Tajemnicze Sanatorium
"Sanatorium pod Klepsydrą" - reż.Julia Wernio - Teatr Jaracza w OlsztyniePoetycka opowieść o wędrówce po świecie, który znajduje się poza czasem, to najnowsza propozycja Teatru im. Stefana Jaracza. - Przeniesienie prozy Brunona Schulza na scenę to marzenie, a zarazem lęk wielu reżyserów - mówi Julia Wernio, która podjęła się tego niełatwego zadania.
Czy może istnieć miejsce, gdzie dawno zmarli ludzie wciąż żyją? Zdaniem Doktora Gotarda (Dariusz Poleszak) tak. To tajemnicze Sanatorium pod Klepsydrą, gdzie czas płynie inaczej, a wydarzenia sprzed lat rozgrywają się wciąż na nowo. I nigdy nie wiadomo, jak się zakończą, bo istnieje nieograniczona ilość scenariuszy, według których może rozwinąć się akcja. Łącznie z tym, że śmiertelnie chorzy ludzie, którzy odeszli wiele lat temu, wyzdrowieją.
W takim miejscu przebywa kupiec Jakub (Marian Czarkowski), do którego w odwiedziny przyjeżdża syn Józef (Marek Szkoda). Chłopak spotyka tam nie tylko ojca, ale wiele innych postaci z przeszłości. W Sanatorium pod Klepsydrą mieszka jego matka (Joanna Fertacz), wciąż prowadząca ze służącą Adelą (Agnieszka Grzybowska) błahe rozmowy o soku z malin i zaletach strażaków. Codziennymi zajęciami pochłonięty jest starszy subiekt Teodor (Jarosław Borodziuk), żyje też Szloma (Grzegorz Gromek), złodziej-filozof łączący "wdzięk" dresiarza z wrażliwością poety i Bianka (Milena Gauer), pierwsza miłość Józefa. Wszyscy oni istnieją, przynajmniej w pewnym sensie. Nie jest to pełna egzystencja, bo czas, którego używa Doktor Gotard, pochodzi z odzysku. Jest zużyty, pełen dziur, niekiedy tak cienki, że aż prześwitujący, rwie się i psuje, czyniąc istnienie mieszkańców sanatorium podobnym do snu, w którym miesza się chronologia i wątki.
Spektakl powstał na podstawie opowiadań Brunona Schulza "Sanatorium pod Klepsydrą", które po raz pierwszy wydano w 1937 roku. Niełatwego zadania przeniesienia prozy na scenę podjęła się Julia Wernio. - To marzenie, a zarazem lęk wielu reżyserów - mówi. - Niektórzy uważają, że twórczość Schulza jest zupełnie nieprzekładalna na środki teatralne. Dla mnie praca nad spektaklem była radością z obcowania z wyobraźnią i osobowością autora.
Reżyserka oparła się głównie na "Sanatorium pod Klepsydrą", ale w przedstawieniu można odnaleźć wątki i postaci z innych opowiadań Schulza, także z pisanych przez niego listów. - Gdy powstał główny szkic sztuki, wróciłam jeszcze raz do "Sanatorium..." i zdziwiłam się, jak wiernie udało się je opowiedzieć - dodaje Julia Wernio.
W rezultacie powstał poetycki spektakl, w którym widz podąża za snami Józefa. W klimat pomagają mu się wczuć piękne, plastyczne dekoracje przygotowane przez Elżbietę Wernio. Gra świateł i cieni, zawoalowane światy podkreślają metafizyczny wymiar historii. Atmosferę tajemniczości oddaje też muzyka napisana przez Piotra Salabera.
Julia Wernio jest współzałożycielką Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem i atmosferę charakterystyczną dla tej sceny można odczuć także oglądając przedstawienie w Jaraczu. Kto lubi klimat z pogranicza marzeń i snu, powinien dać się ponieść opowieści o podróży Józefa po tajemniczej krainie wspomnień. Z pewnością dla niektórych scen warto zobaczyć "Sanatorium pod Klepsydrą". Chodźmy tej, w której Szloma w jednej sekundzie z aroganckiego luja zmienia się w uduchowionego czciciela złotego pantofelka. Sporo scen wydaje się jednak niepotrzebnych, bo niewiele wnoszą do przedstawienia lub są niezrozumiałe, a ponad miarę je przedłużają.
Od wtorku do soboty przedstawienie "Sanatorium pod Klepsydrą" na dużej Scenie Teatru im. Stefana Jaracza będzie wystawiane o godz. 19. Bilety po 30 i 20 zł (ulgowy), 15 zł z Kartą Przyjaciela Teatru.