Szmery i turkoty z życia wzięte

"Brzdęk i Dźwięk" - reż. Katarzyna Kawalec - Teatr Baj Pomorski

Gdy na scenie królują odgłosy codzienności, widz nie zawsze śmieje się w głos. Czasem może poczuć się nieswojo, niekiedy zapłakać, w ten sposób prawdziwie doświadczając i teatru, i życia. W tym między innymi tkwi siła toruńskiego spektaklu "Brzdęk i Dźwięk".

Produkcja Teatru Baj Pomorski to kolejny po "Przytulakach" spektakl dla najnajów - dzieci od 1. do 4. roku życia. I choć postaci są tu cztery: Brzdęk, Dźwięk, Balerina oraz Maestro, głównym bohaterem jest wszystko to, co można usłyszeć - muzyka codzienności. Ta rodzi się nie przy użyciu wyszukanych instrumentów, ale podczas nerwowego trzaskania drzwiami, porannego otwierania okien, dzięki leniwym kocim miauknięciom czy szczeknięciom poruszonego psa sąsiadki. To dźwięki, których często nawet nie zauważamy: szepty, piski, turkoty. A wśród nich i cisza, której zwyczajnie nie potrafimy dostrzec.

"Brzdęk i Dźwięk" to spektakl, który prezentuje dzieciom często nowe odgłosy, nazywa je i uświadamia ich źródło. Czyni to w sposób przystępny i zabawny - toruńscy aktorzy (Marta Parfieniuk-Białowicz, Edyta Soboczyńska, Krzysztof Grzęda, Krzysztof Parda) z lekkością i przekonaniem tworzą na niewielkiej przestrzeni magiczny las, zabierają nas w podróż po morzu i wreszcie - daleko na księżyc. Wszystko po to, by wśród chlupotów, wystrzałów i trzasków znaleźć muzykę.

Choć zdarza się, że aktorzy w teatrze inicjacyjnym na bieżąco reagują na to, co dzieje się na widowni, w Baju Pomorskiem w prawdziwą interakcję wchodzą dopiero po spektaklu. To czas, w którym twórcy nieśpiesznie, z zainteresowaniem i uśmiechem przybliżają najmłodszym kulisy przedstawienia.

"Brzdęk i Dźwięk" to spektakl przyjemny w warstwie wizualnej oraz muzycznej. Jednak nie zawsze jego odbiór jest komfortowy. Gdy do uszu niektórych dzieci docierają trzaski lub szelesty, bywa, że reagują one płaczem. I gdy do przeniesienia się do krainy pełnej drzew i ptaków nie potrzeba było wiele, tak i w tym przypadku zbędna była ucharakteryzowana na przykład na czarownicę aktorka, by poczuć się nieswojo. I wcale nie jest to zarzut. To wbrew obawom rodziców mądre rozwiązanie i krok w stronę edukacji najmłodszych widzów. Jest to zjawisko o tyle ciekawe, że wskazuje opiekunom, które dźwięki - będące być może nowością - mogą z dziećmi oswoić przez późniejszą zabawę. Nawet już chwilę po spektaklu te same odgłosy, budzące jeszcze przed momentem obawę, stają się przedmiotem doskonałej zabawy w gronie aktorów, dzieci i opiekunów. Taki właśnie - edukacyjny - walor przedstawienia przemawia do mnie najmocniej. Dzięki "Brzdękowi i dźwiękowi" maluchy oswajają zarówno teatr, jak i świat.

Michalina Pietkiewicz
www.teatrdlawas.pl
10 lutego 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia