Taniec osobny, czyli metaruch STT

"Traktat o estetyce" - chor. J. Czajkowskiej - Sopocki Teatr Tańca

"Traktat o estetyce. Technika defektów i skaz" w odsłonie Sopockiego Teatru Tańca w sprzyjających progach Teatru na Plaży.

Sopocki Teatr Tańca wciąż szuka wyrazistych inspiracji artystycznych, z jednej strony przyglądając się efektom poszukiwań, z drugiej badając środowisko intelektualne odbiorcy. Wypracowana przez Joannę Czajkowską i Jacka Krawczyka formuła tańca estetycznego i estetyzującego nadal dominuje w każdym spektaklu, chęć wyprowadzenia widza poza nawias jego przyzwyczajeń i skojarzeń jest ogromna. Charakterystyczna dbałość o szczegóły spektaklu budowanego na dźwięku, precyzji ruchu, wizualizacjach, kostiumach, charakteryzacji stanowi o wyjątkowości przekazu. Najnowsza propozycja to przykład tańca intelektualnego, "obarczonego" dźwiękiem, nie współpracującego z nim, to wyjście poza formułę synchronu i wprowadzenie dysharmonii kompozycji.

"Traktat o estetyce. Technika defektów i skaz" z konceptu Jacka Krawczyka nawiązuje do choreografii awangardowego twórcy Merce'a Cunninghama, który od lat 50. zeszłego wieku razem z Johnem Cage'em tworzyli niezapomniane spektakle ruchu, pozbawione wspólnotowego związku z muzyką czy treścią. Zamysł Cunninghama, aby pozwolić tancerzowi w akcie tworzenia i kreacji scenicznej na poszukiwanie formy, zrealizował się również w Sopocie. Każdy tancerz miał możliwość prezentacji indywidualnego odbioru i zbudowania formy wpisanej w spektakl. Mimo opowieści, jaką nakreślić można w "Traktacie", tancerze mogli oderwać się od ram treści, by "zabawić się" formą ruchu. Historia w zarysie mogła dotyczyć ptasiej rodziny, która przechodzi różne fazy doświadczania rzeczywistości poprzez dźwięk, zależności w grupie, wyrażane zatrzymaniem i gestem, powtarzalnym i niespodziewanie odmiennym. "Ptasiość" pozwoliła na naturalną kreację ruchu, zachowanie indywidualnego rytmu, choć jego przetworzenie sceniczne wymusiło na odbiorcy intelektualną cierpliwość. Światy odrębne, które pokazał w tańcu Merce Cunningham, w Sopocie nazwać można tańcem osobnym.

Joanna Czajkowska przyzwyczaiła odbiorcę do różnorodności stylizacyjnej poszczególnych tancerzy. Jednym z elementów odmienności był kostium. Zawsze dopracowany, wysmakowany odróżniał detalami tancerzy. Tym razem jednolita stylistyka uwypukliła kreacyjność ruchu: tancerki w ciemnozielonych "pantalonach" i czarnych body, Jacek Krawczyk, jako jedyny mężczyzna, ubrany na czarno; wszyscy w "czepkach". Jak zawsze - widać było dbałość o materiał, krój, ozdoby, co było tym razem dziełem Agnieszki Puławskiej. Wizualizacje autorstwa Łukasza Borosa od kompletnego chaosu przechodziły w konkretną formę, raz tworząc wyraźną "bryłę" tancerza, która przetwarzana unosiła się i rozmywała, przypominając lot, upadek, przenikanie. Najmniej przekonała mnie muzyka Bartosza Hervy'ego, która chyba wyjściowo miała nawiązywać do kompozycji Johna Cage'a, dźwięków rozproszonych, przetworzonych , niespokojnych, "brudnych", a powstała jednak w miarę czytelna, prawie zwarta kompozycja, wzmocniona odgłosami ptaków. Nawiązaniem do nurtu awangardowego było uzupełnienie dźwięku głosem tancerek mówiących przez mikrofon.

Cały zespół Sopockiego Teatru Tańca zaprezentował wysoki poziom skupienia i możliwości. Dorota Zielińska, Joanna Czajkowska przykuwały wzrok precyzją, przemyślaną konstrukcją ruchu. Magdalena Wójcik, debiutująca w grudniowym "Wild Project", ponownie pokazała swoją dynamiczną wyjątkowość.

STT poszukuje sposobów na ujarzmienie własnych, artystycznych przemyśleń w nawiązaniu do mistrzów, jednak z autorskim szlifem. Ich teatr ruchu można określić jako formułę intelektualnej estetyki ciała poddanego dźwiękom i własnej naturze.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
26 marca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia