Teatr politycznopodobny

"Czekając na Turka" - reżyseria: Mikołaj Grabowski - Stary Teatr

Przedstawienie "Czekając na Turka" nie jest, jak zapowiadano, niepoprawne czy kontrowersyjne. Jest bezbarwne. Na taki stan rzeczy pracują pospołu dramat Stasiuka i teatr Grabowskiego.

Inscenizacja jest częścią prowadzonego w kilkunastu krajach Europy przez Instytut Goethego projektu „After the Fall”, w ramach którego wybrani autorzy piszą sztuki mierzące się z obrazem Europy po przemianie 1989 r. Choć obszar doświadczeń, który swoim tekstem ogarnia Andrzej Stasiuk, jest jak najbardziej z jego podwórka, dramat robi wrażenie rzeczy powstałej właśnie na zamówienie: napisanej trochę powierzchownie i bez większego przekonania.

Na przemiany polityczne, społeczne, cywilizacyjne ostatniego dwudziestolecia Stasiuk spogląda oczami nie kogoś, kto w nich partycypuje i czerpie korzyści, ale oczami wykluczonego, który nie potrafi – nie chce – wpisać się w nowy porządek. Ów porządek obrazuje tu granica polsko-słowacka, skąd „po Schengen” zniknęli strażnicy i szlaban, a wraz z nimi także pewien obraz świata, z jednoznacznie wyznaczonymi kierunkami, z twardym podziałem na tu i tam, nasze i ich. Dla Edka, dawnego strażnika, świat po Schengen jest obcy, nieczytelny, niezrozumiały – i, co ważniejsze, także opresyjny. „Praktycznie jak nie jesteś za zmianami, to jesteś, praktycznie, śmieciem” – decyduje.

Solidnie wsłuchać się w głos wykluczonych, wywlec na scenę ich frustracje, lęki, słuszny żal, przekonania – byłoby okazją, by z ciekawej strony uderzyć w nasze europejskie aspiracje, kompleksy, obnażyć zaściankowość. Jednak sposób, w jaki Stasiuk prowadzi dramat, skutecznie gasi jego wywrotowy potencjał. Rzecz opiera się na konflikcie dwóch światów: z jednej strony mamy Edka, z przeciwnej – Patryka, młodego ochroniarza, który pilnuje wykupionego przez zagadkowego Turka terenu po obydwu stronach granicy. Patryk był w Londynie i potrafi zacytować rozmaite sformułowania afirmujące tamten świat – Edek potrafi je celnie podważyć i obnażyć. Zarazem jednak Edek daje się poznać jako nieszkodliwy prowincjusz, a jego świat jest sympatycznie wsteczny i obciachowy. W sumie o tym starciu postaw można powiedzieć, że zostało tak wyważone, by prawda leżała mniej więcej pośrodku.

Marcin Kościelniak
Tygodnik Powszechny
25 czerwca 2009

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia