Tango

32. Warszawskie Spotkania Teatralne

W czterech punktach o festiwalu pisze Tadeusz Komendant.

1. Sobota, godz. 21.30. Dzwoni jakaś dziumdzia, podobno z Centrum Badania Opinii Społecznej, i pyta, jakie jest moje kobiece zdrowie po czterdziestce. Na delikatną uwagę, że nie jestem Bridget Jones, a nawet gdybym nią był, nie dzwoniłbym po 21.00 w sobotę do facetów z pytaniem o ich zdrowie, słyszę korporacyjny szczebiot: see you.

2. Zdarzyło mi się pójść do Teatru Narodowego na "Nosferatu". Za bilet zapłaciłem 70 PLN, za program - do postawienia na meblo-ściance na dowód, że byłem - 30 PLN. W sumie 100 złotych. Wyszedłem po niedoczasie, około 20.30, bo mózg już mi zsikał kolana. Potem podobno wystrzeliwały, przygotowane przez Grzegorza Jarzynę, fajerwerki, choć połykania ognia nie było za wiele. Kiedy wychodziłem, szatniarki jadły drugie śniadanie (była to chyba krwawa kiszka), ale nie omieszkały mnie pożegnać korporacyjnym szczebiotem: see you.

3. 15 marca 2012 roku w Warszawskiej Operze Kameralnej zagrano "Zbrodnię i karę", operę (?) Bernadetty Matuszczak. Gdybym miał siekierę, tobym ją zabił. Bernadetta Matuszczak to taki babon, który umie się posługiwać wyłącznie dysonansami, po przedstawieniu z trudem się wczołgała na scenę, a potem były standing ovations za to, że z trudem weszła na scenę. Takie familijne przyjęcie. Za uczestnictwo w tej imprezie (na rodzinnych chrztach, weselach i pierwszej komunii wręcza się kopertę) zapłaciłem 120 PLN. Trochę dużo. Ja wiem, że kultura kosztuje, ale żeby aż tak? Bernadetta Matuszczak (1931-) podobno uczyła się kompozycji w Paryżu u Nadii Boulanger. A swoją drogą, czy ktoś słyszał jej, Nadii Boulanger, kompozycje, u której podobno wszyscy się uczyli? Nikt nie słyszał. Kiedy już Bernadetta Matuszczak (to taka kompozytorka) wczołgała się na scenę, przerwała owacje i powiedziała od serca: see you. Gdzie, za grzbietem nieba? Może dlatego ostatni obraz inscenizacji przedstawiał ikonę Chrystusa Pantokratora.

4. W Warszawie odbywają się pod koniec marca Spotkania Teatralne. Odpowiada za nie znany krytyk kulinarny "Gazety Wyborczej" Maciej Nowak. Tak się złożyło - unia personalna - że w tym samym czasie Maciej Nowak organizuje za zupełnie inne pieniądze zjazd krytyków teatralnych z bliższej i dalszej zagranicy (AICT; to ekskluzywne biuro podróży, założone w czasach zimnej wojny, ma siedzibę w Paryżu). Aby ci panowie poznali stan polskiego teatru, większość biletów Warszawskich Spotkań Teatralnych została zarezerwowana dla nich. Są niedostępne nie tylko dla zwykłych zjadaczy chleba, jak piszący te słowa, ale również dla polskich profesjonalistów. Nie przeszkadza to Maciejowi Nowakowi reklamować WST w prasie i telewizji, machać rączką i wołać w podrabianej gwarze warszawskiej: see you. Ja wiem, że dziś w "Sielance" jest zabawa. Ale to nie jest sielanka. Swoją drogą - widziałem to w Gdańsku - Maciej Nowak cudownie tańczy tango.

Tadeusz Komendant
Twórczość
24 maja 2012
Portrety
Maciej Nowak

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia