Talenty rodzą się z chaosu

XXX Festiwal Szkół Teatralnych

Pomimo nieco chłodnego przyjęcia przez niektórych krakowskich recenzentów i zarzutów o estetyczno-myślowy bigos, spektakl Ja-jestem-nim" przygotowany w PWST w Krakowie zdaje się jednym z faworytów tegorocznego Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi.

Pod okiem reżysera młodego pokolenia Szymona Kaczmarka (z łódzkimi studentami zrealizował spektakl "Cztery"), krakowscy dyplomanci zrobili role niemal z niczego, choć trudno nazwać "niczym" choćby najkrótsze z opowiadań Etgara Kereta. Z nich to, mając minimum literackiego materiału, czasem tylko kilka zdań, stworzyli krwiste, bogate postaci, naprzemiennie oddając ich śmieszność i tragizm, nieporadność i wielkość, zagubienie i siłę, miłość i okrucieństwo. W tym teatrze bezpośredniego zwrotu do publiczności, młodzi aktorzy grają po kilka ról z umiarem stosując i dostosowując środki. Może to rodzić zarzut o "studyjny" czy "zadaniowy" charakter gry, a jednak to na nich, prowadzących narrację, spada odpowiedzialność za jej dramatyzm, za tempo zdarzeń.

1 dają sobie z tym świetnie radę, a ich kolejne wejścia nie stają się odrębnymi etiudami, lecz zgodnie połączoną wielogłosową, choć afabularną wypowiedzą, w której o prym walczą ironia, melancholia i absurd.

Młodzi aktorzy znają swoje miejsce w szeregu i nie starają się wysforować poza zbiorowość. Paradoksalnie, bo mając na uwadze lapidarny styl Kereta, a i mozaikowaty charakter przedstawienia, jedno co można mu zarzucić, to właśnie zbytnią długość. Cóż, dwadzieścia trzy opowiadania, choćby i najkrótsze, gdzieś musiały się pomieścić. Oczywiście nie jest to teatr prawdziwie wielki, ale z pewnością dobra platforma do wyrażenia umiejętności zdobytych w szkole. W pamięci zapadają role Łukasza Stawarczyka, Jana Jurkowskiego, Małgorzaty Gorol, Kamili Kuboth, Bartosza Gelnera i Martyny Krzysztofik.

Odmienne widzenie teatru zaproponowała w przedstawieniu "Zabawa" [na zdjęciu] Anna Seniuk ze studentami warszawskiej Akademii Teatralnej. Odmienne, bo zgoła tradycyjne, ale nie jest to określenie pejoratywne.

W jednej ze swych najstarszych sztuk Sławomir Mrożek odmalował nigdy nie zrealizowane pragnienia trzech umysłowo ociężałych Parobków, ich dorastanie do pełnej świadomości swego losu.

Kameralna sztuka, w której tragizm i komizm skrywają się pod sobą na kształt palimpsestu, jest idealnym sprawdzianem umiejętności przyszłych aktorów, ale i rzuceniem tychże na głęboką wodę. Mając za plecami pamiętne kreacje m.in. Jana Peszka i Jerzego Stuhra, adepci aktorstwa nie toną jednak. No, na pewno nie wszyscy. "Zabawa" to głównie popis Adama Serowańca (Parobek N). Niespożyta energia godna aktorów comedia deli arte, nietuzinkowe zdolności mimiczne, pozwalające w chwili być królem i trefnisiem, zrodziły na scenie metafizyczną clownadę. Kacper Matula udanie i z lekkością oddał siermiężność i indolencję Parobka S. Trudno ocenić dodatnio nieco "drewnianą" grę Kamila Siegmunda. Choć jego swoiście sztywny i pozornie opanowany Parobek B, czujący dziwny pociąg do śmierci, budzi niepokój, czym dopełnia tę galerię charakterów.

Bardzo dobrze poprowadził zespół aktorski Remigiusz Brzyk realizując w szkole wrocławskiej "Testament psa, czyli historia o miłosiernej". Przedstawienie jest modne, wyraziste, młodzi aktorzy doskonale się czują w tego rodzaju kpinie, którą zaproponowali twórcy spektaklu.

Łódzcy dyplomanci pokazali zaś intrygujący "Z Różewicza dyplom" w reż. Zbigniewa Brzozy, wykorzystujący teatralne teorie i motywy ze sztuk tego jednego z najważniejszych współczesnych dramatopisarzy.

Łukasz Kaczyński
Polska Dziennik Łodzki
27 kwietnia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia