Sztuk pomieszanie?

W oczekiwaniu na sopockie święto.

Dopiero za kilka miesięcy odbędzie się kolejny festiwal słuchowisk radiowych i spektakli telewizyjnych w Sopocie, czyli słynne Dwa Teatry, a już cały czas i nie od dzisiaj powstają różne zdarzenia artystyczne, na które warto zwracać uwagę także między festiwalami, czyli,.. w oczekiwaniu na sopockie święto - pisze Maria Malatyńska w miesięczniku Kraków.

Jedno takie wydarzenie miało miejsce przed kilkoma tygodniami w Krakowie. Otóż Jerzy Stuhr zrealizował w Radio Kraków słuchowisko na podstawie słynnej i wciąż nieskończenie aktualnej tragifarsy Gabrieli Zapolskiej "Ich czworo". Inscenizacja była tak intensywna i różnorodna, że niespodziewanie uczestniczyliśmy w prawdziwej syntezie sztuk. Otóż w największym studio radiowym im. red. Romany Bobrowskiej aktorzy czytali rozdzielony na postaci tekst sztuki niczym w "normalnym" słuchowisku. Tylko że sala wypełniona była publicznością. A więc inaczej wyglądało, niż zwykle, gdy "grali" tylko głosem, mieli nawet na sobie coś w rodzaju kostiumów, które były swoistym zamarkowaniem kostiumu teatralnego. Magię radiowego teatru wyobraźni w sposób niekonwencjonalny dobudował tu jeszcze Adam Grzanka - artysta kabaretowy, ale też multiinstrumentalista, kompozytor i twórca instalacji multimedialnych, który był autorem efektów akustycznych, a tak w ogóle - pełnoprawnym aktorem na tej scenie nie scenie, w tym świecie niespodziewanie wyczarowanym.

Grzanka zapowiedział już przed premierą, że większość dźwięków nie będzie emitowana z komputera, tylko powstanie na żywo podczas słuchowiska. I tak właśnie było. Warstwa efektów akustycznych była rzeczywiście demonstracją tego wszystkiego, co radio ma najwspanialsze: ręcznie wyczarowany świat dźwięku, nie

tylko więc skrzypienie drzwi, stukot dorożki, ale każdy dźwięk akcji. Teoretycznie więc chodziło po prostu o słuchowisko. Ale przecież tę kuchnię widziała obecna w studio publiczność. To ona reagowała na poszczególne kwestie, na postaci, na ich wzajemne relacje, ale i na dźwięki tego świata, tworzące pełne złudzenie realizmu. Na naszych oczach słuchowisko zmieniało się w teatr. Złudzenie stawało się coraz bardziej istotne, choć teksty roli pozostawały czytane. Pewnie też dlatego, że i to czytanie było także teatralne: otóż każda kwestia tekstu była zapisana na oddzielnej kartce, wszyscy aktorzy mieli takie same karty. Lekko odrzucali je od siebie po wypowiedzeniu, a raczej po zagraniu kwestii. Niczym białe ptaki sfruwały, dodając lekkości i ulotności kolejnym wypowiedziom. I stał się "cud": papier odrzucany nie szeleścił, ale nadawał rytm słowom i akcji. A przecież kilka dni wcześniej Stuhr - debiutant w radiowej reżyserii - jeszcze ,nie wiedział". Powiedział na konferencji prasowej: "Bardzo ciekawi mnie jak to będziev- Jak dzisiaj odebrane będzie takie słuchowisko. Wszak "Ich czworo" to bardzo ostry utwór, posiadający drapieżną aktualność obyczajową. Tym bardziej okrutną, że w komedii Gabrieli Zapolskiej akcja rozpoczyna się w Wigilię Bożego Narodzenia, a więc następuje konieczność zderzenia zdrady, głupoty i podłości rozpadającej się rodziny, z czystą tradycją najbardziej rodzinnych świąt. Tekst napisany ponad 100 lat temu opowiada o typowym na pozór trójkącie małżeńskim. Ale cały ten dramat widziany jest oczami niewiele rozumiejącego dziecka".

To zderzenie było rzeczywiście dojmujące. Reżyser zachwycił konsekwencją, gdy mówił na konferencji, że "tylko aktorzy, którzy mają poczucie humoru" - potrafią to unieść. W radiowej wersji

"Ich czworga" Męża zagrał Jerzy Stuhr, Żonę - Sonia Bohosiewicz, Kochanka - Tomasz Kot, Wdowę - Katarzyna Figura, Szwaczkę - Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Sługę - Ewa Worytkiewicz, Dorożkarza - Andrzej Franczyk. W obsadzie pojawiła się też debiutantka, studentka krakowskiej PWST Marta Mazurek, która brawurowo wcieliła się w rolę zastraszonego dziecka. Na przykładzie wszystkich tych nazwisk można było pokazać bez żadnych wątpliwości, czym jest prawdziwe i wielkie aktorstwo charakterystyczne. W teatrze.

A na to - przyszła kamera. Nagrywająca wszystko wraz z reakcją publiczności, z teatrem, który się narodził. Z tego teatru powstał więc, dla potrzeb telewizji - film. I to taki, który był i teatrem, i reportażem z planu, i teatrem telewizji i... telewizyjnym filmem. Czy można to było lepiej wymyślić?

Obchodzące swe 85-lecie Radio Kraków nie po raz pierwszy zrobiło taki konglomerat sztuk. Kilka miesięcy wcześniej słuchacze mogli też na żywo wysłuchać "Wesela" w reżyserii Andrzeja Seweryna, potem spektakl "Dumanowski. Dokumenty z odnalezionej biografii" w reżyserii Jana Klaty. Ot, idealne "sztuk pomieszanie", do którego można było, wprost do środka - wejść!

Maria Malatyńska
Kraków nr 2/02-13
25 lutego 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...