Szukając tlenu w zatrutym powietrzu
"Zoriushka" - reż: Marcin Brzozowski -Teatr Szwalnia w Łodzi"Zoriushka" to spektakl grany przez studentów III roku Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi, który powstał z inspiracji "Tlenem" Iwana Wyrypajewa oraz fragmentów "Letników" Maksima Gorkiego. Przedstawienie trwa niewiele ponad pół godziny i można je uznać za aktorskie ćwiczenie, impresję na temat związków damsko-męskich, porywów młodości i problemów, jakie stają na drodze młodego człowieka. Mimo pewnej fragmentaryczności "Zoriushkę" ogląda się bardzo przyjemnie.
Spektakl doskonale łączy twórczość najmodniejszego, najlepiej znanego za granicą współczesnego dramatopisarza rosyjskiego (laureat m.in. nagrody im. Wołodina dla „Nadziei dramaturgii rosyjskiej”) oraz klasyka wschodniej literatury. Obu twórców charakteryzuje sprzeciw wobec rzeczywistości, tyle, że Gorki przypłacił swoją postawę życiem (został otruty przez agentów NKWD działających z polecenia Stalina). Żył po prostu w innych czasach, choć twórczość Wyrypajewa udowadnia, że pod wieloma względami teraz wcale nie jest lepiej. Na zagubienie współczesnego człowieka wpływa wszechobecna obłuda, którą młody dramatopisarz i reżyser bezlitośnie piętnuje, a także stopniowa degeneracja społeczeństwa spowodowana zanikiem wartości, przez wiele pokoleń uważanych za nienaruszalne. Gorki w „Letnikach” atakował wygodnictwo, totalny konformizm inteligencji, Wyrypajew pokazuje, że jemu współcześni także często wolą chodzić na skróty. Natura człowieka odporna jest na historyczne przemiany.
„Zoriushka” to spektakl stworzony specjalnie na Międzynarodowy Festiwal Teatralny Fringe w Edynburgu, czyli najsłynniejszy festiwal teatralnej awangardy. W przedstawieniu jakby od niechcenia padają pytania, które zadaje sobie każdy z nas - o to, co w życiu najważniejsze, o rolę sumienia w naszym osądzie rzeczywistości, o jego funkcję w podejmowaniu decyzji. Młodzi ludzie ubrani są na biało (kobiety noszą białe sukienki, mężczyźni białe koszule i jasne spodnie) - ten kolor symbolizuje ich niewinność, życiową nieporadność, początek drogi, na której spotka ich wiele trudności, a niejednokrotnie mogą się one okazać ponad ich siły. Zaczyna się niewinnie - od pierwszych rozczarowań, od nieodwzajemnionej miłości, niezaspokojonej namiętności. Okazuje się jednak, że życie bywa przewrotne - ci, których mieliśmy za zwycięzców w jednym momencie mogą zamienić się miejscami z pokonanymi. Uczucia wypalają się, bo nic nie jest stałe, ustalone raz na zawsze, bo nie ma wiecznych prawd i niezniszczalnych wartości. Bo taki jest świat.
Jedynym elementem scenograficznym jest stojąca z lewej strony sceny perkusja, do rekwizytów zaliczyć można walizkę, butelkę wódki (która „ucieka” przed jednym z młodych mężczyzn) oraz drewnianą witkę-wędkę, którą trzyma w ręce chłopak. W pewnym momencie jeden z młodzieńców siada przy instrumencie i zapowiada publiczności, że zagrane zostaną 4 utwory. Widzimy krótkie scenki, rodzaj ćwiczeń aktorskich, etiud, których bohaterami są Sasza i Sasza - relacja kobiety i mężczyzny staje się pretekstem do pokazania problemów i wątpliwości, z jakimi muszą się zmierzyć wkraczający w życie ludzie - z powierzchownością międzyludzkich relacji, brakiem zrozumienia, zazdrością, niepewnością, brakiem oparcia. Przez całe przedstawienie towarzyszy nam śpiew, który wyznacza rytm spektaklu, stając się jednocześnie jednym z jego największych atutów (aktorzy nieustannie nucą pieśń, słowa „Zoriuszki” zapadają w pamięć: „Oj, zaria ty, zoriuszka, Oj, zaria ty, zoriuszka, zoriuszka wieczerniaja…”). Fragmenty przedstawienia grane są w języku rosyjskim, choć przypomina on raczej język reklamy IKEI będący rosyjsko-polską hybrydą - młodzi wykonawcy nienajlepiej stoją z akcentami i wymową, pewnie dużo lepiej poradziliby sobie z angielskim. Jednak nie zakłóca to odbioru przedstawienia, choć może drażnić osoby mówiące płynnie po rosyjsku.
„Zoriushka” układa się w opowieść o ludziach, którzy poszukują swojego miejsca. O wszystko muszą walczyć, nic nie jest im dane raz na zawsze. Czeka ich wiele rozczarowań, obserwujemy bowiem młodych ludzi jakby na dzień przed katastrofą, jeszcze w stanie niezmąconej niewinności, choć jednocześnie czujemy, że wkrótce wydarzy się coś, co zburzy ich spokój. To ludzie XXI wieku, którym przyjdzie „szukać tlenu w zatrutym powietrzu”.