Taniec nas uratuje

Prapremiery "Physical AtHouse, Laboratorium improwizacji" – MCK i E „Dom Harcerza" im. J. Korczaka w Zielonej Górze

Jednym z singli płyty Happysad „Jakby nie było jutra" jest utwór „Tańczmy". Jego refren jest bardzo prosty, ale idealnie oddaje atmosferę wieczoru tanecznych prapremier w Młodzieżowym Centrum Kultury i Edukacji „Dom Harcerza" im. J. Korczaka w Zielonej Górze. W słowach „Tańczmy/ ile godzin i lat/ Tańczmy/ Ile godzin i lat" wyraża się wszystko – tak jak wszystko można wyrazić poprzez taniec.

Autodestrukcja
Laboratorium improwizacji „It's a Beautiful Day"
Koncepcja, prowadzenie procesu, choreografia: Paweł Matyasik
Współtworzą: Małgorzata Nabel-Dybaś, Justyna Śmietańska, Marzena Morawiec, Agata Hałubicka, Katarzyna Limanówka, Aleksandra Maliszewska, Karolina Macias
Konsultacje choreograficzne: Marek Zadłużny
Collage muzyczny: Małgorzata Nabel-Dybaś

Na scenie widzimy pięć kobiet, które stoją tyłem do widowni. Za nimi powoli przechodzi szósta, która ciągnie za sobą tors damskiego manekina, który ma włosy i głową jest ciągnięty po podłodze. Kobieta dochodzi na proscenium, staje, i zaczyna ostentacyjnie palić papierosa. Mimo tego, że z jej ust nie padmie ani jedno słowo – widać, że ma władzę. Gestami wydaje rozkazy. Przez większość spektaklu ruchom tancerek będzie towarzyszyć mroczna, elektroniczna muzyka. Kobiety spod horyzontu obracają się i wykonują wszystko, co się im pokazuje. Jest to bardzo mocny obraz, który mówi o tym, że światem rządzą politycy, którzy manipulują z zimną kalkulacją. Prowadzi to do destrukcji świata i tożsamości. Tancerki ubrane są jednakowo – w dżinsy i szare koszulki na ramiączkach. Kostiumy sprawiają, że można różnie interpretować ich postaci.
W początkowych scenach kojarzą się równocześnie z ofiarami wojny, jak i oprawcami. Bohaterki zgarniają z proscenium ścinki z niszczarki. Obraz jest przepiękny – wokół unosi się kurz z wszechobecnego papieru. Gesty kobiet są mechaniczne, powtarzalne. Mówią o przebodźcowaniu światem i rozpadzie własnej tożsamości, która jest wokół nich w skrawkach. Za dużo widzimy, słyszymy, niewiele rozumiemy. Staramy się kreować w social mediach swój idealny wizerunek, który jednak zawsze jest narażony na hejt. Następnie w rękach tańczących widzimy plastikowe kubki. Niby piją z nich, ale płyn zostaje wypluty. Tak jakby po zniszczeniu świata odrodzenie było niemożliwe, ponieważ świat jest już zatruty. Z kubków układają domy, które się rozpadają. Kubki ułożone w odstępach, kojarzą się z nagrobkami. Na koniec powstaje mur. To wszystkie obrazy są niezwykle pesymistyczne, jednak w finale pojawia się promyk nadziei. Szum fal morskich uspokaja. Zabiera stare i przynosi nowe – oby lepsze i spokojniejsze.
Każdy dzień może być piękny, jeśli będziemy starali się zauważać to, co jest wokół nas dobre.

Ja kontra forma
Physical ArtHouse – Grupa Projektowa „9.81"
Opieka artystyczna: Marek Zadłużny
Zatańczyły: Marzena Morawiec, Anna Radomska-Madej, Agata Hałubicka, Aleksandra Maliszewska, Karolina Macias, Iwa Pytiak, Katarzyna Mądry
Na początku zauważamy leżące postaci. Wyglądają jak embriony, którymi co rusz wstrząsają spazmy. W końcu wstają i okazuje się, że czarny horyzont jest wielką tablicą. Bohaterki piszą na niej symbole: zaczynają od fragmentu nitki DNA. Ta nitka staje się potem swoistą osią czasu. Tam zostaną narysowane symbole, m.in. religijne. Tożsamość człowieka kształtowana jest w zasadzie w zależności od tego, gdzie się urodzi. Jest ona często narzucona przez religię, tradycję, presję społeczną. Tancerki pokazują, że nie jest łatwo być sobą, ponieważ indywidualizm z biegiem czasu zaczyna być zastąpiony przez dostosowanie się do innych: wtłoczenie w ogólnie przyjętą formę. Bohaterkami spektaklu jest siedem młodych kobiet. W występują boso, w krótkich spodenkach i koszulkach.
W pewnym momencie zaczynają rzucać się na siebie z markerami. Celem ataku będą ciała. Tożsamość nadawana jest często w sposób inwazyjny, a wszelkie wyjątki od ogólnie przyjętych reguł piętnowane. Kiedy wszystko się uspokaja, kobiety mówią do nas bezgłośnie. Ich komunikat nie jest słyszalny.
Na koniec pokazują nam, że są jednymi z nas: wchodzą w widownię i siadają wśród widzów. Wszyscy byliśmy lub znajdujemy się w sytuacji, w której jesteśmy atakowani. Musimy walczyć z mową nienawiści, z brakiem akceptacji naszego wyglądu/ zachowania. Niezwykle ważne jest dlatego stworzenie własnej, bezpiecznej przestrzeni. Takiej, która będzie poza krzyczącymi do nas z horyzontu komunikatami, które zalewają naszą świadomość.
Ze zmęczenia i skumulowanych emocji rodzi się zło, które trzeba jakoś zneutralizować.

Co zrobić ze złem?
Physical ArtHouse – „Faded black"
Kreacja: Marta Pelińska, Kalina Grupa-Spławska, Natalia Hass, Marek Zadłużny, Radosław Bajon, Gabriel Zaborniak
Widzowie siedzą po dwóch stronach długiej sceny, oświetlonej dwoma reflektorami. Właściwie jako scena zaaranżowany jest szeroki korytarz. Tworzy to kameralną atmosferę – widz jest bardzo blisko artystów. Słyszymy podniosłą muzykę, która kojarzyć się może z królewskim dworem.
Po chwili wchodzą bohaterowie. Dwie kobiety i trzech mężczyzn zaczynają chodzić po scenie w taki sposób, jakby poruszali się po wybiegu podczas pokazu mody. Ubrani są w czarne, skórzane stroje, kojarzące się z kostiumami BDSM. Bohaterowie dają do zrozumienia w ten sposób, że zło króluje i lubi się pokazać. Trwa to dosyć długo, obserwujemy ich z pewnym niepokojem, ponieważ cały czas czekamy, co będzie dalej. Nagle trzy osoby zatrzymują się i widać, że emocje ich przerastają: kładą się, nie mogąc wykonać sensownego gestu. Dwie pozostałe wpadają w trans i tańczą. Po jakimś czasie wychodzą i na scenie pojawia się jeden z tancerzy czarną lalką – Omenem jako uosobieniem zła tego świata. Potem słyszymy narrację z offu. Udział widzów będzie tu niezwykle istotny.
Wcześniejsza narracja mówi też o zbiorowym powtarzaniu gestów i psychologii tłumu – obyśmy przyjmowali tylko te dobre, czyli: tańczmy!

Był to niezwykły, przepiękny, skłaniający do refleksji wieczór. Organizatorów przerosła frekwencja, co jest zjawiskiem bardzo pozytywnym. Taniec nie jest łatwy w odbiorze, ponieważ opiera się na symbolicznych obrazach, na podstawie których można zbudować swoją interpretację. Wszystkie trzy spektakle miały mocny przekaz, były precyzyjnie zatańczone i zachwycające w swej prostocie. Kolorowe światła, elektroniczna muzyka (głównie bez słów) oraz poetycki ruch tancerzy zachwycały. Zobaczyliśmy wizualne opowieści o rzeczach ważnych i fundamentalnych w formie, która działała na wyobraźnię.

Na koniec można było pomyśleć właśnie o tym: taniec jako forma ekspresji uratuje nas wtedy, kiedy już zabraknie słów.

Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
6 czerwca 2023

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia