Sztuka, pieniądze i sława

"Kolacja na cztery ręce" - reż: Kazimierz Kutz - Teatr Telewizji

W programie pierwszym TVP powtórzono po prawie dwudziestu latach słynną telewizyjną inscenizację sztuki Paula Barza pt. "Kolacja na cztery ręce", w której główne role zagrali genialnie, w sposób niepowtarzalny Janusz Gajos i Roman Wilhelmi. Oglądając ten spektakl, można było sobie uświadomić, że telewizja wcale nie musi być, jak to ma obecnie miejsce, miałka i byle jaka.

Sama sztuka ma olbrzymie wa lory artystyczne i ideowe. Cieszyć nas powinien fakt, że wystawiało ją ostatnio lub wystawia obecnie kilka teatrów w Polsce, między innymi Teatr Nowy w Poznaniu. "Kolacja na cztery ręce" podejmuje problemy zawsze aktualne, ale dziś szczególnie palące i bolesne: problem relacji artysty do władzy i polityki oraz problem związany ze stopniem zainteresowania artysty zdobyciem pieniędzy i sławy. Sztuka ta sprowadza się do rozmowy przy posiłku dwóch wielkich kompozytorów: Jana Sebastiana Bacha i Fryderyka Haendla. Ten pierwszy komponuje taką muzykę, jaką mu talent umożliwia i serce podpowiada, jest wolny, ale żyje w biedzie, nie jest doceniany. Ten drugi poświęca wszystko karierze, zdobyciu jak największych pieniędzy i sławy, schlebia władzy politycznej i publiczności, pompuje muzykę komercyjną, biorącą pod uwagę emocje odbiorcy, jego nastawienie, wrażliwość, gusta. Muzyka tych kompozytorów znacznie się różni. Obaj są geniuszami, ale Haendel w jakiejś mierze marnuje swój talent, rozmienia go na drobne, wulgaryzuje, choć jako wielki kompozytor świetnie zdaje sobie z tego sprawę i boleje z tego powodu. Nie potrafi jednak odmówić sobie dobrobytu i poklasku. 

Autor sztuki z wykształcenia jest muzykologiem i wie, co mówi o Bachu i Haendlu, i co ma do powiedzenia dzisiejszym artystom. Artyści zaś dzisiaj, i to niestety w przeważającej większości, naśladując Haendla, przekraczają wszystkie granice - zdradzając siebie, sztukę, piękno, tworząc coś, czego prawdziwy artysta by się wstydził. Żyjemy w czasach, w których towarem stało się wszystko, również sztuka oraz sami artyści. Najbardziej chodliwy nie jest wcale towar najwyższej jakości, tylko różnej maści tandeta, kicz i namiastki. Artyści, handlując swoją sztuką, poddają się wymogom rynku, czyniąc w ten sposób krzywdę nie tylko sobie, ale również swoim odbiorcom.

Stanisław Krajski
Nasz Dziennik
16 października 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...