Sztuka blisko człowieka

10. Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej Dwa Teatry

Za dwa tygodnie rozpocznie się w Sopocie festiwal "Dwa teatry". Był kiedyś, potem zniknął, reaktywowany został dwa lata temu. Byłoby dobrze, gdyby udało mu się pozostawić jakiś ślad artystyczny, lub jeszcze lepiej - społeczny, albowiem dotyczy tego, co kiedyś było polską dumą, a co już dawno zaginęło w natłoku doraźności. Chodzi o teatr telewizji. Pan kiedyś miał doświadczenia w tym względzie, nawet liczne. Czy jest jakakolwiek możliwość, aby "wepchać się" teraz z prawdziwym teatrem do jednoznacznie i jednostronnie propagandowej telewizji, w której już dawno nie chodzi o jakąkolwiek sztukę?

- Wbrew pozorom, to nie jest sprawa prosta. Bo czas ma swoje prawa, uzasadniając potrzebę tzw. wielkich emocji. Ideałem byłoby, gdyby te emocje realizowały się w sztuce, a nie na ulicy. Klasyka jest tu ogromnie pomocna. Ale siła jej się zmienia. Jeszcze rok temu mógłbym powiedzieć, że jeśli zbyt romantycznie uderza w ton patriotyczny, to rozmija się z odbiorcą. Tam gdzie "ja cierpię i kocham za miliony"... staje się dla młodego pokolenia kompletnie niezrozumiała, a nawet... wywołuje wesołość! Uważałem, że klasyką można operować tylko tam, gdzie zbliża się ona do człowieka. Dziś tego podziału nie byłbym już tak pewny. Bo może z wielkimi hasłami trafiłaby w społeczny nastrój? A życzyłbym sobie, by to "Dziady", "Biesy" czy "Noc listopadowa" mogły zaspokoić potrzebę naszych emocji. Bo temu powinna służyć narodowa scena. A wtedy gdy ona "schodzi pod strzechy", czyli staje się teatrem telewizji - jest to może nawet ważniejsze zadanie, niż wtedy, gdyby pozostała na scenie teatralnej. Przecież ludzie, którzy dojrzewali w obecnej, internetowej rzeczywistości, często nie wiedzą, że mieliśmy jakiegoś Fredrę, nie wiedzą kto to jest Molier, zaledwie Szekspira raz na jakiś czas mogą poznać, a więc warto im to wszystko przybliżyć. 

Tyle że w przypadku klasyki jest niebezpieczeństwo, istniejące zwłaszcza wśród młodych twórców, którzy lubią klasykę do czegoś dostosowywać - może do polityki, a może do prowokacji? Znana jest anegdota, dotycząca inscenizacji Szekspirowskiego "Snu nocy letniej" u Mai Kleczewskiej. W przerwie jeden młody człowiek mówi do drugiego: Popatrz, w ogóle me wiedziałem, że ta sztuka dzieje się w "burdelu"! Nie wiedziałem, że w czasach Szekspira były "burdele"!

Tak to jest, że nasi młodzi absolwenci nieraz biorą się za teksty klasyczne właśnie po to, by "złamać" ich klasyczność, by nimi prowokować! A teksty tych sztuk traktują jak scenariusze dla swoich koncepcji.

Oczywiście, gatunek teatru telewizji nie jest bezwzględnie sztywny. Może być przewrotny, byleby świadomie, z zachowaniem przesłania autora. Na przykład w "Szkole żon" przekroczyłem pewne granice przekazu telewizyjnego, gdy mówiłem bezpośrednio do kamery, czyli do widza. Powoływałem go na świadka mojej intrygi. Ale uważałem, że ta niby prowokacja zbiega się z pomysłem Moliera na jego liczne didaskalia, i tym razem ja mogłem je do widza wypowiedzieć - a reszta była bardzo klasyczna.

Zdaję sobie sprawę, że "klasyka", to zaledwie jedna strona telewizyjnego teatru, a drugą jest to, co tak mocno się od kilku lat "rozpleniło", co łatwiej znajduje drogę do telewizyjnych programistów i prościej dociera do widowni. Chodzi o tzw. teatr faktu. Szybkie potrzeby propagandowe powodują, że najczęściej są to całostki niedopracowane, robione pod tezę, posługujące się najprostszym językiem w inscenizacji. Takie pozycje niszczą samo pojęcie teatru telewizyjnego.

Czy są potrzebne? Tak. Bo nieraz zapełniają jakąś "białą plamę" czy "czarną dziurę" w historii. Bardziej jednak mogłyby spełniać swoją rolę informacyjną jako film dokumentalny, niż teatr. Oczywiście, prawdziwy film: wielostronny, dopracowany ideowo, świadomy języka i skonstruowany tak jak dzieło filmowe. Ale to już temat na inne opowiadanie!

Maria Malatyńska
Polska Gazeta Krakowska
29 maja 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...