcinkowy serial "Osiecka" Telewizji Polskiej śledzić będzie można od 25 grudnia. Opowiada o życiu Agnieszki Osieckiej od czasów szkolnych, aż do jej śmierci w 1997 roku. Poza Elizą Rycembel w poetkę wciela się Magdalena Popławska. Partnerują im m.in. Maria Pakulnis (jako matka Osieckiej), Jan Frycz (ojciec), Jędrzej Hycnar (Marek Hłasko), Grzegorz Małecki (Jeremi Przybora), Mikołaj Roznerski (Wojciech Frykowski), Mariusz Kiljan (Jerzy Wasowski), Piotr Żurawski (Daniel Passent) oraz Aleksandra Pisula (Olga Lipińska), Aleksandra Konieczna (Hanna Bakuła), Karolina Piechota (Maryla Rodowicz), Barbara Garstka (Elżbieta Czyżewska) i Paulina Walendziak (Krystyna Sienkiewicz).

"Osiecka": co się wydarzy w 4. odcinku?
Dagmara Romanowska: "Nie dość, że każdemu serwowała inną wersję siebie, to jeszcze wszystko robiła na odwrót. Tam gdzie w życiu jest miejsce na constans, urządzała dzikie crescendo. A tam gdzie się mówi o sprawach wzniosłych, wdawała się w żarty" – pisała o Agnieszce Osieckiej Ula Ryciak w biografii "Potargana w miłości". Jak ty odbierałaś Osiecką, zanim pojawił się serial i – zapewne – pozwolił poznać ci ją lepiej?

Eliza Rycembel: Wcześniej była "Agnieszką Osiecką" – autorką piosenek, poetką, której twórczość interpretowaliśmy w szkole, w Akademii Teatralnej; artystką nieustannie obecną w przestrzeni publicznej. Nawet odrobinę bawi mnie, że na weselach zawsze wracają "Małgośka" i "Niech żyje bal", chociaż to nie tylko piękne, ale jednocześnie dość smutne utwory, kiedy wsłucha się w nie uważnie.

Agnieszka Osiecka, którą poznałam dzięki serialowi, to kobieta z krwi i kości, otwarta na doświadczanie, szczera, niezależna, prawdziwie kochająca życie, świat i ludzi, mężczyzn, z którymi się wiązała, skrywająca swoje dramaty przed innymi, przynajmniej do czasu.

Przeszłaś od akademickiej lektury utworów do poznania prawdziwej osoby. Co najbardziej cię zaskoczyło?

Gram ją w młodości i na tym etapie życia skoncentrowałam się w trakcie przygotowań do roli. Skupiłam się na jej dziennikach – zapiskach młodej, ale zarazem bardzo dojrzałej kobiety, emocjonalnie skrajnej: jeżeli miłość, to na sto procent, jeżeli rozstanie, to nienawiść. Jednocześnie wychowanie w domu z artystycznymi tradycjami i arystokratyczno-ziemiańskimi korzeniami sprawiło, że była dojrzalsza od rówieśników.

Zaskoczyło mnie to, że doskonale pływała, że skończyła reżyserię. Gdybym mogła ją dziś spotkać, zapytałabym jak doszło do tego, że była z Wojtkiem Frykowskim, osobą tak diametralnie od niej inną, reprezentującą skrajnie odmienne wartości. To wszystko bardzo mnie ciekawiło – ta nieoczywista Agnieszka, która szła czasem w coś wbrew sobie, zawsze całą sobą, niezależnie od tego, czy chodziło o relacje, przyjaźnie, czy o pomysły.

Serial wyraźnie ukazuje tę jej odrębność. Pod koniec pierwszego odcinka mówisz w jej imieniu, że nie znalazła jeszcze swojego miejsca. Szukała go chyba przez całe życie, jednocześnie kreując bogaty świat dla innych?

Dla mnie bardzo ciekawe było to również w kontekście czasów, w których tworzyła. Szła po swoje, kiedy dookoła kobiety dopiero dochodziły do głosu. Pisała. Obracała się w bardzo męskim towarzystwie: Studenckiego Teatru Satyryków, Teatru Bim-Bom, Kabaretu Starszych Panów. Chociaż pojawiały się tam fantastyczne kobiety – chociażby Elżbieta Czyżewska czy Kalina Jędrusik, prym wiedli mężczyźni. Osiecka posiadała niezwykłą siłę i pewność siebie. Szukała siebie i doświadczała. Przez całe życie otwarta była na to, co przyniesie jej los.

Była tych niespodzianek bardzo ciekawa. Widać to w jej relacjach z mężczyznami. Portretujesz ją w związku z Markiem Hłaską. Ta miłość starczyłaby na osobny film.

Myślę, że na tym etapie życia Agnieszka Osiecka była najbardziej zagubiona i jednocześnie najbardziej siebie wtedy odkrywała. Dostała się na reżyserię w Łodzi, po raz pierwszy wyjechała z domu, znalazła się w innej rzeczywistości, wśród nowych ludzi. Był wśród nich Marek Hłasko – już wtedy legenda, artysta i podrywacz z wieloma osobistymi problemami, człowiek niezbyt przystępny, nadwrażliwy, rozemocjonowany. Po prostu trudny. Ona jednak w to weszła. Miałam takie ukryte marzenie, żeby pierwszy odcinek zaczynał się właśnie od tego związku. Działo się tam tak dużo: schodzenia, rozchodzenia, wyjazdy, powroty. Gigantyczna huśtawka emocjonalna.

Panna Czaczkes i Fernando.

Te pseudonimy wziął podobno z jakiegoś przedwojennego kryminału. Raz przesłał Agnieszce depeszę: "Panno Czaczkes, Twój Fernando nie żyje", co chyba dobrze ilustruje ten związek.

Gdybyśmy pofantazjowały – myślisz, że mieliby szansę na coś trwalszego?

To ten rodzaj związku, który mógłby jeszcze trwać, ale byłby bardzo burzliwy. Taka miłość, która wraca przez całe życie jak bumerang. Za każdym razem wydaje się, że teraz się uda, choć pewnym jest, że to nie może wyjść. Próbowali przez to krótkie mgnienie losu. Była w nim bardzo zakochana, może nawet na jego punkcie niezdrowo zafiksowana – przez jakiś czas.

Na pogrzeb przyszła ponoć z butelką wódki i w futrze, które od niego dostała. Zachowała jego maszynę do pisania.

Tak.

Wróćmy do serialu – wiele osób na planie znało osobiście Agnieszkę Osiecką. Robert Gliński, ale też Maria Pakulnis, która zagrała twoją-Osieckiej matkę. Czy coś ci podpowiadała?

O tym, że znała Agnieszkę Osiecką powiedziała mi dopiero po pierwszym dniu zdjęciowym. Nawet byłam na nią o to trochę "zła", bo przecież kto może być lepszą skarbnicą wiedzy i źródłem zaspokojenia mojej ciekawości na temat Osieckiej, niż osoba, która ją znała osobiście?

Maria Pakulnis nie dawała mi żadnych stricte aktorskich uwag, ale najcenniejsze były jej opowieści o rodzinie Agnieszki, o jej relacji z ojcem i matką. Mam wrażenie, że wszystkie późniejsze wydarzenia w jej życiu są konsekwencją tego, co działo się w jej relacji z rodzicami. Matka zamknięta w domu, nieszczęśliwa, czekająca na męża. Ojciec, który miał mnóstwo kobiet i wszyscy o tym wiedzieli, łącznie z Agnieszką, która to obserwowała. Był to punkt, do którego mogłam się aktorsko "przyczepić" i od niego próbować psychologicznie się odbić. Tego odniesienia potrzebowałam, tym bardziej że gram Osiecką na mniej znanym etapie życia. Są na jego temat materiały, ale nie aż tak obszerne. Ciężko było mi stworzyć postać, która nie będzie tylko wyobrażona, odrealniona, czy przerysowana, ale jednak bliska prawdziwej Agnieszce, dziewczynie, którą mogła wtedy być.

Wiedziałam, że się udało, gdy po jednej ze scen Maria Pakulnis podeszła do mnie i powiedziała: "Eliza, dobrze, że walczysz o to, żeby ta sekcja wypadła. Agnieszka w życiu czegoś takiego by nie powiedziała". To był najpiękniejszy komplement, który mogłam usłyszeć.

Rycembel: burzliwe życie miłosne Osieckiej to główna oś serialu
W powszechnej świadomości dość dobrze zachował się obraz starszej Agnieszki Osieckiej. Granie jej młodszej, mniej znanej "wersji", jest łatwiejsze czy trudniejsze?

W pierwszym odcinku mogłam nieco więcej "pobawić się" tym wyzwaniem. Bazowałam na zapiskach z dzienników Osieckiej, jednocześnie zaufałam reżyserowi, który znał ją osobiście. Wiele rozmawiałam też z Magdą Popławską – chciałyśmy stworzyć spójną bohaterkę, tak aby "przekazać ją sobie", gdy serial wchodzi na dalszy etap jej życia. Mocno walczyłam o to, żeby skupiać się nie tylko na faktach, ale na emocjach, wzlotach i upadkach, sukcesach i porażkach, rozczarowaniach, które przeżywała. Przez pierwsze dwa odcinki przede wszystkim "wskakiwałam" w postać emocjonalnie.

I mogłaś nakrzyczeć na Jana Frycza.

To była bardzo stresująca scena!

Gra ojca Agnieszki Osieckiej – Wiktora. To jeszcze jedna bardzo ciekawa relacja z jej życia.

Z jednej strony groźny, wymagający, z drugiej miał wobec Agnieszki dużo wyrozumiałości i bardzo ją kochał. Agnieszka była do niego podobna – ten sam temperament, upór. Oboje byli artystami. On tworzył muzykę. Ona pisała. Myślę, że zawsze mocno się ze sobą ścierali.

O życiu Agnieszki Osieckiej można opowiadać przez tak wiele pryzmatów i spotkań w jej życiu – przez rodziców, grupy teatralne, z którymi współpracowała, przyjaźnie i romanse. Miała szalenie bogate życie i każda z tych perspektyw będzie intrygująca.

Przez Agnieszkę Osiecką możemy też spojrzeć na pewne czasy, politykę, ale i artystów – dziś ikon kina, sceny, muzyki. Czy decydując się na aktorstwo – patrzyłaś na którąś z tych osób? Czy ich droga w jakiś sposób wpłynęła na twoje postrzeganie sztuki aktorskiej?

To nagromadzenie osobowości, sama rola – powodowało, że w czasie pracy nad serialem czułam olbrzymią odpowiedzialność za to, co robimy. Jako aktorka widziałam w Agnieszce fascynującą bohaterkę, którą mogę sobie "wyrzeźbić", wykonać jakieś "laboratorium poszukiwawcze". Z tyłu głowy towarzyszyła mi jednak świadomość, że są ludzie, którzy ją znali i pamiętali, kochali, jest córka – i w związku z tym nie mogę sobie czegoś ot tak wymyślić, wykreować świętej albo czarownicy. Musiałam znaleźć prawdziwą osobę, kobietę, która żyła z dnia na dzień, szukała, czuła.

A czy ktoś z jej kręgu wpłynął na moje myślenie na temat sztuki i aktorstwa... Nie wiem. Chyba nie, w każdym razie nie bezpośrednio. Narastało to we mnie z roku na rok, świadomie i nieświadomie. Ciągle się rozwijam. Nie potrafię jednoznacznie wskazać kogoś, kto by mi sprzedał swój pomysł na sztukę czy aktorstwo właśnie. Szukam własnego.

Pamiętam, że w czasie gali Orłów przywołałaś słowa listu Zbigniewa Herberta do studentów. Pisał w nim m.in. "Czeka was życie wspaniałe, okrutne i bezlitosne". Życiorysy osób z orbity Osieckiej bardzo dobitnie to pokazują: Czyżewska, Jędrusik. Ich historie potrafią ściągać na ziemię.

Kiedy myślę o Kalinie Jędrusik, Agnieszce Osieckiej, Elżbiecie Czyżewskiej – widzę nie tylko wspaniałe artystki, ale i kobiety, które w pewnym momencie życia spadły z bardzo wysokiego punktu i musiały się podnosić. Na oczach wszystkich, co wydaje mi się czymś niewyobrażalnym, wręcz niemożliwym bez wsparcia przyjaciół.

Wybrałam sobie zawód, który jest bardzo trudny. Uwielbiam to, co robię, ale jednocześnie nie potrafię wskoczyć w świat medialny, który stanowi jego część. Kryje się w tym zawodzie wiele pułapek. Czy dokonam dobrego wyboru? Nie potrafię na poziomie scenariusza ocenić tego, czy film będzie hitem czy nie. Jeżeli mnie interesuje, jeżeli widzę w zarysowanej w nim postaci wyzwanie dla siebie, a projektem ma pokierować reżyser, z którym chciałabym pracować – wchodzę w to. Każdy reżyser pracuje inaczej, to zawsze nowe spotkanie, a co za tym idzie nowe doświadczenie.

Przez ostatnie miesiące nauczyłam się bardzo dużo pokory. Rok temu kręciłam "Osiecką", wcześniej "Boże Ciało", działo się bardzo dużo, a teraz przyszedł czas pandemii, kiedy niemal w ogóle nie pracowałam i siłą rzeczy pojawiły się pytania o to, czy na pewno wybrałam dobrą ścieżkę... Nie mam co do tego wątpliwości, ale ten czas przypomina, że nic nie trwa wiecznie, że trzeba poczekać, ale jednocześnie trzeba pomóc temu, żeby ktoś cię zauważył, przypomniał sobie o twojej pracy.

Aktorstwo to również wieczna sinusoida. Wielkie zainteresowanie, szum wokół "Bożego Ciała", potem cisza, teraz znowu... "Osiecka" i zamieszanie... Góra-dół.

A dochodzą do tego realia branży – rywalizacja stacji telewizyjnych i platform, która sprawia, że aktorzy nie mogą zagrać w jakimś projekcie nie dlatego, że nie chce ich reżyser, ale ponieważ pojawiają się tu jakieś kwestie pomiędzy nadawcami. Bardzo tego nie lubię, ale trochę tak to wygląda.

Sądzisz, że Agnieszka Osiecka zaangażowałaby się w to, co dzieje się dookoła nas społecznie?

Zastanawiałam się nad tym wielokrotnie: co by powiedziała, co by zrobiła, gdzie by stanęła, czy zaangażowałaby się, w jaki sposób. Dla mnie zawsze jej wielką siłą było to, że ani w jej tekstach, ani w wywiadach niemal nigdy nie wchodziła w tematy stricte polityczne. Społeczny rys był w nich obecny. Opowiadała o swoim świecie, ale nigdy nie była zadeklarowana. W jednej ze scen w serialu pada taka kwestia – że Osiecka nie chce czytać gazet, nie interesuje jej to, bo najważniejsza jest sztuka. Ją chce tworzyć, chce być wolna. Dopóki nie ma zamachu na sztukę, jest szczęśliwa.

Czy byłaby szczęśliwa w dzisiejszej Polsce?

Nie potrafię odpowiedzieć. Ale gdzieś w głębi serca czuję, że spotkałybyśmy się na spacerze.

Osiecka - zwiastun nowego serialu!
Kolejne premierowe odcinki "Osieckiej" już 1, 2, 3 oraz 6 stycznia, a potem co niedzielę o godz. 20.15 w TVP1.

Dagmara Romanowska
Onet.Kultura
5 stycznia 2021
Portrety
Eliza Rycembel

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...