Teatr musi czekać na wyrok

Rozmowa z Jadwigą Oleradzką

Niewykluczone, że dobrzy kandydaci, którzy być może mogliby spróbować poprowadzić nasz teatr, zrezygnują z ubiegania się o to. Tym bardziej że dziś można wyżyć z reżyserii, a przy tym jest dość dobry czas dla młodych reżyserów, dla których najważniejsze sceny kraju już nie są tak niedostępne jak kiedyś.

Z Jadwigą Oleradzką, byłą dyrektor Teatru Horzycy w Toruniu, rozmawia Mirosława Kruczkiewicz z Nowości.

Mirosława Kruczkiewicz: Pomysł marszałka województwa, by zaprosić samorząd miejski do współprowadzenia Teatru im. Wilama Horzycy był Pani zdaniem dobry?

Jadwiga Oleradzka: - To była, jak sądzę, przede wszystkim próba ucieczki przed wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego. Zaproszenie miasta do współprowadzenia teatru podlegającego władzom wojewódzkim to dla sceny zwykle degradacja. Pan marszałek powoływał się na przykłady takich współprowadzonych teatrów. Jednak dwa z nich wywodzą się z nurtu off, trzeci, legnicki, był wcześniej teatrem miejskim i dzięki współprowadzeniu przez województwo awansował finansowo i prestiżowo. W czwartym chodziło o sprawy personalne. A przykład Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego jest chybiony dlatego, że to teatr w istocie impresaryjny, festiwalowy.
Gdyby "Horzyca" stał się instytucją wojewódzko-miejską, to być może artykuł 16 ustęp 1 i 2 Ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, którego złamanie sąd zarzucił panu marszałkowi, przestałby się liczyć. Ale oprócz ustawy istnieje Rozporządzenie zawierające spis placówek o szczególnym znaczeniu dla kultury polskiej, w których konkurs na dyrektora jest dla prowadzących teatr obowiązkowy i jego wynik także. Oczywiście, pan marszałek mógł od początku pójść inną drogą: według przepisów w szczególnych przypadkach można wyłonić kandydata bez konkursu, przedstawić go do zaopiniowania związkom zawodowym i twórczym w teatrze, a potem do zatwierdzenia ministrowi. I decyzja ministra jest ostateczna.

I tą drogą władze wojewódzkie teraz postanowiły pójść. Może powołanie Pawła Dangela byłoby korzystne dla teatru?

- Tyle że konkurs już się odbył, a Wojewódzki Sąd Administracyjny za rażące naruszenie prawa uznał zapisanie w obwieszczeniu o konkursie możliwości jego unieważnienia bez podania przyczyn. Pan marszałek do tej pory miał trzech kandydatów na dyrektora Teatru Horzycy. Pierwszym był Piotr Machalica. Aktor, dyrektor artystyczny teatru w Częstochowie ma niewielki dorobek reżyserski w teatrze, podobnie jak reżyserka filmowa Magdalena Piekorz, która w dodatku nigdy nie kierowała żadną instytucją artystyczną. Paweł Dangel menadżerskie doświadczenie (w innej branży) ma duże, ale reżyserskie niewielkie, przy czym datuje się ono na lata 80. XX w. Od tamtych czasów polski teatr przeszedł ogromną ewolucję. A jeśli naszym teatrem kierować ma jeden dyrektor, zarazem naczelny i artystyczny, to musi to być reżyser i to praktykujący.

Pani przez lata z powodzeniem kierowała teatrem nie będąc reżyserką...

- Powoływanie się na mój przykład jest nietrafione, bo ze mną jako dyrektorzy artystyczni pracowali reżyserzy - najpierw Andrzej Bubień, potem Iwona Kempa i Bartosz Zaczykiewicz. Teraz te stanowiska zostaną połączone. Uważam jednak, że jeśli dyrektorem miałby zostać wybitny lub świetnie zapowiadający się reżyser, to nie można go obarczać jeszcze organizacją festiwalu. Zapewne więc powinien dalej działać tandem, złożony z dyrektora naczelnego i dyrektora artystycznego, którym byłby uznany reżyser. Wspomina się czasem Krystynę Meissner pełniącą obie te funkcje. Ale proszę zauważyć, że ona reżyserowała dużo do momentu, gdy powołała festiwal "Kontakt". Potem zdarzało się jej to rzadko - ze szkodą dla teatru, bo była wówczas u szczytu twórczej formy.

Romuald "Wicza" Pokojski, który wygrał konkurs, byłby idealnym kandydatem na dyrektora?

- Na pewno najlepszym spośród kandydujących w konkursie, skoro wybrała go komisja złożona z wybitnych fachowców. Moim zdaniem nazwiska, które pan Pokojski wymienił jako zaproszonych do reżyserowania w Toruniu, były bardzo ciekawe.
Trudno chyba jednak wyobrazić sobie współpracę władz województwa z dyrektorem, którego one nie chcą. Jeśli wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego będzie dla Wiczy korzystny, to panowie będą musieli usiąść do rozmów. Zwycięzca konkursu jest dyrektorem elektem, z którym należy zacząć negocjacje na temat prowadzenia teatru.
- Jeśli wyrok będzie inny albo Wicza z dyrektorowania w Toruniu zrezygnuje, to trzeba będzie ogłosić drugi konkurs albo powołać dyrektora - z poszanowaniem wszelkich procedur.

Czy całe to zamieszanie nie zraziło przypadkiem potencjalnych kandydatów na szefa toruńskiego teatru?

- Zapewne toruński teatr na tych wydarzeniach stracił. Ta sprawa - choć może nie tak głośna jak zamieszanie wokół dyrekcji Teatru Polskiego we Wrocławiu - w teatralnym środowisku jest omawiana do tej pory. Niewykluczone, że dobrzy kandydaci, którzy być może mogliby spróbować poprowadzić nasz teatr, zrezygnują z ubiegania się o to. Tym bardziej że dziś można wyżyć z reżyserii, a przy tym jest dość dobry czas dla młodych reżyserów, dla których najważniejsze sceny kraju już nie są tak niedostępne jak kiedyś.

Czy rzeczywiście sytuacja w Teatrze Horzycy wymaga pilnego rozwiązania?

- Niepewność i zawieszenie nigdy nie są dobre. Ale przecież wszystko tu działa. Są premiery, jest - jak zawsze - publiczność. Trzeba po prostu czekać na wyrok NSA, a potem z tym wyrokiem się pogodzić.

___

Warto wiedzieć

Od WSA do NSA
W 2015 roku. po odejściu na emeryturę Jadwigi Oleradzkiej, ogłoszono konkurs na dyrektora Teatru im. Wilama Horzycy. Komisja konkursowa rekomendowała Romualda "Wiczę" Pokojskiego. Jednak zarząd województwa (teatr jest instytucją wojewódzką) konkurs unieważnił. To wywołało protesty. Sprawa trafiła do WSA, który podważył zasadność unieważnienia. Od orzeczenia WSA władze wojewódzkie odwołały się do NSA, który sprawę rozpatruje. W listopadzie marszałek Piotr Całbecki współprowadzenie TWH zaproponował władzom Torunia. Jak mówił, w zmienionej formule organizacyjnej można ogłosić nowy nabór na szefa teatru, nie czekając na wyrok NSA. Zaproponował kandydata - Pawła Dangela, reżysera z wykształcenia, byłego szefa spółek ubezpieczeniowych. Zespół teatru zaprotestował. Marszałek z pomysłów się wycofał.

Mirosława Kruczkiewicz
Nowości
20 grudnia 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia