Teatr alternatywny niejedno ma imię

16. Międzynarodowy Festiwal Teatrów A PART

Tegoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatrów "A Part" być może rozczarowała tych, którzy spodziewali się mocnych i kontrowersyjnych obrazów, za to w sposób niezwykle szeroki zakreśliła aktualne obszary poszukiwań teatrów niezależnych w Polsce i za granicą. Nie zabrakło widowiskowych przedstawień plenerowych, kameralnych projektów solowych oraz spektakli z pogranicza teatru i innych sztuk, takich jak taniec, fotografia, czy malarstwo

Owa różnorodność form przełożyła się niestety również na poziom przedstawień – w programie, obok znakomitych pod względem warsztatu i koncepcji realizacji, znalazły się też propozycje znacznie słabsze, powielające te same, utarte schematy.
 
Hasło przewodnie XVI edycji festiwalu, czyli „transgresje”, potraktowano raczej dość swobodnie, nie czyniąc zeń głównego ogniwa, spajającego wszystkie spektakle. Wyraźne przekraczanie granic – jeżeli już się pojawiało – dotyczyło raczej elementów formalnych oraz sposobów komunikacji z widzem, aniżeli podejmowanych przez twórców tematów. Mimo wszystko wśród festiwalowych propozycji znalazło się kilka znakomitych, zaskakujących i nowatorskich produkcji.

Najważniejszym wydarzeniem tegorocznego „A Partu” okrzyknięto spektakl Hey Girl! w reżyserii Romeo Castellucciego, założyciela kultowej trupy teatralnej Societas Rafaello Sanzio. Przedstawienie włoskiego reżysera od początku rekomendowano jako festiwalowy hit, jednakże w moim odczuciu mit samego artysty wykazał się w tym wypadku większą siłą, niż przywieziony przez niego spektakl. Castellucci podjął w Hey Girl! problem kulturowego zniewolenia kobiety, która od momentu narodzin zmuszona jest wchodzić w poszczególne role narzucane jej przez społeczeństwo i kulturę. Próba ich odrzucenia, walka ze stereotypami i niemożność pełnego wyrażenia siebie przedstawione zostały za pomocą sugestywnych, obfitujących w liczne symbole obrazów.

Transgresyjny jest tu przede wszystkim sam język teatru, jakim posługuje się reżyser – nie ma on nic wspólnego z tradycyjnymi sposobami komunikacji scenicznej, przez co wydawać się może trochę niezrozumiały. To teatr niewerbalny, opierający się na plastycznej kompozycji scen, wzbogaconej szerokim zestawem efektów akustycznych i świetlnych. Aktor nie znajduje się tu na pierwszym planie, jest jedynie jednym z elementów teatralnego pejzażu.

Tym, co zdecydowanie przeszkadzało w odbiorze Hey Girl! stał się nadmiar owych środków ekspresji, które zamiast wzmocnić, raczej przysłoniły krystalizujący się w poszczególnych scenach spektaklu przekaz treściowy. Głośne, efekciarskie i przesadnie rozciągnięte w czasie sceniczne obrazy zaproponowane przez Castellucciego być może lepiej wypadłyby jako pojedyncze etiudy teatralne – spięte w jedną całość nie do końca przekonywały.

Odmienną estetykę, opartą przede wszystkim na ruchu i geście aktorskim, zaproponował rosyjski Do Theatre w spektaklu Hangman. Zespół, który dwa lata temu gościł już w Katowicach ze znakomitym Upside down, tym razem również nie zawiódł, prezentując kolejne widowisko z cyklu makabryczno-groteskowych improwizacji ruchowych. Przedstawienie rosyjskich artystów składa się z kilku łagodnie przechodzących w siebie wariantów jednego tematu – złożonej relacji pomiędzy katem a ofiarą, w której dobór ról jest raczej kwestią przypadku, zależną od okoliczności. Tak też tytułowym katem – jak udowadniają twórcy przedstawienia – stać się może każdy.
W spektaklu Do Theatre wyczuwalne są inspiracje czarnym, wisielczym humorem spod znaku Monty Phytona, a także komedią slapstickową z charakterystyczną dla niej nadekspresją. Mroczny i niebezpieczny świat, w którym granice moralności nie istnieją, ukazany został tu pod szatą groteskowych gagów i przerysowanych sytuacji, rodem z amerykańskich filmów kryminalnych w stylu „noir”. Aktorzy do perfekcji doprowadzili w Hangman grę całym ciałem, polegającą na przesadnej mimice, wyrazistym geście i tanecznych ruchach, ogrywających poszczególne elementy scenografii. Ogromną rolę w tej inscenizacji pełnią także efekty akustyczne oraz precyzyjna gra światła i cieni, dodatkowo wzmacniające siłę aktorskiego gestu. Do Theatre, którego siedziba znajduje się obecnie w Berlinie, uważany jest za jeden z najlepszych zespołów teatru tańca i ruchu – myślę, że ci, którzy widzieli spektakl Hangman, nie będą pytać dlaczego.

Spośród teatralnych propozycji XVI edycji „A Partu” wyróżnić należy też dwa plenerowe spektakle polskich teatrów niezależnych – Salto Mortale Teatru Strefa Ciszy oraz Kim jest ten człowiek we krwi? Teatru Biuro Podróży. Oba zespoły pochodzą z Poznania – jednego z najważniejszych w Polsce ośrodków rozwoju teatru alternatywnego, eksperymentalnego i niewerbalnego, oba też – mają na swym koncie szereg znakomitych produkcji, docenionych na międzynarodowych festiwalach teatralnych.

Salto Mortale to – jak mówią o widowisku sami jego twórcy – czarny cyrk na sześć fortepianów i dwunastu aktorów. Spektakl powstał w koprodukcji z Clipa Dance Theatre z Tel Avivu, gdzie miał swoją międzynarodową premierę. Przedstawienie rozpoczyna głośna i mroczna muzyka – marsz pogrzebowy. Przy jego dźwiękach na teren gry wkracza pochód demonicznych artystów cyrkowych – błaznów, tancerzy, bębniarzy i linoskoczków. Ponure postacie ciągną za sobą sześć czarnych fortepianów. Po pewnym czasie kondukt zatrzymuje się i rozpoczyna swój szalony żałobny rytuał – improwizowany dance macabre. Aktorzy i tancerze symultanicznie prowadzą swe sceniczne działania, polegające na ogrywaniu, a następnie całkowitej dewastacji przywiezionych instrumentów. Ten poruszający, a momentami budzący grozę obraz to metaforyczne nawiązanie do autentycznej historii z czasów II wojny światowej. Stacjonujące w Szczecinie wojska radzieckie zrabowały wówczas i przygotowały do transportu setki fortepianów, które ustawione zostały wzdłuż torów kolejowych. Instrumenty miesiącami oczekiwały na transport, jednakże nigdy nie zostały wywiezione – zapomniane i opuszczone uległy całkowitemu zniszczeniu i profanacji, stając się symbolem zdegradowanej przez wojnę kultury.

Drugi poznański zespół, czyli Teatr Biuro Podróży, zaprezentował katowickiej publiczności jeden ze swych najlepszych spektakli – oparte na historii szekspirowskiego Makbeta widowisko plenerowe Kim jest ten człowiek we krwi? Przedstawienie przygotowane przez Pawła Szkotaka niesie z sobą bardzo ponurą wizję świata, w którym relacje z drugim człowiekiem budowane są jedynie w oparciu o obopólne korzyści, gdzie współczucie i miłosierdzie nie istnieją, a zbrodnia i zdrada to jedyne sposoby na osiągnięcie upragnionej władzy. Wizja ta bardzo bliska jest tej, którą przedstawił w swym Makbecie Heiner Müller.
Niemiecki dramatopisarz przepisując jedną z najbardziej mrocznych tragedii Szekspira, na plan pierwszy wysunął zawarte w niej okrucieństwo i przemoc. Spektakl poznańskiego teatru zachwyca przede wszystkim znakomicie dopracowanymi i efektownymi pomysłami inscenizacyjnymi – Makbet i jego żołnierze poruszający się na niemieckich motocyklach z czasów II wojny światowej; pantomima wykonana przez służących, obrazująca zacieranie śladów zbrodni; szczudlarze jako poruszający się Las Birnamski, czy wreszcie spektakularna śmierć Makbeta w płonącym zamku.

Choć w tym roku zdecydowanie słabiej wypadły kameralne i solowe projekty – Szkice o Ofelii Teatru A Part, Who is lookieng here? Teatru Novogo Fronta, czy More Heart Core Teatru Porywacze Ciał – XVI edycję festiwalu „A Part” można uznać za udaną i pod wieloma względami inspirującą.

Magdalena Figzał
Śląsk 09/10
5 listopada 2010

Książka tygodnia

Kurewny
Wydawnictwo: Filtry
Camila Sosa Villada

Trailer tygodnia