Teatr Dada wchodzi w dojrzałość

"Le Sacre" - reż: Leszek Bzdyl i Katarzyna Chmielewska - Teatr Dada von Bzdülöw

"Le Sacre" - światowa prapremiera spektaklu Teatru Dada von Bzdülöw (faktycznie w tym wydaniu prapremiera), odbyła się na dużej scenie teatru Wybrzeże 17 grudnia 2010 r. Data - czterdziestolecie tragicznego Czarnego Czwartku w Gdyni, kiedy to w grudniu 1970 roku zginęło od kul osiemnaście osób - bez znaczenia nie jest. Przydała czterdziestemu spektaklowi w historii Teatru Dada von Bzdulow powagi. Bo że jest to spektakl najpoważniejszy w historii tego zespołu - nie ma wątpliwości

"Le Sacre" w wydaniu Dady von Bzdülöw faktycznie, jak się już rzekło, jest światową prapremierą; można w nim odnaleźć luźne inspiracje, zaczerpnięte z poznańskiego Festiwalu Wiosny, imprezy w całości poświęconej baletowi "Święto wiosny" Strawińskiego-Roericha-Diagilewa z 1913 r. i jego współczesnym interpretacjom. Ale poza luźnymi inspiracjami "Le Sacre" z baletem Strawińskiego nie ma nic wspólnego, choć sugeruje, że tak; gmatwa takie wymyślone nawiązania, snuje swoje opowieści. Jak zwykle przekornie. Jest jednak co najwyżej apokryfem.

Chodzi mi nie tylko o libretto, które po Mikołaju Roerichu "musiał" poprawić Leszek Bzdyl. Także o muzykę Igora Strawińskiego, dostosowywaną przez Mikołaja Trzaskę. Chodzi mi głównie o ogólny wyraz, narrację, czy jak nazwiemy bajędę o fundamentalnej niespójności świata, który nie udał się Stwórcy i który jakoby oni, artyści, musieli poprawiać. Bo gdy już poprawią (właściwie tylko przedstawią: o, tak na przykład mógłby wyglądać świat) zbierają się, otrzepują kurz i pył z kostiumów, sygnalizują: na tym kończymy przedstawienie. Nie mamy boskich aspiracji. W tym przedstawieniu dzieje się tak również.

Chociaż - w zapowiedziach miało być ono dotarciem do najgłębszych źródeł, zasypanych jakoby przez Balety Rosyjskie Diagilewa, który przestraszył się skali skandalu, jaki może wywołać pierwotna wersja "Święta wiosny", i stworzył wersję uładzoną. Dopiero dziś Dada von Bzdülöw, czytamy w materiałach do przedstawienia, odważa się przedstawić tę pierwotną wersję... Bez liczenia zresztą na skandal. Owszem, działalność artystów wywołuje skandale. Dziś już rzadziej, ale jeszcze się zdarza.

Na pewno jednak "Le Sacre" nie spowoduje nawet cienia skandalu, wywołanego "Świętem wiosny" w Paryżu 29 maja 1913 roku. Na premierze, jak wówczas pisano, "wydawało się, że teatr nawiedziło trzęsienie ziemi. Cały drżał w posadach. Ludzie wykrzykiwali obelgi, wyli i gwizdali, zagłuszając muzykę. Policzkowano się, a nawet dochodziło do bójek". Nie balet był barbarzyński, jak mówiono potem, lecz zachowanie premierowej publiczności okazało się skandaliczne.

Skandal nie leżał zresztą nigdy w strategii artystycznej teatru Dada. Spektaklem "Le Sacre" wchodzi on w swoją dojrzałość - premierę przygotowano w osiemnastym roku istnienia zespołu. Gdyby zapytać: w imię czego tak się tyle lat tak ciężko trudził - zapewne padłaby taka oto, najgłębiej charakteryzująca zespół odpowiedź: "Robimy to dla twojego pięknego towarzystwa".

Teatr Dada von Bzdülöw przypomina - niezależnie od mądrości, jakie się na jego temat przypomni i jeszcze wypowie - drzewo dobrze pielęgnowane i cieszące oko. W tym spektaklu tancerzy pojawia się ośmioro, a więc założycielka teatru Katarzyna Chmielewska, Anna Steller, Izabela Chlewińska, Tatiana Kamieniecka, Dominika Knapik. Oprócz założyciela Leszka Bzdyla Radek Hewelt i Dawid Lorenc. Choreografia i wykonanie właściwie wspólne. Takich jednak, którzy mogliby wystąpić, przeszli bowiem w przeszłości twardą szkołę Dady, jest dużo więcej: Ula Zerek, Julia Mach, Rafał Dziemidok. Nie mówiąc o rozproszonych po świecie…

Wciąż nieśmiało upominam się o monografię Dady, choć wiem, że jest w Trójmieście parę innych instytucji kulturalnych nieposiadających takowych. I co z tego? Po spektaklu przygotowanym na "osiemnastkę", pytanie to stało się jeszcze bardziej aktualne.

Tadeusz Skutnik
POLSKA Dziennik Bałtycki
20 grudnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia