Tancerze i lalkowe awatary
22. Światowy Festiwal Lalkarski w Charleville-Mézières„W tym wciągającym doświadczeniu przeplatają się kultury hinduska i brazylijska, angażując bogów, ludzi i (super)bohaterów z filmu/komiksu/mitologii. Nadprzyrodzone lalki z gąbczanej pianki tańczą, aby wyrazić oddech życia, podczas gdy publiczność zastanawia się, czy ludzkość stworzyła boskość, czy było odwrotnie."
Na dobrą sprawę to jedyna zapowiedź spektaklu Avatāra, koprodukcji Duda Paiva Company i Illusionary Rockaz Company (IRC), kończącego tegoroczną 22. edycję Światowego Festiwalu Lalkarskiego w Charleville-Mézières. Pochodzi z festiwalowego programu. Wątpię, by mówiła wiele o samym spektaklu, ale powodem do wpisania go na moją listę spektakli do obejrzenia w Charleville była oczywiście obecność Dudy Paiva, tancerza i lalkarza, którego przedstawiać na tym blogu nie muszę.
Avatāra była – kto wie – może najwybitniejszym przedstawieniem festiwalu, którego programu nikt w całości nie jest w stanie ogarnąć. Spektakl powstał przed rokiem, zdążył objechać całą Holandię, w bieżącym roku kandyduje do miana najlepszej innowacyjnej holenderskiej choreografii roku.
Nie wiem, czy publiczność po obejrzeniu przedstawienia rozmyślała rzeczywiście czy to ludzkość stworzyła boskość, czy było na odwrót. Z tą metaforą środowisko lalkarskie jest zaprzyjaźnione od wieków, bo nawiązuje ona do mglistych początków lalkarstwa i nierozstrzygniętego dylematu, czy to ludzie stali się odważniejsi, czy bogowie bardziej ludzcy i pozwolili śmiertelnym przejąć boskie funkcje rządzenia zminiaturyzowanym światem teatru lalek. Faktem jest, że po raz pierwszy od dawna, a może w ogóle po raz pierwszy, nie próbowałem skupić uwagi na sensach, znaczeniach, przesłaniach, interpretacjach, wymagających słów i zwyczajnego rozumienia działań i zawartych w nich intencji. Z pewnością one były, ale na ich odszyfrowywanie przyjdzie pewnie czas podczas kolejnych spotkań z przedstawieniem, którego autorami są tancerz i choreograf, szef artystyczny IRC, artysta wywodzący się z Surinamu – Shailesh Bahoran i właśnie Duda Paiva.
Avatāra to spektakl łączący sztukę tańca i sztukę lalkarską. Świadomie podkreślam słowo sztuka, bo przedstawienie jest niezwykłym przykładem właśnie artyzmu, piękna, doskonałości i wzruszenia, które przenoszą nas całkowicie w sferę emocjonalnych doznań, skłaniają przede wszystkim do refleksji, jak wciąż zaskakujący może być teatr, jakie nieograniczone możliwości oferuje doskonałość ruchu, gestu, animacji, dźwięku, światła, obrazu. Chciałoby się zatrzymać tę krótką chwilę trwania magicznego seansu.
Scena jest niemal pusta. Zamykają ją zawieszone pod horyzontem trzy potężne arkusze blachy, na których – przy pomocy magnesów wszytych w postaci lalkowe – komponowane będą w trakcie spektaklu, niczym obrazy, powłoki animantów, być może wyobrażenia właśnie demonów, herosów, rozmaitych awatarów, z którymi wcześniej działali na scenie aktorzy-tancerze, ożywiając te postaci, powołując niejako do życia, a czasem otrzymując życie właśnie od nich. Z prawego boku sceny widoczny jest jeszcze dużych rozmiarów piankowy blok materii, który zostaje zdekonstruowany i wydobywana jest z niego gąbczana postać ludzkich rozmiarów, będąca pierwszym wykorzystanym animantem. Ciała tancerzy i animanta przenikają nawzajem. Powstają niewiarygodnie atrakcyjne kompozycje, nieustannie zmieniające się i tworzące obrazy będące swoistymi dziełami sztuki. To jakby poklatkowa animacja filmowa, ale zarazem studium wystylizowanego ruchu i animacji lalki.
