Sztuka wciąż bezdomna

rozmowa z Krystianem Wieczyńskim

rozmowa z Krystianem Wieczyńskim, aktorem Teatru Wiczy, który przejął obowiązki po Romualdzie Wiczy Pokojskim.

Tomasz Bielicki: "Czyściciel dywanów" był Waszym pierwszym spektaklem, który widziałem. Ile razy go już wystawialiście? 

Krystian Wieczyński:
Ooo...! Kilkadziesiąt. Gramy go tylko w Polsce. To dość trudny tekst, więc nie podejmowaliśmy się jego przekładu. Swoją premierę miał dokładnie 10 lat temu podczas festiwalu "Klamra" w "Od Nowie". Przedstawiliśmy wówczas jego pierwszą, bardzo kolorową wersję. Wtedy jeszcze z Justyną Sobczyk i Aleksandrą Liczner - aktorkami, które grały w niej na początku. Ze względów towarzysko-osobistych to przedstawienie było dla nas szczególnie ważne.

Dlaczego?

- Rozliczyliśmy się w nim w kilkoma latami z życia w takiej naszej "komunie" teatralnej. W tym czasie popularne były gry RPG, a więc całą dramaturgię oparto na tego typu rozgrywce. W sztuce jest wiele odniesień do życia, które nas wtedy otaczało. Jeden z naszych przyjaciół zginął wówczas w wypadku samochodowym. Do tego te wszystkie zawirowania damsko-męskie... To wszystko ma odniesienie do ówczesnego stanu.

Jak więc teraz gra się Wam tę sztukę po tych 10 latach?

- Powiem szczerze... Mnie osobiście niektóre sytuacje, które przeżywam na scenie, dotykają jeszcze mocniej niż wtedy. Romek Pokojski, który ją wyreżyserował, wybrał formułę, która zapewniła jej żywotność i świeżość do dzisiaj. Znamy teksty i sytuacje, które odgrywamy na scenie, ale za każdym razem staramy się robić to na nowo. Wiem, że to truizm, ale inaczej nie potrafię tego określić. Cały czas wchodzimy w ten spektakl na nowo. I chyba dlatego nie boimy się wystawiać go w miejscach dość nietypowych.

Dach CSW, plener podczas Święta Bydgoskiego Przedmieścia, ogródek cukierni "Lenkiewicz"...

- Z naszymi "Emigrantami", które ograniczone są do przestrzeni samochodu, nie udałoby się już tego zrobić.

W niedzielę zagracie w "Kawalerce", gdzie kiedyś mieścił się klub CWC Wicza i mieliście swoją siedzibę. To ma jakieś znaczenie?

- Ogromne. Jako teatr chcieliśmy się z tym miejscem jeszcze raz przywitać i jednocześnie pożegnać. Po tym długim czasie, kiedy było zamknięte, chcieliśmy je odczarować. "Kawalerkę" prowadzą nasi przyjaciele i w pewien sposób chcieliśmy zachęcić nasze środowisko do odwiedzin. To miejsce nadal żyje. Choć już tylko jako klubokawiarnia.

Jaki jest aktualnie status Teatru Wiczy? Jesteście chyba takim bezdomnym teatrem?

 - My jesteśmy bezdomni z nadania. Abstrahując od tego, jakie są powody. I tak już chyba pozostanie w tym mieście. Romek Pokojski został dyrektorem Teatru Miniatura w Gdańsku. Scedował obowiązki prowadzenia Teatru Wiczy na mnie. Ale bezdomność jest chyba cechą, która będzie nas charakteryzowała. Przynajmniej jeśli chodzi o Toruń. Teatr Wiczy wciąż działa. A naszym "Czyścicielem dywanów" chcielibyśmy otworzyć drugą połowę tego roku.

Tomasz Bielicki
Nowości
25 lipca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...