Tajemnica tkwi w wyobraźni

"CPH4" - reż. Jacek Łumiński - Wydział Teatru Tańca w Bytomiu

„CPH4" w choreografii Jacka Łumińskiego to tegoroczny dyplom studentów IV roku Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu. Premiera miała miejsce 4 października na deskach Bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu Rozbark. Enigmatycznie brzmiący tytuł spektaklu stanowi zapowiedź niejednorodnego dzieła wymykającego się jednoznacznym opisom.

„CPH4" to taneczna podróż przez epoki, zarówno te historyczne, taneczne, jak i muzyczne. Nie brakuje tu odwołań do kultury ludowej, chtoniczności, ale i pierwiastka współczesnego. Tańczą: Anna Berek, Martyna Biskup, Natalia Gryczka, Katarzyna Janek, Patryk Kaczmarek, Omar Karabulut, Martyna Kuś-Rudnicka, Julia Lewandowska, Szymon Michlewicz-Sowa, Anna Obszańska, Kesja Rózga, Agnieszka Skorut, Sebastian Wiertelak, Sebastian Wylot, Łukasz Zgórka, Natalia Zych, Ilona Żydziak oraz Zuzanna Żylińska.

Tempo, jakie narzuca tancerzom choreograf jest zabójcze, ale ci wychodzą z tanecznej próby bez szanku. Tegoroczni absolwenci WTT zdali swój dyplom śpiewająco. Istnieją pogłoski przypisujące tajemniczemu enzymowi CPH4 działanie nootropowe, czyli wspomagające funkcje poznawcze. Tego jednak nie udowodniono. Wiadomo natomiast, że młodzi adepci sztuki tanecznej pokazali, że taniec uskrzydla, wyzwala wyobraźnię i niespożytą energię. To on katalizuje wydzielanie się niewykorzystanych dotąd pokładów kreatywności.

Scenografii w zasadzie tu nie uświadczymy. Można dostrzec jedynie przezroczystą folię, która imitując ścianę, daje spore pole do popisu dla reżyserii świateł. Ten scenograficzny ascetyzm napędza wyobraźnię i czyni przestrzeń uniwersalną. Historia opowiedziana za pomocą tańca dzieje się poza czasem. Klimat w spektaklu tworzy tak naprawdę światło. To za jego pomocą realizatorzy malują surrealistyczny świat przedstawiony. Prymarną rolę odgrywa reżyseria świateł, za którą odpowiada Paweł Murlik oraz muzyka stanowiąca heterogeniczny kolaż. Warto wspomnieć, że reżyser wykorzystał fragmenty utworów Aleksandra Lasonia, Zespołu Polskiego Marii Pomianowskiej - grupy folkowej specjalizującej się w tradycyjnej polskiej muzyce folkowej z okresu XV-XIX wieku, folkowej Kapeli ze Wsi Warszawa, czy Milesa. Ale nie zabrakło też zgoła odmiennego brzmienia, które publiczności serwuje raper Grubson. Jego piosenka „Na szczycie" traktująca o równości i wzajemnym szacunku wieńczy spektakl, ale i przemyca pewne przesłanie, bo w końcu kiedyś wszyscy spotkamy się gdzieś, na szczycie góry...

Jacek Łumiński w „CPH4" tworzy ciekawy mariaż historii, ludowości, tradycji ze współczesnością. Przeprowadza widza płynnie przez epoki, przestrzenie, tematy i motywy, zupełnie tak jak tancerze tańcząc płyną po scenie. Młodzi artyści poruszają się z gracją, niezwykłą lekkością, jakby nie dotyczyły ich zasady grawitacji. Sceny zmieniają się niczym wizje pojawiające się przed oczyma wyobraźni. Ciemność i oniryczne obrazy malowane światłem przypominają senne widzenia. Każdy z nich zapowiada zmieniająca się muzyka, stanowiąca dopełnienie scenicznej akcji. Ludowe pieśni, rytmy zostały twórczo (industrialnie) przetworzone.

Skonstruowany świat opiera się na damsko-męskiej dychotomii, jednakże czasami dochodzi do mieszania się tych sfer. Kobiety w niektórych scenach przypominają leśne nimfy, driady, później Słowianki tańczące w świetle księżyca. Panowie z kolei to konkurujący ze sobą wojownicy. Królują tu ludowe rytmy i obrazy znane z uroczystości, które dawno zginęły w mrokach dziejów. Pojawia się też motyw przypominający słowiańską noc kupały, rytuały związane z pełnią księżyca, ale są i układy przywodzące na myśl góralskie tańce, czy wojna, której towarzyszą krzyki potępionych dusz. Po scenie tej następuje stanowcza zmiana dramaturgii. Po chwili rozlegają się rozmowy, a tancerze przechadzając się po scenie przy dźwiękach piosenki Grubsona, symbolicznie przełamując „czwartą" ścianę, oddzielającą ich do tej pory od publiczności.

Choreografia jest niejednorodna i naszpikowana skomplikowanymi, jakże widowiskowymi, układami, które odsłaniają dobre opanowanie trudnej techniki tanecznej. Jest tu sporo partnerowania, układów zbiorowych, ale nie brakuje też akrobatycznych popisów - jakim zaufaniem trzeba obdarzyć pozostałych członków zespołu, żeby perfekcyjnie wykonać taki układ? To praca całościowa, proces, który nie ogranicza się wyłącznie do pracy nad rolą przed scenicznym występem.

„CPH4" to surrealistyczna wizja historii ludzkości ukazana w elipsie czasowej i opowiedziana językiem teatru tańca współczesnego. Prezentowane sceny są nieco metafizyczno – psychodeliczne. Ale przecież nie może być inaczej skoro tytuł „CPH4" wskazuje na tajemniczą substancję, owianą popkulturowym mitem (m.in. „Lucy" Luca Bessona, czy „Limitless" Neila Burgera), pozwalającą na uwolnienie 90 proc. do tej pory nieaktywnych możliwości ludzkiego mózgu. Taniec stanowi jedną z pierwszych form ludzkiej ekspresji. Towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. W tańcu zaklęta jest historia danego ludu, obyczaje, wierzenia... To on ucieleśnia witalny aspekt ludzkiej natury, łączy ludzi we wspólnoty oraz pozwala na świętowanie rozmaitych uroczystości. I to wszystko zostało świetnie zaprezentowane w skondensowanej wersji w spektaklu „CPH4". Ale czymże byłby taniec bez wyobraźni drzemiącej w odległych zakamarkach mózgu? Odpowiednio stymulowana pozwala na dokonywanie pozornie niemożliwych do zrealizowania czynów.

Za popularnym neuromitem przyjmuje się, że przeciętny człowiek wykorzystuje zaledwie 10 procent możliwości swojego mózgu. Znajduje to odzwierciedlenie w spektaklu „CPH4", w którym to taniec napędza wyobraźnię, a wyobraźnia wyzwala niespotykaną energię drzemiącą w tancerzach.

 

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
23 października 2018
Portrety
Jacek Łumiński

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...