Sztuka uczy nie tylko dzieci

"Teatralny Plac Zabaw Jana Dormana" - reż. Justyna Sobczyk - Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego

Dzieci rządzą w Poznaniu przez najbliższy tydzień. Widać to bardzo wyraźnie w parku Wilsona, Zamku, Bibliotece Raczyńskich, z której wyniesiono już książki, w Pawilonie Nowej Gazowni, na placu Wolności... Niektóre propozycje powinni obowiązkowo poznać artyści, bo być może wtedy nie powstałaby taka "Balladyna", jaką Krzysztof Garbaczewski zrealizował w Teatrze Polskim w Poznaniu

Wróćmy do Dormana

Oglądając spektakl zatytułowany "Teatralny Plac Zabaw Jana Dormana" [na zdjęciu], doszedłem do wniosku, że wielu młodych polskich reżyserów ma luki w wykształceniu. Wydaje im się, że wystarczy rzucić hasło aktorom, a oni coś zaimprowizują. Jan Dorman pisał: "Kochałem improwizację. Moje monologi, prawie wszystkie, rodziły się bezpośrednio na scenie". Ale musimy pamiętać, że ten legendarny twórca dla dzieci był kimś. Wiedział, o czym chce z widzem (niezależnie od jego wieku) rozmawiać. Jego rozmowa często obywała się bez słów. Słowa były dodatkiem tylko. Scenariusze były spisywane już po premierze.

"Teatralny Plac Zabaw Jana Dormana" nie jest rekonstrukcją żadnego scenariusza Dormana. Można ten spektakl, zdarzenie, nazwać "rozmową" z nim, z jego scenariuszami. Autorki: Justyna Sobczyk (reżyseria), Justyna Lipko-Konieczna (dramaturgia), Justyna Łagowska (scenografia i kostiumy) odwołują się do trzech scenariuszy" "Która godzina?", "Konik" i "Kaczka i Hamlet". Już przed wejściem do Pawilonu Nowa Gazownia robi się intrygująco. Każde dziecko pyta, co to za kolorowe wstążki... To zaciekawienie będzie dzieciom towarzyszyć do końca przedstawienia. Dorman nie przemawiał do dzieci, on z nimi rozmawiał. Do tej niezwykłej umiejętności rozmowy nawiązują twórczynie spektaklu i przede wszystkim aktorzy, którzy umiejętnie i dyskretnie wciągają dzieciaki do gry. Nie można inaczej, wszak plac zabaw od pierwszego momentu zachęca do wspólnej zabawy. Nie ma w tym żadnego przymusu. Dzieciaki wchodzą w grę na tyle, na ile pozwala im ich odwaga, ciekawość świata... A świat na placu zabaw jest intrygujący, tajemniczy, ale nie infantylny.

Bibliotekę zaludniły nowe książki i dzieciaki

Stary gmach Biblioteki Raczyńskich opuściły wszystkie książki. Ale przyroda nie znosi próżni. Ich miejsce, przynajmniej w niektórych salach zajęły nowe. W dawnej wypożyczalni można obejrzeć fantastyczną instalację, pokazującą, jak powstaje ilustracja do książki dziecięcej. Kulisy swojego warsztatu zdradza Robert Romanowicz. Artysta wykonał najpierw makiety ilustrujące książkę Kamila Niewińskiego "Kapselek", a potem je sfotografował. Dzięki temu, zwiedzający wystawę mogą zajrzeć do XIX-wiecznej biblioteki z setkami miniaturowych książeczek...

Po przeciwnej stronie na gości czeka instalacja połączona z grą zręcznościową "Nowe życie książki" będące połączeniem Book Crossingu z zabawą zręcznościową. Wystarczy przynieść ze sobą książkę, by móc wziąć udział w zabawie, która kończy się tym (po pokonaniu licznych zabawnych przeszkód) z otrzymaniem innej książki.

10 najważniejszych słów

Tematem tegorocznej edycji Biennale Sztuki dla Dziecka jest hasło: "Słowo na terytorium sztuki". Stąd słowo jest najważniejsze w prezentowanych spektaklach teatralnych, filmach, wystawach... i przede wszystkim warsztatach. Dzieciaki mogą bawić się słowem w radio, w teatr. Piszą wiersze, redagują książki, wychodzą ze słowami w plener. Bo w tym roku słowa są wszędzie, zaskakują przypadkowych przechodniów

Niezwykle intrygująca jest plenerowa instalacja 10 najważniejszych - zdaniem dzieci - słów. Jakie to słowa? Najprostsze, które towarzyszą dzieciom na co dzień: miłość, mama, rodzina, tata, przyjaźń, dom, babcia, dziękuję, przepraszam, życie. Obok tych słów nie można przejść obojętnie.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
5 czerwca 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...