Teatr Górnośląski
jest już tylko kwestią czasuNa początku był "Cholonek". Spektakl Teatru Korez sprawił, że na widowni zasiedli ludzie, którzy w teatrze nie gościli od wielu lat lub nawet nie byli w nim nigdy wcześniej. Mimo iż od premiery minie w tym roku już 7 lat, na wielokrotnie nagradzane przedstawienie wciąż trudno zdobyć bilety, a w czerwcu zaprezentowane zostanie warszawskiej publiczności. Swego czasu Mirosław Neinert wspominał o napisaniu "Cholonka 2", a Kazimierz Kutz planował sfilmowanie powieści Janoscha, ale do tej pory oba projekty pozostają jedynie w sferze potencjalności
Obejmując posadę dyrektora artystycznego w Teatrze Śląskim, Henryk Baranowski zapowiadał stworzenie warsztatów dramaturgicznych, w trakcie których młodzi twórcy pisaliby dramaty, inspirowane biografiami takich Ślązaków, jak Rafał Wojaczek, Christian Skrzyposzek czy Hans Bellmer. Powstałe sztuki mieli reżyserować m.in. Krystian Lupa i Kazimierz Kutz. Zapowiadane dramaty nigdy jednak nie powstały. Pomysł Baranowskiego kontynuował jego następca – Tadeusz Bradecki. Już na początku wyreżyserował „Polterabend” Mutza, a w sezonie 2009/2010 Tomasz Man wystawił swoją sztukę, napisaną specjalnie na zamówienie Teatru Ślaskiego, a poświęconą Hansowi Bellmerowi – „Świat jest skandalem”. Warto przypomnieć, że to właśnie na katowickiej scenie miała miejsce prapremiera „Biografii kontrolowanej” (reżyserował Jerzy Zegalski). W 1995 roku „Hałdy” wystawił już sam Bieniasz, a tom jego dramatów, zatytułowany „Stary portfel”, wciąż stoi na półce w bibliotece Teatru. W majowym „Śląsku” autora „Senatora” wspominał Jerzy Kuczera.
To właśnie Bieniasz w jednym z wywiadów przypominał, że kilkunastu laureatów Nagrody Nobla było Górnoślązakami. Obecnie zwraca na to uwagę w trakcie wykładów z filozofii kultury prof. dr hab. Aleksandra Kunce. Jednak jeśli chodzi o autorów, powiedzmy sobie jasno: prawdopodobieństwo, że Wojciech Kuczok napisze jakiś tekst o tematyce śląskiej, jest mniej więcej takie, jak to, że Grzegorz Jarzyna przyjedzie z TR Warszawa, by wystawić coś w Katowicach czy rodzinnym Chorzowie. Prędzej chyba doczekamy się dramatu, popełnionego piórem Kazimierza Kutza czy Roberta Talarczyka. Rośnie jednak nowe pokolenie twórców - vide finaliści ubiegłorocznego konkursu „Poszukujemy nowego Horsta Bienka”. Zwyciężył Łukasz Biła, autor opowiadania „Trauryk”, wyróżnienia otrzymali Sandra Grzywocz („17:15”), Antonina Kiełkowska („Kto ty jesteś?”) i Paweł Łaniewski („Opaska”). Spoglądając w przeszłość, również nie mamy się czego wstydzić. Opowiadający o pacyfikacji „Wujka” „Pokój z widokiem na wojnę polsko-jaruzelską” Feliksa Netza - drukowany w „Śląsku” z grudnia 2006 - dotychczas doczekał się premiery w Teatrze Polskiego Radia (w obsadzie m.in. Stanisława Łopuszańska, Bernard Krawczyk, Adam Baumann i Artur Święs). Podobnie było z dotyczącym tego samego wydarzenia „Łowcą komarów” i dramatem „I to jest siła, i to jest moc”. Wspomniany Christian Skrzyposzek był autorem dwóch dramatów, publikowanych w „Dialogu” – „Pat” ukazał się w numerze ze stycznia 1969, a Mrożkowskie „Jak łza przy łzie” w marcu 1999. W znakomitej rozmowie z Gabrielą Łęcką z „Polityki” (w 1994 roku) Stanisław Bieniasz mówił o tym, że na przetłumaczenie czekają bardzo dobre literacko opowiadania Hansa Lipińskiego-Gottersdorffa i kontrowersyjna powieść Augusta Scholtisa „Ostwind”, a i „Celę” Bienka można by wydać w oficjalnym obiegu…
Mój wywiad z Tomaszem Manem, autorem sztuki „Świat jest skandalem”, kończył się następującą refleksją wrocławskiego reżysera: „Dla mnie Śląsk jest w porządku, ludzie są ciepli, dużą rolę odgrywa z pewnością religijność, kierowanie się pewnymi zasadami. (…) wierzę, że powinno się szukać korzeni – tutejsi mieszkańcy chcą słuchać o sobie”. Pomysł stworzenia przez Mariana Makulę Teatru Górnośląskiego jest nadaniem ostatniemu zdaniu realnych kształtów. Jednocześnie wpisuje się w dyskusję, której początek dał Michał Smolorz w tekście „Dekutzyfikacja Śląska?” - w repertuarze powstającej placówki będzie miejsce zarówno na „poważne” sztuki, dotyczące śląskiego losu, jak i na „Pomstę”, „Pozłacany warkocz” czy klimaty rodem ze „Sławnej jak Sarajewo” Leona Bielasa. Mam nadzieję, że prapremiera „Kozania na górze” jest już tylko kwestią czasu.