Pięcioro tancerzy (czterech mężczyzn i jedna kobieta) buduje kolejne sceny w rozmaitych konfiguracjach, z lalką (lalkami) lub bez. Wszyscy wywodzą się, jak współtwórca przedstawienia, Shailesh Bahoran, z kultury hiphopowej i związanych z nią stylów, które łączą z animacją lalek. Lalki dla wszystkich tancerzy są nowością, nigdy z nimi nie pracowali, ale na scenie widać doskonale jakie efekty może przynieść wysiłek związany z ich oswojeniem i intensywny trening podczas prób. Czasem działają wspólnie, w wieloosobowej grupie, czasem w duetach czy solo. Splatają się z animantami, trudno rozdzielić i żywe i ożywiane ciała.
Jeden z gatunków współczesnego tańca, popping, technika polegająca na łączeniu dwóch rodzajów ruchu – szybkiego napinania mięśni tancerza i równie błyskawicznego ich rozluźniania – wydaje się zresztą silnie korespondować z lalkarstwem i jest w przedstawieniu szeroko wykorzystywana. Choreografia całości doprawdy zaskakuje, jest innowacyjna, oryginalna, wydaje się nieprawdopodobne, że wciąż można budować struktury kompozycyjne i partyturę działań w tak zaskakujący i nowy sposób. Takiego ruchu scenicznego nigdy nie widziałem. Wzbudza niekłamany zachwyt.
Oczywiście moje oko przyciągają formy lalkowe. Ich twórcami jest Duda Paiva i Cat Smits. Są rozmaite. Obok pełnowymiarowej postaci, o której wspomniałem, w jednej ze scen pojawiają się dwa awatary tancerki, z którymi wykonuje ona efektowne działania. To lalki złożone z korpusów z głowami i rękoma, bez nóg, wymagające innej animacji i specyficznego ruchu, jak w Bękarcie Paivy. Są też same głowy przymocowane do różnych części ciał tancerzy, ich nóg, ramion, barków, kolan czy stóp. Przypominają się sceny z niezbyt dobrze znanego w Europie spektaklu Paivy Scriming Object. Są też maski. Są wreszcie części ludzkiego ciała, np. olbrzymie ramię, powiększone do gigantycznych rozmiarów i zrośnięte z barkiem tancerza. Ta doczepiona ręka staje się samodzielnym istnieniem, jak niegdyś gigantyczna dłoń ludzka w Malediction i jej partnerstwo – zjednoczenie bądź sprzeciw – z aktorem wydaje się sceniczną perełką.
Gąbka, jako materiał wszystkich lalek Paivy, zachwyca przy każdym spotkaniu z tą formą. Wydaje się podpowiadać nieskończenie wiele rozwiązań dla pojawiających się animantów. Może być gotową postacią sceniczną, może być ściśnięta w niewielkich rozmiarów kulisty kształt, niczym miękka piłka do zabawy. Zwolnienie jednego elementu spiętego rzepem pozwala jej zaistnieć na scenie we wcześniej wyrzeźbionej formie. Powietrze i rozprężająca się pod jego działaniem gąbka ujawnia na oczach widzów rodzący się konkretny kształt, konkretną postać. Ten zaskakujący efekt Duda Paiva wykorzystuje bodaj w każdym swoim przedstawieniu i za każdym razem jest w tym magia, ujawnienie nieoczekiwanej tajemnicy.
Avatāra jest przedstawieniem magicznym, ze znakomitą muzyką, której twórcami są Wilco Alkema & Rik Ronner, zachwycającym światłem Mike'a den Ottolandera i wibrującym energią zespołem tancerzy, którzy porywają widzów. Ale kto wie, czy nie najważniejsze są te ożywiane formy animantów. To one budują zupełnie nowy wymiar współczesnego teatru tańca i teatru lalek. Połączenie tych dwóch sztuk prowadzi do stworzenia zupełnie nowej kategorii estetycznej. Partnerstwo aktora i lalki jest dyscypliną bez granic. Tyle, że wymaga mistrzostwa, a o nie wcale nie jest tak łatwo.