Sztuka przy użyciu tępych narzędzi
"Proces" - reż. Krystian Lupa - Nowy Teatr w Warszawie"Proces" Franza Kafki w reżyserii Krystiana Lupy w Nowym Teatrze w Warszawie to manifest polityczny i wyraz nieakceptacji dla obecnej władzy w kraju. Swoją krytykę Lupa postanowił w blisko siedmiogodzinnym spektaklu wzmocnić bluźnierstwem i epatowaniem nagością. Dlaczego znany reżyser jako środka wyrazu użył nagich kroczy aktorów, pewnie się nie dowiemy. Ale jak dowiedziała się "Codzienna", miasto stołeczne przekazało na spektakl 600 tys. zł dotacji celowej.
Dzisiejsza Polska to kraj, z którego trzeba uciekać - i to nie dlatego, że się komuś pali grunt pod nogami czy że nie ma co żreć. Trzeba uciekać, bo życie tu nie ma sensu - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Krystian Lupa, zapowiadając premierę "Procesu" w Nowym Teatrze w Warszawie. Nie było wątpliwości, że spektakl będzie nawiązywał do współczesnej polityki w naszym kraju. Przypomnijmy, że sztuka miała być wystawiana w Teatrze Polskim we Wrocławiu w ubiegłym roku. Jednak Lupa wycofał spektakl z repertuaru jako wyraz buntu przeciwko zmianie władz wrocławskiej placówki, gdy dyrektorem sceny został Cezary Morawski. Teraz wystawił go Nowy Teatr w Warszawie. Spektakl ma wielu koproducentów, także zagranicznych, i dlatego będzie wystawiany również m.in. w Brukseli, Paryżu, Dreźnie i Atenach.
"Proces" wielokrotnie był wykorzystywany przez artystów do komentarza współczesności. W "Procesie" według Lupy poznajemy świat, w którym "mali, zlekceważeni ludzie dochodzą do władzy", a politycy stają się ofiarami samozakłamania. Prawo artysty. Lupa jednak dyskwalifikuje się sam, prezentując scenę wytrysku, każąc aktorom nieustannie manewrować przy swoich genitaliach i przedstawiając Chrystusa jako zaćpanego pijaczka, który pędzelkiem maluje świat i rządzące nim prawa. Żeby nie wiem jak bardzo widz był wyrozumiały dla wszystkiego, co mieści się w pojęciu wolności artystycznej, to jedno jest pewne - trudno oceniać dzieło reżysera jako poważny głos w debacie o Polsce. Im mniej w spektaklu Kafki, a więcej Lupy, tym gorzej. Jest tu za to coś z Oscara Wilde'a, który mówił, że sztuka jest bezużyteczna. Pewnie dlatego sporo widzów opuszcza salę, a nie wszyscy ci, którzy dotrwali do końca spektaklu, chcą nagradzać artystów brawami.
- Trwa wędrówka, senny lot w mroczny absurd, absurdalny dialog z człowiekiem po drugiej stronie, dziwnie przyległy do absurdu i dialogów, które wyrzuca z siebie nasza najnowsza polska rzeczywistość - podkreśla dziś Lupa. I po raz kolejny udowadnia, że artyści, którzy mówią, że brzydzą się polityką, sami zaczynają ją uprawiać. A Lupa, każąc rozbierać się niemal wszystkim aktorom na scenie, pokazał jedynie, że sam, niczym baśniowy król, jest nagi.