Talent, wdzięk i charakter

Danuta Szaflarska kończy 95 lat

- Najbardziej lubię grać stare wiedźmy. U Kędzierzawskiej, zanim zagrałam główną rolę, Anielę, w filmie "Pora umierać", byłam wiedźmą w "Diabły, diabły" i jędzą w "Nic". Tak, grać stare wiedźmy. A jak umrę, będę latać - powiedziała niedawno Danuta Szaflarska, która dziś kończy 95 lat.

Powiedzieć o Jubilatce, że jest pierwszą damą polskiego teatru i filmu, to zbyt banalne. Danuta Szaflarska to zjawisko niepowtarzalne: wciąż młoda, wciąż elegancka, wciąż w wirze pracy. To talent, wdzięk i charakter. Wciąż jest nagradzana, jak w minionym roku, kiedy za rolę Babci w spektaklu "Między nami dobrze jest" wyreżyserowanym przez Grzegorza Jarzynę otrzymała nagrodę na Festiwalu Dramaturgii Współczesnej. Kiedy przed trzema laty odbierała nagrodę na Filmowym Festiwalu w Gdyni za wspaniałą rolę w filmie "Pora umierać", niczym motyl wyfrunęła z widowni, przeszła przez podest z gracją, młodzieńczym krokiem, jakby unosząc się centymetr nad sceną. 

Jest absolwentką Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej. Brała udział w Powstaniu Warszawskim jako łączniczka. Grała w Teatrze Polskim w Wilnie, Teatrze Kameralnym w Łodzi. W 1949 roku wraz z zespołem Erwina Axera, przeniosła się do Warszawy, gdzie występowała na deskach Teatru Współczesnego oraz Narodowego (1954-1966) i Dramatycznego (1966-1985). Wciąż gra na scenach wielu warszawskich teatrów. Ogromną popularność i sympatię widzów przyniosły jej role Haliny Tokarskiej w "Zakazanych piosenkach" (1946) i Krysi Różyckiej w "Skarbie" (1948).

Była aktorką Starego Teatru, gdzie w latach powojennych grała w sztukach reżyserowanych m.in. przez Juliusza Osterwę i Janusza Warneckiego. Do historii teatru przeszło wiele jej ról, m.in. Podstoliny w "Zemście", Ruth w "Niemcach", Kasi w "Poskromieniu złośnicy", Aszantki w "Aszantce".

Za całokształt pracy artystycznej została uhonorowana Złotym Medalem Gloria Artis.

Niewiele brakowało, byśmy nie podziwiali talentu tej wspaniałej artystki, gdyż jej losy mogły się zupełnie inaczej potoczyć.

- Pojechałam do Warszawy, zdawać do PIST-u - wspominała w naszej rozmowie. - Do egzaminu przystąpiłam kompletnie nieprzygotowana. Nie miałam pojęcia, że w komisji siedzą takie sławy, jak Wysocka, Schiller, Zelwerowicz, Wierciński. Zelwerowicz był przerażony: "Czerwieniłem się za panią ze wstydu, słysząc, co pani mówi. Pani wiedza o teatrze wygląda tak, jakby aptekarz pomylił olej rycynowy z kwasem solnym. Kazał mi przeczytać "Pięćdziesiąt lat teatru" Michała Orlicza i przyjść na egzamin poprawkowy. Podobny los spotkał Hankę Bielicką i Jurka Duszyńskiego, moich przyjaciół. Przeczytałam. Na poprawkowy przyszliśmy, ale nigdy go nie zdawaliśmy. Przyjęto nas. Z kolei po zdanym egzaminie na II rok przeczytałam adnotację Zelwerowicza: "Szaflarska - za małe oczy". Poirytowało mnie to zastrzeżenie. Poszłam do dyrektora Zelwerowicza mówiąc: "Co mam zrobić z oczami - powycinać, żeby były większe?" Wtedy zobaczył, że ta nieśmiała Szaflarska ma temperament.

Kraków to odrębny rozdział w życiu aktorki. Tak go wspominała w naszej rozmowie: - Był czas, że przepadałam za Krakowem - w dzieciństwie. Urodziłam się w Kosarzyskach, koło Piwnicznej. Rodzice byli nauczycielami: ojciec pochodził z góralskiej wsi, a mama z Krakowa. I właśnie do babci i cioci, do Krakowa przyjeżdżało się z wizytą. To było wielkie święto: pierwsze pójście do Teatru Słowackiego na bajkę, wyprawy do cukierni, zwiedzanie miasta. Natomiast Kraków po powstaniu warszawskim - to koszmarne wspomnienie. Głód, nędza, a potem, już po wojnie gaża w teatrze nie zawsze wypłacana... Wiele smutnych chwil. Ale wcześniej, jeszcze przed wojną, studiowałam w Krakowie, w Wyższej Szkole Handlowej - wymarzona medycyna była zbyt kosztowna. W połowie drugiego roku zachorowałam na tyfus. Mama zabrała mnie do domu, do Nowego Sącza na rekonwalescencję. A Kraków? Urocze miasto... Ale ten klimat nie służy mi. Bardzo lubię tu przyjechać na kilka dni i wracać do Warszawy. Ona jest moim ukochanym miastem.

Szanowna Jubilatko! Spod Wawelu przesyłamy najlepsze życzenia.

Jolanta Ciosek
Dziennik Polski
22 lutego 2010

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia