Sztuka wysoka

Co teatr ma wspólnego z górami?

Choć to nieoczywiste połączenie, to nie jest ono polskiemu teatrowi obce. Wątki górskie były i są obecne zarówno na scenie, jak i w życiorysach artystów i artystek.

Prochy na zboczu
Nie wszyscy wiedzą na przykład, że prochy po kremacji Jerzego Grotowskiego – zgodnie z jego wolą – zostały rozsypane na zboczu świętej indyjskiej góry Arunaćala (Góry Płomienia) usytuowanej w południowym stanie Tamil Nadu i uosabiającej samego Śiwę. Dlaczego właśnie tam? Z Indiami wybitny reżyser związany był duchowo – zafascynowany dalekowschodnim mistycyzmem, filozofią i jogą odbył kilkukrotnie odmieniającą jego życie podróż do południowej Azji. Jego guru – obok Carla Gustava Junga i ormiańskiego filozofa Grigorija Gurdżijewa – został hinduski mistyk Ramana Maharshi. To biograficzna ciekawostka, jednak ściśle teatralnych powiązań z górami można odnaleźć 

Pod górkę z noclegiem
Latem 1977 roku grupa członków i członkiń założonego przez Grotowskiego Teatru Laboratorium postanowiła odbyć niecodzienną wędrówkę. "Przedsięwzięcie Góra", działanie parateatralne, a więc wykraczające poza ramy widowiska i nastawione na duchową przemianę uczestniczących w nim osób, rozpoczynało się we Wrocławiu, a jego celem miało być "zdobycie" późnogotyckiego Zamku Grodziec pod Legnicą.

Choć twierdza znajduje się na nieszczególnie wysokim, powulkanicznym wzniesieniu (389 m n.p.m.), to nie ona sama stanowić miała o wyjątkowości wydarzenia. Liczyło się wszak samo dążenie do niej, metafizyczne doświadczenie pochodu. Wspólna wspinaczka miała także w zamyśle zatrzeć granice między nocą a dniem, przekroczyć konwencjonalne rozumienie codzienności. Trudno jest zdefiniować przebieg "Przedsięwzięcia Góra", opartego w dużej mierze na improwizacji i pozbawionego stałej struktury.

W "programie" eksperymentalnych działań znalazły się m.in. noclegi w lesie (samą wędrówkę poprzedził cykl "Nocnych czuwań"). Enigmatyczne przedsięwzięcie inspirowane było właśnie Arunaćalą – świętym miejscem hinduistycznej pielgrzymki.

Zdumione oczy prowincji. Teatralny objazd Reduty
W poczekalniach i na dworcach, w szkolnych aulach i w salach kinowych, w remizach strażackich i na stadionach, a nawet na statku płynącym po Wiśle – Juliusz Osterwa, założyciel Reduty marzył o tym, by dotrzeć z teatrem – dosłownie – wszędzie. I można z pewnością powiedzieć, że mu się to udało.

Wyżyny wzruszenia
Cecylia Kukuczka, żona słynnego himalaisty, po premierze spektaklu inspirowanego jego życiem nie kryła zachwytu: "Jestem niezmiernie wzruszona. To wielki zaszczyt dla mnie i mojej rodziny móc na deskach teatru oglądać taką sztukę". Mowa o "Himalajach" w reżyserii Roberta Talarczyka pokazanych premierowo w maju 2018 roku w Teatrze Śląskim w Katowicach. Nad scenariuszem przedstawienia czuwali – obok dramaturga Artura Pałygi – także autorzy biografii sportowca ("Kukuczka: opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście"), Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski. Była to pierwsza próba teatralnej opowieści o Kukuczce – próba, co warte podkreślenia, pomyślana jako dzieło sztuki, nie biograficzny dokument. Historia w wizji Talarczyka rozgrywała się na dziwnym, nieco przerażającym balu.

