Sztuka wrażliwa na otoczenie

"Pracapospolita..." -10. Festiwal "Rzeczywistość Przedstawiona"

"Pracapospolita", kolejny spektakl dziesiątej edycji Festiwalu "Rzeczywistość Przedstawiona" to spektakl szczególny z kilku względów.

Po pierwsze – to spektakl wyprodukowany pod egidą Teatru Modrzejewskiej z Legnicy, teatru, który od kilku edycji, corocznie, uczestniczy w konkursie odbywającym się w Zabrzu. Można powiedzieć, że jest już „stałym gościem” tego festiwalu i wielu widzów nie wyobraża go sobie bez udziału jednego z ostatnich spektakli legnickich. Po drugie – jest to sztuka napisana, wyreżyserowana i zagrana również (oczywiście z udziałem kolegów-aktorów z Teatru) przez dwóch aktorów – Pawła Wolaka i Katarzynę Dworak (parę również w życiu prywatnym) i wpisuje się w nurt, który legnicki teatr przez lata sobie wypracował. Po trzecie – to sztuka, która w szczególny sposób – lekki i bez przymuszenia – opowiada o trudnym problemie społecznym: chorobie i niemożliwości jej leczenia z powodu braku refundowanych przez państwo leków.

Pierwszej kwestii nie ma chyba po co zanadto rozwijać – lubimy oglądać spektakle kolegów z Dolnego Śląska i pewnie zazdrościmy im oryginalnego dyrektora, Jacka Głomba, który swoimi artystycznymi wyborami i menedżerskimi umiejętnościami potrafił mało znany teatr rozpowszechnić na całą Polskę: proponując od kilku lat nietuzinkowy repertuar, zapraszając do współpracy ciekawych reżyserów, pozwalając nie-reżyserom na eksperymenty (vide twórcy spektaklu „Pracapospolita”) oraz nieustannie promując teatr na licznych wyjazdach w Polskę i poza nią (rok temu zespół wrócił z długiego tournee po Rosji). 

Jeśli chodzi o twórców spektaklu – Kasię Dworak i Pawła Wolaka, to ciekawiło przede wszystkim to, jak poradzili sobie z przedstawieniem treści sztuki na scenie, w jaki sposób pokierowali zespołem kolegów i jak „Pracapospolita” ma się do ich pierwszej produkcji, powstałej również pod szyldem Teatru im. Modrzejewskiej – do spektaklu „Sami”, tragikomedii przedstawiającej losy małżeństwa, które po traumatycznych przeżyciach (śmierci dziecka) wyprowadza się na wieś. Spektakl ten zaskoczył widzów dojrzałością zarówno pod względem kompozycji sztuki, sposobu ujęcia tematu jak i przeniesienia akcji na deski sceniczne. „Sami” utrzymani byli w konwencji, w jakiej teatr z Legnicy bryluje po dziś dzień. Podobnie jest z „Pracapospolitą”: do spektaklu zaangażowanych zostało większość aktorów, prezentujących rokrocznie wysoki poziom gry aktorskiej. Dwójka reżyserów, tak jak w przypadku „Samych”, świetnie poradziła sobie z poprowadzeniem zespołu. Co więcej – siebie obsadzili w rolach głównych. To właśnie aktorstwo – sposoby ekspresji, wyraźna mimika, granie blisko widza, eksponowanie uczuć i emocjonalne podejście do granych przez siebie postaci sprawia, że legnickie spektakle są wyjątkowe. Ten również „udał się” aktorom. Dzięki ich grze spektakl mienił się wieloma odcieniami emocji, miał zróżnicowane tempo, a treść mogła dobrze wybrzmieć. Pomogło jej w tym, oprócz znakomitego aktorstwa, ascetyczność scenografii – na scenie znajdowały się jedynie dwa funkcjonalne podesty. Klimatu dopełniała gitarowa muzyka wykonywana na żywo przez Gabriela Fleszara.  

Ostatni ze względów – temat i sposób jego przedstawienia również – a może przede wszystkim – zasługiwał na uwagę. To, co było sednem przedstawienia, jego najistotniejszym przekazem – zostało dyskretnie ukryte pod warstwą dość intrygujących wydarzeń. Choroba dziecka głównych bohaterów, małżeństwa w separacji, i niemożność pokonania tej przeciwności losu jest tak naprawdę główną problematyką sztuki. Jednak problem ów zostaje nam podany w łagodny i nie narzucający się sposób. Ponadto nie stroni również od zabawnych gagów, śmiesznych sytuacji, komicznych dialogów, które w świetny sposób korespondują z akcją sztuki a ta z kolei w ostatniej scenie zgrabnie łączy się z problematyką, na którą autorzy chcieli zwrócić uwagę widzów. 

Podsumowując - legnickie przedstawienie świetnie wpisuje się w ideę festiwalu, którą jest niebalne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość. Pozbawiony zadęcia, opowiedziany lekkim językiem, formalnie zgrabny spektakl to godne pochwały przedsięwzięcie. Miejmy nadzieję, że zdobędzie ono również uznanie w oczach jurorów.

Marta Odziomek
Dziennik Teatralny
22 października 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia