Szukam sensu wśród wiązanki roślin, ziół
„Paciorki" Katarzyny Jankowiak - Galeria Sztuki Wozownia w ToruniuRóża , oset, wrotycz - o czym mówią, widziane na łąkach, bezimienne, nieznane. Rośliny pełniące funkcje ramy, dopełnienia, będące częścią obrazów, okalające tą przestrzeń, by zatrzymać w ryzach płótna pewne historie.
Każda z nich posiada swoje odmienne właściwości. Spisane i stworzone wraz z tytuowymi paciorkami, by dać się poznać bliżej, od nieco innej strony, na białych ścianach, zamiast dywanu zieleni pod gołym niebem. Wśród stonowanych niczym natura kolorów, gdzieniegdzie przedzierającymi się przez nie bardziej intensywnymi barwami, aż do głębszych odcieni różu. Tak oto czekają, by przyjrzeć się im z bliska. A wszystko to co powyżej, nie tylko prezentuje obraz pewnej osobistej historii, lecz tak naprawdę jest tylko zalążkiem, tym co pomiędzy.
Początek opowieści, którą przedstawia nam Katarzyna Jankowiak zaczyna się w Licheniu, podczas jednego z plenerów. Wprowadza nas w nią obraz z 2012r. na którym widać horyzont przeniosiony do górnej części i poprzyczepiane do niego fragmenty różańców czy kamyki. Były to ślady na drodze którą podążali pielgrzymi - zgubione, rozsypane koraliki i te drobne materie, które je otaczały. Przeplatają się one praktycznie przez cały ten obszar, zostawiając przy tym miejsce na osobne historie. Płótna niejako zdają się mówić przez siebie, poprzez tekst umieszczony bezpośrednio na nich, będący zarazem dopełnieniem bardziej abstrakcyjnych form w zasięgu wzroku.
Umieszczone w bliskim towarzystwie ziół, użytych jako symboli odczuwanych emocji, tego co mieści się w śodku. Jedne są życzeniami skierowanymi do ludzi, których spotykamy na swej drodze, inne „listą" nakazów, zakazów, bycia, zawirowań na tych krętych drogach. Słowa płyną szybko, nieubłąganie, stają w miejscu, kreują myśli stworzone w głowie. Sprowadzają się do bardziej cielesnych przestrzeni, na których zapisuje się indywidualna mapa przeżyć. Nie brakuje również takich, które są zaznaczeniem własnej obecności czy przemijania. Na pokrytych czernią płótnach mówią o stracie, upamiętniając równocześnie osoby które pozostają na zawsze w sercach i wspomieniach.
Nie brakuje również czegoś na kształt iluzji, gdyż wydawać by się mogło, że część płócien wykonana jest w technice haftu, tworząc jednokolorowe napisy, pojawiające się w pewnych od siebie odstępach. Dopiero gdy podejdziemy bliżej, zdamy sobie sprawę, że nie są to dziergane makatki, a jedynie farba, która przez sposób jej nałożenia emituję tę technikę. Składające się litery natomiast, rozdzielone przez historię/obiekty wyżej wymienione, tworzą zdanie: „nie wiem po co to wszystko jest".
Lecz o czym mowa? Życie czy sztuka? Zwątpienie dotyczące całokształtu podejmowanych działań? Wątpliwości rozbrzmiewają w niedalekich odstępach, potęgując te słowa, tak jakby nie chciały dać o siebie zapomieć. Jedna ze ścian jak gdyby dać chciała odpowiedź „nie wiadomo". Czy znajdziesz swoją?
Na podłodze rozsypany jest rumianek, gdzieniegdzie poskrywane są kadzidełka. Gdy dołaczymy do tego wyżej wymienione elementy – zioła, hafty, tworzy nam się namiastka miejsca, jakby dawnego mieszkania, w którym rzeczy te były praktykowane, a które teraz poszły bardziej w zapomnienie.
Jest to więc świat niewątpliwie bardzo rozbudowany. Przeplatający się między religią, magią, sensem, powrotem do korzeni. Używający przy tym wiele środków wyrazu, gdyż mamy tu zarówno akwarelę, farbę olejną, elementy nawołujące do sztuki haptycznej. Uważać więc należy na spójność, gdyż wielość tematów sprawia, że łatwo można się pogubić i zgubić główny wątek wystawy.
Ciekawym jednak aspektem jest zarówno odkrywanie treści zawartych w słowach i łączenie ich w jedną całość, wykorzystanie bukietów suszonych ziół, pokrywających ściany, niekiedy też kwiatów, nadając im głębsze znaczenie.