Imponująca scenografia i brawurowa reżyseria świateł Katarzyny Borkowskiej spotkały się z wykonywaną na żywo, autorską oprawą muzyczną rapera Miuosha. Sam reżyser myślał o spektaklu jako o dziele sennym, zbliżonym do halucynacji, utrzymanym – jak mówił – w "poetyce pełnej emocji i wizji". "To mocno pojechany spektakl" – zapowiadał Talarczyk. "Himalaje" zachwyciły większość recenzentów i rodzinę bohatera – obok wdowy po Kukuczce wzruszenia nie krył także młodszy z jego synów, Wojciech, który zauważył, że "udało się zilustrować emocje towarzyszące himalaistom". "Ta propozycja widza mocno zaskakuje. Jest odważna i monumentalna, mroczna i polifoniczna", pisała w Gazecie Wyborczej Marta Odziomek, Michał Centkowski nazwał spektakl "intrygującym obrazem", a Jan Gruca rzeczą "niepowtarzalną i piękną".

Intymnie o Rutkiewicz
"Mówiłem, żeby nie wysyłać baby na Everest", tak ponoć na sukces Wandy Rutkiewicz, pierwszej polskiej zdobywczyni najwyższego szczytu świata, zareagował Andrzej Zawada, kierownik późniejszej, męskiej wyprawy na Everest. Wcielić się w monodramie w postać Wandy Rutkiewicz – to dla aktorki nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, kiedy mowa o scenicznym solowym debiucie. Anita Jancia-Prokopowicz podołała jednak temu zadaniu – za kreację słynnej himalaistki w monodramie "Wanda" w reżyserii Marii Sadowskiej (dla autorki hitu "Sztuka kochania" był to reżyserski debiut na deskach teatru) i Joanny Grabowieckiej otrzymała nominację do nagrody Złota Maska. "Jej warsztat zasługuje na owacje na stojąco. [...] Determinacja i miłość do gór są widoczne w oczach aktorki przez cały spektakl" - pisał Jan Gruca w Dzienniku Teatralnym. Wyjątkową kreację chwaliła także Kamila Łapicka: "Anita Jancia trafia do wszystkich pokoleń widzów, zdobywając tym samym swój własny szczyt, bo tym właśnie dla każdego aktora jest monodram".

To była bardzo kobieca produkcja (powstała w 2017 roku w Teatrze w Bielsku-Białej) – nie tylko ze względu na temat i główną bohaterkę, bowiem zespół realizatorski tworzyły wyłącznie kobiety: światłem, oprawą scenograficzną i kostiumami zajęła się Ilona Binarsch, zaś autorką tekstu była poetka i scenarzystka Wiesława Sujkowska. "Wanda", podobnie jak "Himalaje", nie była biograficznym raportem wtłoczonym w ramy sceny. Nielinearny tekst miał posłużyć stworzeniu emocjonalnego i zmysłowego portretu.

Sporo było w "Wandzie" poetyckich scenicznych obrazów i odniesień do ciała – przedstawienie zaczynało się monologiem o cielesności wypowiadanym przez nagą aktorkę skuloną w embrion w przezroczystym kubiku. "Publiczność lubi ten intymny spektakl, bo nie jest nadęty, patetyczny, nie stawia nikomu pomników ani nikogo nie gani" – chwaliła przedstawienie Marta Odziomek.

Himalaje w telewizji
Podobnego zadania podjęła się także inna filmowa reżyserka – Agnieszka Smoczyńska, autorka m.in. głośnych "Córek Dancingu". W 2015 roku postanowiła opowiedzieć o Rutkiewicz, przenosząc sztukę "Wasza Wysokość" Anny Wakulik do Teatru Telewizji. W spektaklu inspirowanym biografią himalaistki w postać Wandy Rutkiewicz wcieliła się Dorota Kolak, a partnerowali jej Agnieszka Żulewska, Jacek Romanowski i Krzysztof Czeczot. Kolak – mimo obszernego researchu na temat bohaterki – bynajmniej nie próbowała jej naśladować. "Moja najwyższa góra to Babia Góra", mówiła aktorka, podkreślając, że doświadczenie "prawdziwej" wysokogórskiej wspinaczki, jaką uprawiała Rutkiewicz, jest nie do wyobrażenia dla laika.

Telewizyjny spektakl Smoczyńskiej był przede wszystkim opowieścią o trudnych emocjach związanych z niezwykłym życiorysem pierwszej Europejki na słynnym szczycie. Odtwórczyni głównej roli nazwała go "opowieścią o bezmiernej samotności człowieka, który na tu, na ziemi, nie może sobie znaleźć miejsca".

Dream team w Davos
Inscenizacji doczekała się także jedna z "najwyżej usytuowanych" europejskich powieści. Na warsztat brali ją wcześniej m.in. Wojciech Malajkat i Barbara Sass, jednak najciekawsza wersja zrealizowana została w 2015 roku przez prawdziwy dream team złożony z topowych artystów swoich dziedzin. Operowej adaptacji "Czarodziejskiej góry" Thomasa Manna – której akcja rozgrywa się w szwajcarskim Davos, najwyżej położonym mieście Starego Kontynentu (1560 m. n.p.m.) – podjął się Andrzej Chyra, który, choć znany głównie z wybitnych ról filmowych i teatralnych, ukończył także studia reżyserskie.

The Magic Mountain, an opera in II acts. Music: Paweł Mykietyn, libretto: Małgorzata Sikorska-Miszczuk, direction: Andrzej Chyra, stage design: Mirosław Bałka. Premiere: June 26th, 2015, Malta Festival Poznań, photo: Maciej Zakrzewski
"Czarodziejska góra", opera w II aktach. Muzyka: Paweł Mykietyn, libretto: Małgorzata Sikorska-Miszczuk, reżyseria: Andrzej Chyra, scenografia: Mirosław Bałka. Premiera: 26 czerwca 2015, Malta Festival Poznań, fot. Maciej Zakrzewski
Autorką libretta do scenicznej wizji Chyry i muzycznego opracowania Pawła Mykietyna była Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Reżyser we współpracy z autorem scenografii Mirosławem Bałką zrezygnował z malowniczego anturażu uzdrowiska i umieścił akcję w chłodnej, minimalistycznej scenografii przypominającej przestrzenie opuszczonych fabryk – to ciekawy zabieg w kontekście powieści, jednak całkiem przewidywalny, jeśliby wziąć pod uwagę charakterystyczny, zimny i surowy styl Bałki. W widowisku pojawiły się m.in. wybitne śpiewaczki: Barbara Kinga Majewska i Agata Zubel.

"Czarodziejska góra", drugie reżyserskie przedsięwzięcie Chyry, spotkała się z ciepłym przyjęciem krytyki. Anna Schiller nazywała je wprost "uduchowionym i pięknym dziełem sztuki". Ta oryginalna – bo bez obecności orkiestry – dwuaktowa opera, doceniona została także za odważne wprowadzenie na scenę elektroniki, nadającej "metafizycznej aury" (Agata Górnicka, Teatr dla Was).

Mały Witkacy cieszy się z górali
Skojarzenie gór ze sceną i dramatem niechybnie przywodzi na myśl jedną z najwyrazistszych postaci nie tylko rodzimego teatru, ale i sztuki w ogóle oraz czołowego członka zakopiańskiej bohemy pierwszej połowy XX wieku. Mowa oczywiście o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu, który – choć urodzony w Warszawie – jako dwulatek wyjechał z rodzicami do stolicy Tatr, z którą następnie związany był przez całe życie.

To tam w 1891 roku został ochrzczony – do kościoła sześcioletniego Witkacego prowadziła za rączkę jego matka chrzestna, Helena Modrzejewska. To tam tworzył pierwsze dzieła – nawet te z najmłodszych lat traktowane były niezwykle poważnie przez jego ojca, Stanisława Witkiewicza, zachęcającego syna do nonkonformizmu i pozostawiającego mu ogromne pole wolności (kiedy mały Stanisław osiągnie wiek szkolny, ojciec zdecyduje o posłaniu go na prywatne lekcje do ówczesnego kustosza Muzeum Tatrzańskiego, Walerego Suszela). Wysokogórskie krajobrazy służyły Witkacemu. W listach do matki z pierwszych dni pobytu w Tatrach, zadowolony ojciec raportował:
Jesteśmy od tygodnia w Zakopanem. [...] Mały przy tym tak się cieszy z górali i ze wszystkiego, co widzi tutaj, że jest zupełnie szczęśliwy.

Witkacy – malarz i rysownik
Stanisław Ignacy Witkiewicz to nie tylko pisarz i dramaturg, ale także członek pierwszej polskiej grupy awangardowej - Formistów, autor estetycznej teorii Czystej Formy i twórca Firmy Portretowej.
przejdź na stronę kategorii#sztuki wizualneprzejdź na stronę kategorii#culture

Uciec od kupy gruzów
Witkiewicz senior sprowadził rodzinę w góry dla świeżego, czystego powietrza, które miało pomóc mu w chorobie płuc (co dziś może wydawać się nie do pomyślenia, wziąwszy pod uwagę obecne problemy dawnego uzdrowiska ze smogiem). Uciekał nie tylko, by ratować zdrowie, ale przed miejskością Krakowa, która wzbudzała w nim odrazę. Uciekał, jak pisał, "w przekonaniu, że Sukiennice są śmierdzącą kupą gruzów, kościół Mariacki wątpliwej wartości gotykiem [...] a Wawel tylko brudnemi koszarami".

Zachwycony "niepokalaną bielą Tatr" i autentycznością podhalańskiej estetyki swoje wrażenia opisał w słynnym tomie "Na przełęczy" (1889). Witkacy zaś, już jako dorosły artysta, tworzył w Zakopanem kolejne inicjatywy, z których dla teatru najważniejszą był powstały w 1925 roku Teatr Formistyczny. Jego działalność zainaugurowało wystawienie w sali hotelu Morskie Oko dwóch sztuk Witkacego: "Wariata i zakonnicy" oraz "Nowego Wyzwolenia". Przedsięwzięcie przetrwało jedynie dwa lata, ale do prowadzenia artystycznego teatru w Zakopanem Witkacy powrócił w ostatnich latach życia: w 1937 roku założył w stolicy Tatr Teatr Niezależny. Dwa lata później, w głębokiej depresji, popełnił samobójstwo.

Mistyka Tatr
Tatrzańskie zapiski Witkiewicza seniora doczekały się scenicznej adaptacji. W 2002 roku przeniesienia tekstu na deski Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza podjął się dyrektor instytucji, Andrzej Dziuk. Reżyser stworzył także scenariusz okraszonego góralską muzyką i tańcami widowiska: oprócz "Na przełęczy" wykorzystał także fragmenty "Przewodnika do Tatr i Pienin" Walerego Eljasza, pierwszej tak obszernej publikacji tego typu, wydanej w 1870 roku.

Dziuk dostrzegł w zapiskach ojca Witkacego nie tylko rodzaj krajoznawczego reportażu, ale także świadectwo autentycznej fascynacji "mistyką gór". Jak pisał o spektaklu jego twórca, miała być to próba "pokazania – w sposób ironiczno-groteskowy – jak sytuacja opisana przez Witkiewicza przekłada się na dzisiejszą relację mieszkańca miasta z naturą".

___

Źródła:

A.Micińska, "Stanisław Ignacy Witkiewicz: kronika życia i twórczości", S. Witkiewicz "Na przełęczy: wrażenia i obrazy z Tatr"; instytut-teatralny.pl; e-teatr.pl; witkacy.pl; dziennikteatralny.pl;
___

Marcelina Obarska - absolwentka teatrologii UJ. W Culture.pl redaguje dział Teatr i Taniec. Uczestniczka projektów dramaturgicznych i performatywnych w Polsce i za granicą. Jest autorką kilku tekstów dla teatru.

Marcelina Obarska
Culture.pl
7 kwietnia 2020

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...