Tańce w niewygodnych sukniach

"Barocco " - reż. Anna Godowska - Centrum Kultury w Lublinie

W spektaklu tańca współczesnego ,,Barocco" cztery tancerki walczą o to, żeby zobaczyć w sobie coś więcej niż zgrabne ciało i ładną figurę. Chcą stać się perłą – tworem idealnym. Niestety, artystki giną w barkowych sukniach, które szybko stają się głównymi bohaterkami przedstawienia. Jak się okazuje, doskonałym można być tylko przez chwilę i tylko we śnie.

Tytułowa perła - barocco - to symbol doskonałości, której od zawsze poszukuje kobieta. Dlatego cztery tancerki zakładają barokowe suknie, przymykają oczy, poruszają się w rytm granej na żywo muzyki i szukają. Chcą być idealne, takie jak w swoich snach. Przezwyciężają ograniczenia ciała i stroju, starają się przeobrazić sen w materialne kształty. Kiedy zdejmują suknie, nie są już damami, tracą dostojność, budzą się w nich pierwotne instynkty. Trzęsą się, drżą, ich powtarzalne gesty przypominają tiki nerwowe. Marzenie senne oraz pragnienie bycia doskonałą walczy z ukrytym wyobrażeniem własnej kobiecości. Tancerki szukają tego, co jest najgłębiej - źródła kobiecości i płynącej z niej siły – potem próbują wydobyć to na zewnątrz. Chwilowe zdjęcie maski i uwolnienie ciała stanowi odpowiedź na ich wewnętrzne potrzeby. Zawsze jednak pojawia się ktoś, kto bez ostrzeżenia przerwie ich senne starania i znów zamknie w klatce barokowej sukni. Tancerki nawzajem zakładają sobie niewygodne kostiumy, stają się takimi kobietami, jakich oczekuje od nich społeczeństwo. Są uzależnione od oczekiwań z zewnątrz. Schemat i dyscyplina w obrazowy i konsekwentny sposób zderzają się z frywolnością i wyzwoloną seksualnością artystek.

W przedstawieniu barok to także metafora dzisiejszych czasów. Współczesność wymaga od kobiet siły, nieraz brutalności, a jednocześnie zmysłowości i hedonizmu. Wszystkie te ,,ekspresje" łączą się w ciele kobiety, które staje się obiektem szczególnego zainteresowania. Niestety, w spektaklu poszukiwanie piękna zbyt często ogranicza się tylko do fizyczności i pokazu siły. Według Anny Godowskiej, reżyserki przedstawienia, współczesne kobiety zamiast tworzyć wspólnotę, atakują się nawzajem, są mistrzyniami pozorów i nieczystych zagrań. W fizycznej, wręcz męskiej walce zabrakło miejsca na pierwiastek kobiecości.

Interakcja między tancerkami, nie licząc trzech scen, w zasadzie nie istniała. Podczas gdy jedna z artystek prezentowała się na środku, pozostałe chowały się w cień i w bezruchu obserwowały tańczącą koleżankę. Po każdej takiej sekwencji następowała długa pauza. Oczywiście, kobiety potrafią wymownie milczeć, wydaje się jednak, że reżyserka aż nadto związała usta tancerkom. Na krzyk artystki pozwoliły sobie dopiero w ostatniej scenie. Wykorzystanie energetycznych impulsów i bezwładu ciała było interesującym zabiegiem, ale tylko w kilku scenach, w pozostałych zabrało zwięzłość i esencjonalność przedstawieniu.

Barokowa suknia, główny punkt odniesienia w spektaklu, to psychologiczny sygnał do zbadania współczesnej kobiecości. Okrągłe spódnice stanowiły pewną barierę, z jednej strony chroniły kobiety przed światem zewnętrznym, z drugiej ograniczały ich wewnętrzne emocje. Pozostało więc życie w zawieszeniu. Stroje zaabsorbowały Godowską jednak tak bardzo, że zabrakło miejsca na artystki. Nie widać było pomysłu na zaprezentowanie przejścia od ,,ja" do ,,ona", sama cisza nie wystarczyła. Nieraz z większym zaciekawieniem patrzyło się na gitarzystkę i jej naturalną ekspresję gry niż na tancerki. Nie zdecydowano się też w pełni wykorzystać możliwości światła, które w pierwszych fragmentach spektaklu świetnie stawiało wykrzyknik przy wybranych scenach.

W ,,Barocco" zwraca uwagę przede wszystkim sekwencja zatańczona przez Edytę Herbuś. Artystka przemieszcza się po całej scenie, nawiązuje kontakt z publicznością, tańczy w rytm wybijanej przez Małgorzatę Tekiel na gitarze melodii. Ale z każdym kolejnym powtórzeniem układu muzyka zmienia się, a nogi tancerki nie pracują jak wcześniej, w końcu artystka nie jest w stanie stanąć o własnych siłach. W sugestywny sposób pokazano, że osiągnięcie ideału jest tylko chwilowe. Edyta Herbuś i Anna Krysiak, druga z tancerek, swoje postaci pokazały nie tylko w ruchach, ale też w mimice. Pozostałe artystki były ,,obok" swoich bohaterek.

Spektakl rozpoczął ,,Kanon" Pachelbela, jeden z najsłynniejszych utworów powstałych w baroku. Melodia, idealnie wpisująca się w konwencję przedstawienia, dzięki drobniejszym wartościom rytmicznym, wprowadziła narastający nastrój napięcia. Między sekwencjami tanecznymi wplecione zostały również covery grupy ,,Gossip" w wykonaniu Justyny Chaberek, które w przeciwieństwie do ,,Kanonu" nie wpłynęły na urozmaicenie fabuły spektaklu, ale na jej jeszcze większą, nieuzasadnioną segmentację. Dopiero w ostatniej scenie muzykę, śpiew i taniec udało się połączyć, a tancerki stały się prawdziwym chórem kobiet.

Tytułowe ,,Barocco" okazało się perłą o intrygujących, choć często mało wyrazistych kształtach. W spektaklu Anny Godowskiej o kobietach, granym przez kobiety, kobiecości zabrakło. Delikatnie zaznaczona estetyka barokowa zmieniła się we współczesną walkę dam, rozdartych między głęboko ukrytymi potrzebami a oczekiwaniami z zewnątrz. Wydawało się, że tancerki staną się tytułową perłą, pozostały jednak schowane w ,,muszli barokowej sukni".

Aleksandra Pucułek
Dziennik Teatralny Lublin
13 czerwca 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia