Sztuka idealna
"Pułapka" - reż: Gabriel Gietzky - Wrocławski Teatr WspółczesnyTak w dwóch słowach można ocenić sztukę Gabriela Gietzky\'ego "Pułapka". Oparta na dramacie Różewicza opowieść o Franzu Kafce to poruszające studium człowieka samotnego, niezrozumianego, wchodzącego w skomplikowane interakcje międzyludzkie, w tle naznaczone przez historię
Główny bohater dramatu, 30- letni pisarz, zostaje przedstawiony przez Różewicza jako zagubiony wrażliwiec, nie przystający do otoczenia. Przy tej postaci należy jednak zatrzymać się dłużej, ponieważ jej złożona osobowość trudna jest do zinterpretowania w sposób jednoznaczny. W samej scenicznej roli pisarza możemy bowiem odnaleźć jego twórczość. Franz Kafka wykreował w swych dziełach własny świat, który opierał się na grotesce, poczuciu zagrożenia, a jednostka prawie zawsze borykała się ze zniewoleniem. I właśnie taka kafkowska sytuacja ma również miejsce u Gietzky\'ego. Młody pisarz z jednej strony uwikłany jest w trudną relację z ojcem ( fenomenalny Bolesław Abart jako Herman), mężczyzna nie może się pogodzić z jego patriarchalną wyższością, brakiem zrozumienia dla swej twórczości i ciągłym ranieniem jego uczuć jako początkującego artysty. Z drugiej jednak strony, choć nie w tak despotyczny sposób, sam rani najbliższe mu osoby, nie potrafiąc stworzyć prawdziwej, trwałej i głębokiej relacji z drugim człowiekiem.
A otoczony jest przez wielu wspaniałych ludzi, próbujących pomóc ambiwalentnemu mężczyźnie odnaleźć odpowiednią drogę. Mama Kafki (Irena Rybicka) miota się w potrzasku uczuć, chroniąc syna przed gniewem ojca, lecz również rozumiejąc zatroskanego o przyszłość dziecka męża. Kobiety w życiu Kafki nie miały sielskiego życia. Ukochana i dwukrotna narzeczona Felicja była porzucana kilka razy, by w końcu zostać samą. Greta, druga miłość pisarza, w ogólnym rozrachunku też raczej straciła niż zyskała. Natomiast dla Maxa, przyjaciela Franza, ta relacja również nie należała do najłatwiejszych. Choć obaj idealnie rozumieli się oni na płaszczyźnie intelektualnej, to jednak artysta nie należał do ludzi słynących z empatii, była to raczej przyjaźń jednostronna, a przynajmniej poświęcenie stanowiło domenę Maxa.
Abstrahując od części alegorycznej, nawiązującej do życia Franza Kafki, trzeba poruszyć kwestę Holocaustu, która w dramacie Różewicza staje się puentą całego spektaklu. Metaforyczne przedstawienie szafy jako biblijnej arki, chroniącej od nieszczęść tego świata można niewątpliwie uznać za fenomen symboliczny. Na deskach Teatru Współczesnego w przejmującej finalnej scenie widz usłyszy równie poruszającą muzykę. Kulminacja tych wszystkich elementów powoduję, iż zakończenie staje się dla widza pewnego rodzaju katharsis.
Sztuka Gabriela Gietzky\'ego nie ma słabych stron. Gra aktorska należy do mistrzowskich, szczególnie w wykonaniu Bolesława Abarta jako Hermana, Bartosza Woźnego w roli Franza oraz Anny Błałut jako Grety. Muzyka oraz scenografia współgrają z obrazem scenicznym, tworząc harmonijną całość. Na szczególną uwagę zasługuje właśnie aranżacja muzyczna spektaklu, która wzbogaca grę aktorską, buduje klimat i oddaje sceniczne emocje.
Dawno we wrocławskich teatrach nie było takiej sztuki. Trudno doszukać się w niej przesytu pseudo- nowoczesnością, przerostu formy nad treścią. Jest tylko symbolika, metafora i prawdziwe ludzkie uczucia.