Tajemnica grabarza

"Czaszka z Connemary" - reż: Katarzyna Deszcz - Teatr Śląski w Katowicach

Kapu kap - wielkie krople deszczu uderzają o żwir. Kapu kap - trzaska ogień na kominku w maleńkim domu w miejscowości Connemary. W jego wnętrzu stary grabarz i młody chłopiec wielkimi młotami roztrzaskują ludzkie kości i czaszki na biały pył... Huk łamanych szczątków ludzkich z echem roznosi się wśród nocnej mgły...

Czyżby kolejna mrożąca krew w żyłach historia rozgrywała się na naszych oczach? Co właściwie stało się w Connemary przed laty – zwykły wypadek, a może morderstwo z premedytacją? Ludzkie gadanie nie zna granic... Plotka to największa rozrywka małych społeczności. Plotka to też największa zmora, jaka może wkraść się w ludzkie serca, po to, by zatrzeć prawdziwe ich emocje. Wszyscy o tym gadają... wszyscy snują domysły i bawią się w sędziów, wydających wyroki. Tylko on jeden nic nie wie, nic nie podejrzewa. Siedzi zamknięty w swoim pustym domu i rozmyśla o swej samotności. Bark mu jej głosu, brak obecności, zapachu... Ona już nie wróci.

Oderwany od rzeczywistości grabarz, na ziemię jest sprowadzany raz do roku. Zmuszony on wtedy do wykopywania kolejnych ludzkich szczątków z przykościelnego cmentarza, aby przygotować go na przyjęcie „nowych mieszkańców”. W tym roku kolej na Molly... tragicznie zmarłą żonę Micka Dowda (Wiesław Kańtoch). Stare rany odżywają, stare historie wracają na ludzkie języki. Punktem kulminacyjnym okazuje się zniknięcie zwłok Molly z cmentarza... 

Typowa tragedia połączona została z elementami komediowymi, tworząc w ten sposób niezwykły humor charakterystyczny dla czarnych komedii. Tragedia? Przede wszystkim w schemacie fabularnym. Komedia? Przede wszystkim w postaciach Martina (Michał Rolnicki), Thomasa (Wiesław Kupczak) i Maryjohnny (Bogumiła Murzyńska). Łączący element? Tajemnicza śmierć Molly. W spektaklu „Czaszka z Connemary” występują również elementy drastyczne, takie jak rozłupywanie ludzkich kości na kuchennym stole, czy ociekający krwią młot w rękach grabarza. Mocne sceny i słowa, których nie brak przedstawieniu, dobitnie odzwierciedlają podłość ludzkich charakterów, a także impulsywność działań, których ludzie są zdolni się podjąć w najróżniejszych życiowych momentach. 

Fenomenalna gra aktorów, świetna scenografia i idealnie dobrana muzyka. W niektórych scenach występuje niestety zbyt wiele krzyków i natłoku zdarzeń – każdy coś wykrzykuje, każdy coś tłumaczy, dołączając masę przekleństw i gestów, przez co tworzy się chaos. Chaos ten jednak zbliża owe sceny do rzeczywistości, bowiem chaos to nieodłączny element codzienności. 

„Czaszka z Connemary” to spektakl pełen niedopowiedzeń. Jak twierdzi polskie przysłowie: Zawsze są dwie strony medalu. Powiedzenie to odnajduje się tu całkowicie – każda scena ma dwa końce, dwa plany (jeden podany wprost, a drugi ukryty pod kilkoma warstwami pierwszego), a każda z postaci dwa charaktery. Nic nie jest tu powiedziane wprost, dzięki czemu duże pole do popisu odnajduje tu wyobraźnia widza. Spektakl zdecydowanie jest wart obejrzenia – polecam!

Joanna Garbarczyk
Dziennik Teatralny Katowice
5 maja 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...